Kierowcy odzyskają pieniądze za mandaty? Zapadł wyrok ws. wideorejestratorów w radiowozach policji
W połowie lutego Sąd Okręgowy w Lublinie – jako druga instancja - rozstrzygnie, czy wideorejestratory w policyjnych radiowozach prawidłowo mierzą prędkość. Chodzi o sprawę kierowcy, który został zatrzymany za rzekome przekroczenie prędkości. Sąd w pierwszej instancji uznał, że urządzenie wcale nie jest precyzyjne.
6 sierpnia 2016 roku około godz. 17 pan Jan (imię zmienione) jechał ulicą Krańcową w Lublinie. Zdaniem policji przekroczył dozwoloną prędkość o 43 km/godz. Wszystko zostało nagrane na policyjny wideorejestrator.
Sąd zajął się policyjnymi urządzeniami
Sprawa kary za popełnione wykroczenie trafiła do sądu, a ten, po analizie m.in. nagrania z policyjnego urządzenia, uznał, że wideorejestrator nie był do końca precyzyjny. Mówiąc krótko, że wynik pomiaru może być zafałszowany.
- Sąd pierwszej instancji stwierdził, że zgodnie z instrukcją tego urządzenia, wykonuje ono pomiary prędkości poprzez utrzymanie przez kierowcę radiowozu stałej prędkości i odległości od monitorowanego pojazdu –mówi sędzia Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. I dodaje, że zdaniem sądu te założenia nie były spełnione. – To nagranie zawierało błędy, które nie mogły doprowadzić do ustalenia właściwej prędkości, z jaką poruszał się samochód obwinionego w dacie czynu – dodaje Abramowicz.
Co wynika z uzasadnienia wyroku ws. policyjnych wideorejestratorów?
Wynika z niego, że prędkość między radiowozem i samochodem pana Jana się zmieniała, podobnie jak odległość. „Pomiędzy radiowozem a samochodem na początku i na końcu pomiaru nie była zachowana stała odległość” – napisał sędzia w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego Lublin Zachód.
Sąd przyznał, że urządzenie zostało dopuszczone do użycia zgodnie z prawem, ale…
W XXI wieku, przy aktualnym poziomie rozwoju technologicznego, musi zastanawiać wykorzystywanie przez organy państwa do pomiarów prędkości w ruchu drogowym urządzenia, które nie jest w stanie ustalić prędkości pojazdu poddawanego kontroli, a dla ustalenia prędkości tego pojazdu wykorzystuje zawodny i podatny na zakwestionowanie system pomiaru prędkości radiowozu
– napisał sąd.
Kierowca być może jechał za szybko, ale dowodów na to brak
Sędzia przytacza w uzasadnieniu fragment z instrukcji mówiący o tym, że „przy pomocy elektronicznego, precyzyjnego urządzenia Polecam można dokonać pomiaru prędkości podejrzanego pojazdu”. „Powyższe zdanie mogłoby zostać uznane za w pełni prawdziwe jedynie w sytuacji, gdyby podejrzanym pojazdem był radiowóz, w którym urządzenie jest zainstalowane” – dowodzi sędzia.
Przyznaje, że można założyć, że kierowca złamał prawo, bo jechał za szybko, ale samo przeświadczenie – to dla sądu za mało. „Przeczucie funkcjonariusza policji o tym, iż kierujący przekracza dozwoloną prędkość nie wystarczy w sytuacji, gdy państwo, które reprezentuje, nie jest w stanie wyposażyć go w adekwatne dla potrzeb i możliwości technicznych XXI wieku urządzenie, które ustali i zabezpieczy dowód przekroczenia prędkości w sposób, który nie będzie budził wątpliwości” – napisał w uzasadnieniu sędzia z Sądu Rejonowego Lublin Zachód.
Od nieprawomocnego wyroku odwołała się policja
Sąd drugiej instancji wyznaczył termin rozprawy odwoławczej na 15 lutego. Rozstrzygnięcie może być kluczowe, bo takie same urządzenia są w większości radiowozów.
Lubelska policja wyroku nie komentuje - potwierdza jedynie, że się od niego odwołała. Jak mówi TOK FM podkomisarz Andrzej Fijołek z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, urządzenie, które było użyte w trakcie kontroli w tej konkretnej sprawie jest takie samo, jak większość tego typu urządzeń zamontowanych w radiowozach w lubelskim garnizonie Policji. Jak dodaje, urządzenia o nazwie Polcam są zamontowane w radiowozach oznakowanych i nieoznakowanych, które wykonują zadania związane m.in. z wyłapywaniem piratów drogowych.