Opowiedziała o molestowaniu w wojsku. "To ze mnie robi się winną. Ofiara zostaje zniszczona"
W październiku 2017 roku Onet opublikował reportaż „Mobbing nie jest przestępstwem do końca. Jak Żandarmeria Wojskowa nie ochroniła kapral Anny”. Karolina Marchlewska występowała wtedy anonimowo w obawie przed publicznym napiętnowaniem. Opowiedziała historię molestowania oraz mobbingu, jakiego doświadczyła w Mazowieckim Oddziale Żandarmerii Wojskowej.
Marchlewska służbę w Żandarmerii Wojskowej rozpoczęła pod koniec 2016 roku. Niedługo potem zaczęła otrzymywać z nieznanego numeru obsceniczne SMS-y. Żołnierka poinformowała o tym przełożonemu ppłk. Tomaszowi S. Ten jednak zamiast pomóc wypytywał ją o życie prywatne. Straszył też wyrzuceniem z wojska. Później sam Tomasz S. złapał ją za pierś. Marchlewskiej obniżono dodatek do pensji i ocenę roczną. Zanim nagłośniła sprawę, napisała list do Antoniego Macierewicza, ówczesnego szefa MON. Następnego dnia list posiadali już dowódcy Żandarmerii Wojskowej.
Wewnętrzne śledztwo, które zostało po nim rozpoczęte, zostało umorzone, a Marchlewska straciła pracę. Obecnie toczy się sprawa w prokuraturze.
"To ze mnie robi się winną"
- Ze mnie robi się osobę winną, sprawcę. Zaczęto szukać na mnie haków - mówiła Karolina Marchlewska w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz. - Nie było jakiejkolwiek pomocy ani ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej, ani ze strony dowództwa Żandarmerii Wojskowej - dodała żołnierka.
Dziennikarka TOK FM pytała, czy molestowanie kobiet to obecnie duży problem w wojsku. - Myślę, że problem jest bardzo duży z racji tego, że kobiety-ofiary boją się gdziekolwiek zgłaszać. Boją się ataku przełożonych. Dostaję maile od takich kobiet, ostatnio koło 20. W MON nie ma właściwej osoby, która zajęłaby się takimi sprawami - mówiła Karolina Marchlewska. Dodała też, że kobiety chcą służyć w armii, a nie być molestowane.
Obecnie Marchlewska zastanawia się nad założeniem stowarzyszenia, które pomagałoby w takich sprawach. - Żeby Ministerstwo Obrony Narodowej nie chowało głowy w piasek i nie udawało, że problemu nie ma - podkreśliła. Jej zdaniem najwyższy już czas wdrożyć w wojsku odpowiednie procedury, monitoring i kontrole.
- To nie tylko ja. Jest wiele innych kobiet. Chcę doczekać momentu, że system i procedury się zmienią, że ci panowie będą się bali pomyśleć nawet o czymkolwiek takim - mówiła w TOK FM.
Żeby uchronić inne
Agnieszka Lichnerowicz pytała także Karolina Marchlewska, na kogo mogła liczyć, gdy zaczęła mówić o molestowaniu. - Na rodzinę, przyjaciół, na wsparcie moich byłych dowódców, którzy próbowali mi pomóc. Choć im się nie udało, to było bardzo ważne - podkreśliła.
Dodała, że chciałaby, aby był to początek rewolucji. - Mam nadzieję, że dzięki mnie uda się ocalić chociaż jedną z kobiet - podsumowała.
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Konfederacja leci w dół. "Mentzen lepiej wypadał na TikToku, niż w rzeczywistości"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Niemcy wprowadzą kontrole na granicach z Polską. "To porażka rządu i prezesa Kaczyńskiego"
-
Śmiertelne potrącenie 19-latki. Jest wyrok w głośnej sprawie kierowcy autobusu
- Słowenia też zaostrza kontrole na granicach. "Prawdopodobnie zrobilibyśmy to samo"
- Mateusz ma 16 lat i nazywają go "agentem Putina". "Rówieśnicy grożą, że połamią mu nogi"
- Kontrole na granicy z Niemcami. "Rząd Scholza musi działać i robi to spektakularnie"
- "Chłopi" kandydatem do Oscara. "Zielona granica" miałaby większe szanse?
- Czy w Polsce zabraknie paliwa? Orlen apeluje do kierowców