Owsiak: Gramy, ale gorycz pozostaje. Po co kupować sprzęt, jeśli pacjenci do niego nie dojadą
- Nie powiedzieliśmy, że jesteśmy rozczarowani i nie zbieramy już pieniędzy na dzieci. Widzimy mały sens kupowania sprzętu z najwyższej półki, jeżeli dojazd pacjenta do szpitala, który ma nasz sprzęt, nie działa - mówił szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Dyskusja o służbie zdrowia trwa od ubiegłego tygodnia. 2,5-letniej Dominikia zmarła po tym, jak nie wysłano do niej karetki pogotowia. Lider Orkiestry początkowo zapowiedział w oświadczeniu: "Dalsze działania WOŚP na rzecz medycyny dziecięcej stoją pod znakiem zapytania".
Z kolei dziś rano prokuratura rejonowa w Chełmie wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 3,5-miesięcznego Bartka, który przed tygodniem zmarł w lubelskim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Wcześniej odesłano go ze szpitala w Chełmie do miejscowej przychodni, a stamtąd znów do szpitala. Potem chłopcu nie mogli już pomóc najlepsi specjaliści
Ratownicy: Nie mamy sprzętu. "To trzeba go kupić"
Zdaniem Owsiaka w tragicznej sprawie 2,5-letniej Dominiki zawiódł system i człowiek. - Wszystko wskazuje na to, że zbagatelizowano wezwanie. Ta mama zrobiła wszystko jak należy, ale zgłoszenie nie zostało przyjęte. Niech minister się nad tym pochyli, być może ludzie są źle szkoleni, być może system nie funkcjonuje. Oprócz błędu człowieka jest też błąd systemu - mówił.
- Prawdopodobnie karetka, która przyjechała po Dominikę, nie miała sprzętu monitorującego, Dominika już wtedy miała zły rytm serca, który nie został zbadany. Ratownicy mają zły sprzęt. Rozumiem, w takim razie trzeba kupić dobry. My to mamy robić? Jeżeli tak, to od jutra Jurek Owsiak będzie zbierał podatki i zakłada nowe państwo... To przecież bez sensu - dodał.
"Nie odpuścimy tej sprawy"
- Jeżeli najbardziej podstawowa struktura, struktura ratowania ludzkiego życia w tym pierwszym momencie nie funkcjonuje, to nie warto mówić do ludzi "zaufajcie nam po raz kolejny, dajcie nam pieniądze na nowy sprzęt. Dominika do tego sprzętu nie dojechała. Ludzie czują strach dzwonienia na pogotowie. Boją się, że zostaną ochrzanieni, że histeryzują. Dlatego przeszkoliliśmy półtora miliona dzieci w Polsce, żeby spokojnie powiedziały, jak się nazywają, ile mają lat i co się dzieje - mówił Owsiak.
- Jeżeli karetka nie wyjeżdża po pacjenta, jesteśmy przestraszeni, jako obywatele. Jestem dziadkiem moich wnuczek i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której biję się z dyspozytorem o to, czy przyjmie moje zgłoszenie, czy nie. Będziemy dzwonić do ministra, gramy, ale gorycz pozostaje. Chcemy tę sprawę doprowadzić do końca - dodał.
DOSTĘP PREMIUM
- "Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Mrożenie cen energii jak "branie tabletki przeciwbólowej, gdy ząb jest do wyrwania". Ekspert o krótkowzroczności rządu
- Zła wiadomość dla kierowców. "Nawet 9-10 złotych za diesla na polskich stacjach"
- "To zbrodnia". Reżim Asada nie dopuszcza pomocy do ofiar? "Ludzie pod gruzami są skazywani na śmierć"
- "Ruscy owinęli dziecku głowę streczem i je udusili". Polak opowiada o walce i pomocy Ukrainie
- Koalicja Obywatelska zwycięża w pięciu województwach. PiS traci poparcie [SONDAŻ]
- Białoruski sąd skazał Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia
- Liczba ofiar w Turcji i Syrii przekroczyła 11 tys. i wciąż rośnie. Prezydent Erdogan ogłosił stan wyjątkowy
- Kryminał, biografie, thriller, rozmowy. Książki do czytania na ferie (i nie tylko)
- Zełenski jest zdany na siebie w walce o Ukrainę w UE. "Zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia"