Zdaniem Doroty Obidniak, piątkowa propozycja przewodniczącej Rady Dialogu Społecznego Doroty Gardias, by rozmowy mogłyby się odbyć jeszcze w niedzielę po godz. 18, była tylko gestem. - Ona była dość niefortunna. Wyobraźmy sobie, że rozpoczynają się jakieś rozmowy w niedzielę po południu, a kończą się w nocy. To kto ma tych nauczycieli gotowych na strajk informować o tym, że zmieniła się decyzja? To była próba, ostatni gest pokazania, że jest wola rozmawiania i powrotu do negocjacji - wyjaśniła Obidniak.
W podobnym tonie wypowiadał się gość Analiz TOK FM Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych, czyli jednej z trzech centrali związkowych reprezentujących nauczycieli. Propozycje rządu są nie do przyjęcia i nie ma mowy o tym by odwołać zaplanowany na poniedziałek strajk nauczycieli - mówił. Jego zdaniem porozumienie nie jest niemożliwe, ale trzeba spełnić pewne warunki. - To co wydarzyło się dzisiaj do południa przekreśliło szansę na zawarcie porozumienia - dodał Wittkowicz.
Strajk nauczycieli. Piątkowy pat
Rządowa strona negocjacyjna, na czele z Beatą Szydło, prowadziła od kilkunastu dni dialog z nauczycielskimi związkami zawodowymi w ramach Prezydium Rady Dialogu Społecznego. W piątek zaproponowano nowy kontrakt społeczny dla grupy zawodowej nauczycieli, obejmujący podwyżki i zmianę warunków pracy.
- Podczas piątkowych rozmów strona rządowa przedstawiała konfrontacyjną ofertę polegającą na radykalnym zwiększeniu pensum (od 25 do 33 proc.), połączoną ze wzrostem średniego (czyli wirtualnego) wynagrodzenia do roku 2023 r. - oceniono we wspólnym komunikacie ZNP i FZZ. - Dotychczasowe propozycje rządu nie dają podstaw do odwołania strajku w ramach legalnie toczącego się sporu zbiorowego. Strajk rozpocznie się od 8 kwietnia 2019 roku - głosi popołudniowy komunikat podpisany przez prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza i szefa Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomira Wittkowicza.
