Strajk taksówkarzy w Warszawie. "Walczymy z ordynarnym łamaniem polskiego prawa"
W poniedziałek na ulicach Warszawy protestują taksówkarze. Spotkali się o godzinie 6 w czterech punktach na obrzeżach miasta, skąd ruszyli w kierunku Kancelarii Premiera w Alejach Ujazdowskich. Protest przebiega pod hasłem "Stop Nielegalnym Przewozom", ma potrwać do około godz. 17.
Mieszkańcy stolicy muszą liczyć się z dużymi utrudnieniami w ruchu. Problemy występowały m.in. na trasie S8 - pomiędzy węzłem Zielonka, a węzłem Łabiszyńska oraz na S2 - na wysokości Warszawy, pomiędzy węzłem Konotopa a węzłem Opacz. Tam z powodu strajku spowolniony był ruch na jezdni w kierunku ul. Puławskiej. Korki tworzyły się też na A2, gdzie na jezdni w stronę Warszawy protestowali taksówkarze zajmując prawy pas ruchu.
"Nie chcemy walczyć z nowoczesnością"
Dlaczego taksówkarze protestują? - My nie walczymy z nowoczesnością tylko ze zwykłym, chamskim i ordynarnym łamaniem polskiego prawa - mówił w Pierwszym Śniadaniu w TOK-u Jarosław Iglikowski, przewodniczący Związku Zawodowego "Warszawski Taksówkarz".
Taksówkarze domagają się rozwiązania problemu kierowców Ubera. Jak argumentował Iglikowski to m.in. "wykonywanie transportu drogowego bez wymaganej licencji". - To nie jest polski wymysł, ale ogólnoświatowy. Wszędzie na świecie obowiązuje zasada, że aby wozić ludzi i towary trzeba mieć licencję - podkreślił.
Jako punkt drugi Iglikowski wskazał płacenie podatków i składek na ZUS. - Czyli to wszystko, co my taksówkarze robimy, a co kierowcy jeżdżący dla firm typu Uber nie robią - zaznaczył.
Jak podkreślił przedstawiciel taksówkarzy, obowiązujące w Polsce przepisy jasno precyzują, że osoba, która chce przewozić pasażerów, musi mieć licencję. - A żeby mieć licencję, trzeba mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą. Kasy fiskalne w tej chwili też muszą być - wyliczał podkreślając, że przewoźnicy typu Uber tych wymogów nie spełniają.
Wskazał też, że kierowcy świadczący usługi transportowe powinni mieć również badania lekarskie i oświadczenie o niekaralności.
"Nie chodzi o zmianę nazwy"
- Nie mamy żadnego problemy z firmą Uber czy Taxify pod warunkiem, że działają zgodnie z polskim prawem. W Niemczech firma Uber świadczy usługi Uber Taxi. W Szwecji czy w Irlandii też mamy Uber Taxi - wymieniał szef związkowców. - Czyli chodzi o zmianę nazwy? - dopytywał Piotr Maślak. - Nie, chodzi o zmianę sposobu działania - odpowiedział gość.
Kilka dni temu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o transporcie. Według Iglikowskiego dużą wadą tego projektu jest zniesienie obowiązku przeprowadzenia egzaminu z topografii. - Znajomość topografii jest bardzo potrzebna. Nawigacja prowadzi drogą najszybszą, ale co z tego, że pan przejedzie dwie czy trzy minuty szybciej, skoro zapłaci pan 20 zł więcej - wyjaśniał. Kiedy redaktor Maślak zwrócił uwagę, że kierowcy przeważnie pytają o to, jaką drogą chce jechać klient, Iglikowski odpowiedział: "Żeby kierowca o to zapytał, musi znać inne trasy niż ta, którą pokazuje GPS. A jak ma je znać, skoro zniesiemy egzamin z topografii?".
Na koniec, Iglikowski pytany o to, co rząd musi zrobić, aby taksówkarze przestali blokować miasto, powiedział: "Ścigać tych, którzy łamią polskie prawo, po prostu".
"Uber wymaga licencji"
Firma Uber nie zgadza się z zarzutami Jarosława Iglikowskiego i w mailu przesłanym do naszej redakcji przekonuje, że jej działanie "jest w pełni zgodne z przepisami podatkowymi obowiązującymi w Polsce, ma zarejestrowaną na polskim rynku spółkę i rozlicza się zgodnie z polskim i europejskim prawem".
Podkreśla też, że od września 2018 roku Uber wymaga od swoich partnerów stosownych licencji. "Mają oni obowiązek posiadania licencji na krajowy przewóz osób samochodem osobowym bądź licencji taksówkarskiej. Partnerzy, którzy nie posiadają licencji, nie mogą korzystać z aplikacji Uber" - przekonuje firma.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj całej rozmowy z taksówkarzem!
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Świat opanowała nowa epidemia. Wywołał ją wirus wysokiej inflacji i kryzysu kosztów życia
-
Dwie strzelaniny w Rotterdamie. Policja: Liczne ofiary śmiertelne
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Latarnik Wyborczy nieobiektywny? "To nie jest nasza funkcja, żeby otwierać dyskusję"
- "Pudełko na buty" w centrum Warszawy skrywa nie jeden sekret. "Odpowiedź na instagramerskie potrzeby"
- Co dalej w Polsce z węglem? "Możemy być zieloną wyspą, nie brunatną plamą na mapie Europy"
- "Jesteśmy zakładnikami pornograficznej polityki". Symetryści o stanie gry przed wyborami i relacjach z Ukrainą
- TVP płynnie przechodzi od reparacji do antysemityzmu. "Narcystyczna wizja historii"
- Tragedia w przedszkolu w Zabierzowie. Czterolatek wpadł do studni. Chłopiec nie żyje