Dramat dziecięcej psychiatrii w Warszawie. Zamyka się ostatni ostry dyżur. Co, jeśli karetka przywiezie pacjenta? "Zaopatrzymy go i odeślemy"
Oddział psychiatryczny dla dzieci poniżej 15. roku działa obecnie w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym przy ul. Żwirki i Wigury. Zatrudnieni tam specjaliści w grudniu ubiegłego roku zrezygnowali z pracy. Okres wypowiedzenia ich umów kończy się za kilka dni. Jak powiedział w rozmowie z reporterką TOK FM Agnieszką Rogal dyrektor placówki Robert Krawczyk, bezpośrednią przyczyną rezygnacji nie była wysokość zarobków. Lekarze po prostu nie wytrzymali fizycznie i psychicznie.
Krawczyk podkreślił, że oddział zajmował się najostrzejszymi przypadkami u dzieci. To między innymi psychoza, próby samobójcze czy problemy po zażyciu środków psychoaktywnych. Oddział liczył tylko 20 łóżek, a zapotrzebowanie - jak mówił dyrektor - było znacznie większe. Z powodu braku miejsc, ponad połowa młodych pacjentów leżała na szpitalnym korytarzu. - To nie jest dobre miejsce do hospitalizowania pacjentów w ostrych stanach psychiatrycznych - powiedział.
- Moi lekarze stwierdzili, że nie są w stanie pracować w takich warunkach, takiego nieprawdopodobnego napływu pacjentów, i nie są w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Nie chcą też swoim doświadczeniem legitymizować tego typu sytuacji - argumentował dyrektor.
Nowa formuła oddziału
Przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia w oświadczeniu opublikowanym przez PAP zapewnili, że dzieci i młodzież do lat 18 będą nadal leczone w tym samym miejscu. Jak podał rzecznik mazowieckiego oddziału Andrzej Troszyński, NFZ rozstrzygnął w środę konkurs na leczenie zaburzeń nerwicowych u dzieci i młodzieży w warunkach stacjonarnych. W efekcie, w szpitalu przy Żwirki i Wigury nadal dostępnych ma być 20 łóżek. NFZ podkreśla, że zabezpieczono na ten cel środki finansowe w wysokości ponad miliona złotych.
Jednak nowy oddział ma zajmować się innymi przypadkami niż do tej pory, co wyjaśnia w rozmowie z TOK FM dyrektor Robert Krawczyk. - Zamyka się oddział opieki psychiatrycznej dla dzieci. Oddział, który przyjmował dzieci w stanie ostrym. Od kwietnia zaczniemy funkcjonować w nowym modelu, zajmiemy się leczeniem pacjentów, którzy wymagają trybu planowego. Będziemy się zajmować anoreksją oraz leczeniem nerwic u dzieci wymagających takiej opieki - wyjaśnia.
Zatem w Warszawie nie będzie już ostrego oddziału psychiatrycznego dedykowanego dla dzieci poniżej 15. roku życia działającego w trybie ostrym. Co się stanie, jeśli rodzice trafią z dzieckiem wymagającym pilnej pomocy do szpitala przy Żwirki i Wigury po 1 kwietnia? - Na nasz oddział nie zostanie przyjęty - mówi dyrektor Krawczyk. - Ale pacjent będzie przez nas zaopatrzony i przewieziony odpowiednim transportem medycznym do ośrodka, który się tym zajmuje, na przykład do Józefowa. Na pewno go nie odeślemy od drzwi - zapewnia.
Przyznaje też, że w przeszłości nieraz zdarzały się już takie sytuacje, że z powodu braku miejsc dzieci były odsyłane do innych placówek. - Niejednokrotnie transportowaliśmy małych pacjentów na Śląsk, na Dolny Śląsk czy na północ Polski. To były wycieczki po 200-300 kilometrów opłacane przez nasz szpital. Taka była sytuacja, ale nikt nigdy nie odszedł stąd niezaopiekowany - przekonuje dyrektor.
Józefów to obecnie najbliższe Warszawie miejsce, w którym przyjmowane są dzieci w ostrym stanie psychiatrycznym, ale ma tylko 32 łóżka i boryka się z tymi samymi problemami, co szpital przy Żwirki i Wigury.
Problem narastający od lat
Narodowy Fundusz Zdrowia w wydanym w piątek komunikacie poinformował że w związku z "utrudnioną dostępnością do świadczeń psychiatrycznych dla dzieci" w stanach nagłych, taka pomoc może zostać udzielona w oddziałach ogólnopsychiatrycznych. Jednak część szpitali odpowiada, że z powodu braku miejsc to nie będzie możliwe.
Prezes Zarządu Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii Michał Stelmański, który był gościem TOK FM, mówił, że opiekę psychiatryczną dla dzieci w Polsce zniszczył brak pieniędzy. Podkreślał, że problem nie jest nowy. - Od siedmiu lat rozmawia się o urealnieniu wyceny w psychiatrii dzieci i młodzieży. To unikatowa specjalizacja, a zatem bardzo droga. (...) Protest degradacji tego środowiska był postępujący. Gdyby wycena była realna, lekarze by nie uciekali i nie zamknęłyby się poszczególne odziały, np. w Radomiu i Choroszczy - mówił.
Dodał, że poprawa sytuacji też potrwa latami, bo brakuje nie tylko pieniędzy, ale i lekarzy. Obecnie psychiatrzy nie decydują się na wybieranie specjalizacji psychiatria dzieci i młodzieży.
Przypomnijmy, dzieci i młodzież, które są w kryzysie, mogą skorzystać z telefonów ratunkowych, dzwoniąc m.in pod numer 116111 (Dziecięcy Telefon Zaufania) oraz 800 702 222 (Centrum Wsparcia Dla Osób w Kryzysie Psychicznym).
DOSTĘP PREMIUM
- Egzorcyści przywiązali ją do łóżka, namaszczali krocze i okaleczali krzyżem. Tortury w piwnicach kościołów
- Egzorcyści naoglądali się horrorów? "Oczywiście, że tak!". O. Gużyński o specyficznym uwiedzeniu
- Haiti - "upadłe państwo" bez prezydenta i parlamentu. "Struktury państwowe i przestępcze przenikają się ze sobą"
- Hospicjum to szansa
- "Hurtowe kupowanie poparcia". PiS wybrał rozdawanie laptopów, ale dosypać pieniędzy na leczenie dzieci nie chce
- Ten sondaż może nie spodobać się Donaldowi Tuskowi. Chodzi o powrót na fotel premiera
- "Nigdy nie wiemy, czym może się skończyć infekcja". 31. Finał WOŚP na walkę z sepsą. "Kluczowe są sprzęt i czas"
- Czesi wybrali nowego prezydenta. Petr Pavel wygrywa w drugiej turze
- Jan Zieliński i Hugo Nys przegrali w finale debla wielkoszlemowego Australian Open
- Lex Kaczyński? WP: Dzięki zmianie w kodeksie prezes PiS nie będzie musiał płacić Sikorskiemu