8 lat od śmierci Jolanty Brzeskiej. Janusz Baranek: Śledztwo od początku nie było dobrze prowadzone

Działaczka lokatorska, współzałożycielka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów Jolanta Brzeska zginęła 8 lat temu. Przez lata walczyła z "handlarzami roszczeń" i "czyścicielami kamienic". Do dziś sprawa jej śmierci nie została wyjaśniona.

W piątek mija 8 lat od tajemniczej śmierci działaczki lokatorskiej. Jolanta Brzeska wyszła z domu 1 marca 2011 roku i nigdy do niego nie wróciła. Jej zaginięcie zgłosiła na policję córka Magdalena. W marcu 2011 r. w Parku Kultury w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety, które połączono z zaginięciem społeczniczki, a w kwietniu sekcja potwierdziła, że spalona kobieta z Powsina to właśnie Jolanta Brzeska.

Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. Zainteresowała się sprawami lokatorskimi kiedy reprywatyzacja dotknęła jej osobiście - w 2006 roku decyzją ówczesnego sekretarza m.st. Warszawy Mirosława Kochalskiego kamienicę, w której mieszkała, przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "handlarzowi roszczeń" Markowi M. W wyniku wielokrotnych podwyżek cen najmu lokali mieszkańcy Nabielaka popadali w spiralę zadłużenia. - W 2008 roku ja, Jola i jeszcze dwie mieszkanki innych kamienic złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o zorganizowanej grupie przestępczej w tej sprawie - wspominał w TOK FM Janusz Baranek z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

Prokuratura umorzyła postępowanie. - Złożyliśmy zażalenie i sprawa trafiła do sądu. On rozumiał naszą sytuację, ale nie mieliśmy zbyt dużo dowodów. Dzisiaj - jak widać - nie myliliśmy się. Gdyby prokuratura odpowiednio rozpatrzyła sprawę, to prawdopodobnie Jolanta Brzeska by dzisiaj żyła - przekonywał Baranek. 

Śledztwo ws. śmierci Brzeskiej w 2013 r. zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Jak informowała wówczas Prokuratura Okręgowa w Warszawie, przyczyną śmierci kobiety było podpalenie przy użyciu nafty skutkujące wstrząsem termicznym i rozległymi oparzeniami ciała oraz zatruciem tlenkiem węgla. - Śledztwo od początku nie było dobrze prowadzone. Wszyscy przesłuchani, którzy znali Jolę mówili, że nie może być mowy o samobójstwie. Jola nigdy o tym nie wspominała, nawet w żartach. Znaleziono jej ciało w lesie, a ona nie lubiła lasu. Dziwię się prokuratorowi, że nie założył od razu najgorszego, czyli morderstwa. Wtedy inaczej zabezpiecza się ślady - wspominał Baranek. 

W połowie sierpnia 2016 r. minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, poinformował, że - na jego polecenie - śledztwo w sprawie śmierci Brzeskiej zostanie wznowione. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Śledztwo nadal się toczy. - Mam nadzieję, że to zostanie wyjaśnione. Minęło 8 lat, do przedawnienia zostało jeszcze sporo czasu. Na pewno sprawcy zostaną znalezieni - mówił Janusz Baranek. 

W czwartek rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała, że śledczy w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej zgromadzili szereg dowodów, powołali biegłych i przesłuchali wielu świadków. Biegłym specjalistom zlecono m.in. wykonanie ekspertyzy 3D z miejsca znalezienia ciała Jolanty Brzeskiej. Ekspertyzę, która trafiła już do akt sprawy, przygotowało Laboratorium Ekspertyz 3D Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. W przypadku Jolanty Brzeskiej - jak informuje Prokuratura Krajowa - metoda ta pozwoliła na odtworzenie w technice 3D przebiegu zdarzenia na miejscu odnalezienia jej ciała. Zdaniem prokuratury opinia biegłych doprowadzi do wyciągnięcia kolejnych "istotnych wniosków" w tej sprawie.

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj podcastu!

TOK FM PREMIUM