Choć kobiety urodzone w 1953 roku wygrały przed Trybunałem Konstytucyjnym wyższe emerytury, większość z nich pieniędzy nie dostanie. Wszystko przez to, że badanie zgodności z konstytucją przepisu reformy emerytalnej z 2013 roku zajęło ponad dwa i pół roku. ZUS bezradnie rozkłada ręce i mówi, że kilka miesięcy temu upłynęły terminy na zmianę decyzji.
Okazuje się, że ponad 100 tysięcy kobiet znowu może czuć się pokrzywdzonych. Sprawa dotyczy tych z nich, które skorzystały z wcześniejszej emerytury. Zgodnie z reformą z 2013 roku, gdy przechodziły na normalną emeryturę, ZUS potrącał im to, co już wcześniej otrzymały. Trybunał uznał, że to niezgodne z konstytucją, ale to może niewiele dla nich zmienić.
Waloryzacja emerytur 2019. Jaka kwota emerytury od 1 marca?
- Niestety Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie uchyli wszystkich decyzji. Każdy, kto nie zgadza się z decyzją Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ma do dyspozycji drogę sądową - mówi rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz i tłumaczy, że zakład może przeliczyć emerytury tylko wtedy, jeśli od pierwszej decyzji w tej sprawie nie upłynęło jeszcze 5 lat.
Problem w tym, że kobiety urodzone w 1953 roku osiągnęły wiek emerytalny w 2013 roku i to wtedy wnosiły o ponowne przeliczenie świadczeń. W 2018 roku minął więc pięcioletni termin na wznowienie postępowania.
Ekspert ostro recenzuje trzynastą emeryturę. "Cyniczne zagranie"
Warto pamiętać, że kobiety objęte wyrokiem mają jedynie 30 dni od jego publikacji na złożenie skargi w ZUS-ie. To oznacza, że trzeba to zrobić do 23 kwietnia.
ZUS szacuje, że gdyby musiał wypłacić wyższe świadczenia wszystkim kobietom objętym wyrokiem, oznaczałoby to koszt przekraczający miliard złotych rocznie.
