Czesław Lang o kolarstwie: Piękny sport, ale wymaga ułańskiej fantazji. Muszą wyłączyć się klapki bezpieczeństwa

- Po prostu jedziesz. Jak coś się stanie, to się stanie - mówił w TOK FM Czesław Lang, wicemistrz olimpijski, dwukrotny medalista szosowych MŚ. Kolarz musi też być gotowy na zupełnie niesportowe wyzwania. Na przykład owady. A z niektórymi nie ma żartów.
Zobacz wideo

Już 3 sierpnia ruszy 76. Tour de Pologne. Kolarze wystartują z Rynku Głównego w Krakowie i po pokonaniu siedmiu etapów o łącznej długości ponad 1060 kilometrów, 9 sierpnia zafiniszują w Bukowinie Tatrzańskiej. Tegoroczny wyścig nawiązuje do stulecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego i będzie rozgrywany jako "Wyścig Pokoleń".

Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang, w rozmowie z Karoliną Głowacką podkreślał, że w tak wieloetapowych wyścigach kluczowa jest zawsze współpraca całego zespołu. - A zespół to nie tylko kolarze, którzy jadą na szosie. Ale też masażyści, mechanicy, menadżer, który ustawia taktykę jazdy, lekarz, a od niedawna także dietetyk - wyliczał gość TOK FM. Wspominając przy okazji, że kiedy sam kilkadziesiąt lat temu był kolarzem, to zasady i zwyczaje były zupełnie inne.

- Pamiętam, jak przed igrzyskami w Moskwie, gdzie walczyłem srebrny medal, jadłem boczek i inne ciężkie rzeczy. Ale organizm był wtedy młody, jakoś to przetrawił i pojechał - śmiał się Lang. - To były zupełnie inne czasy. Jadło się to, co było. Teraz jest dietetyk i jedzenie jest przygotowywane oddzielnie pod każdego zawodnika - dopowiedział, zaznaczając, że takie podejście jest całkowicie uzasadnione. Lang podkreślał, że jeśli komuś się wydaje, że kolarz walczy "tylko na szosie", to jest w błędzie. Na końcowy wynik składa się wszystko, również regeneracja, odpoczynek i wspomniane już jedzenie.

"Kolarstwo jest pięknym sportem"

Kolarze to ludzie odważni. Podczas zjazdów często zdarza im się jechać z prędkością ok. 100 kilometrów na godzinę. A opony współczesnych rowerów są cienkie i bardzo twarde. - O ile do samochodu pompujemy koła na około dwie-trzy atmosfery, tak do roweru wyścigowego pompuje się prawie osiem-dziewięć. A do rowerów kolarzy torowych jeszcze więcej, bo aż 18 atmosfer - podkreślił Czesław Lang.

- Na takiej oponce jedziesz 100 kilometrów na godzinę i wchodzisz w zakręt, nie wiedząc często, że ten zakręt w ogóle tam był - opowiadał. - Kolarstwo jest pięknym sportem, ale wymaga skupienia i trochę ułańskiej fantazji. Często porównuję taki zjazd do szarży ułańskiej. Muszą się wyłączyć wszystkie klapki bezpieczeństwa, po prostu jedziesz. Jak coś się stanie, to się stanie - mówił wicemistrz olimpijski

Kolarz kontra owady

Zjazdy mogą być niebezpieczne nie tylko z powodu zawrotnych prędkości. Zagrożenie stanowić mogą… owady. Czesław Lang, pytany o to, ile much połknął podczas wyścigów, przyznał, że raz... połknął osę. - Było 50 kilometrów do mety. Osa mnie ugryzła, gardło zaczęło mi puchnąć. Podjechał do mnie jakiś lekarz i dał zastrzyk. Ale nie było wtedy żartów - wspominał gość.

Czesław Lang wrócił do jazdy na rowerze. Jak mówił, spróbował po latach, z ciekawości, po tym, jak przeszedł na weganizm. - Kiedyś zawodnikom zawsze kazali jeść dużo mięsa i białka. Teraz nie jem w ogóle białka zwierzęcego i zastanawiałem się, skąd na rowerze będę miał siłę - mówił.  Szybko okazało się, że siły wcale nie brakuje. A wręcz przeciwnie. - Jechałem i w ogóle nie czułem zmęczenia. Super oddech, super siła i super kondycja. Okazuje się, że w roślinach, jak mądrze sobie ułożymy dietę, to mamy naprawdę wszystko - przekonywał Czesław Lang w rozmowie z Karoliną Głowacką.

TOK FM PREMIUM