Palenie kukły Judasza w Pruchniku. "Zwyczaj nie został przerwany. Z roku na rok taki sąd się odbywał"
Nie milkną echa po inscenizacji w Pruchniku na Podkarpaciu. W Wielki Piątek odnowiono tradycję tzw. sądu nad Judaszem za zdradę Jezusa. Kukła przedstawiająca Żyda była okładana kijami (również przez dzieci), a potem spalona. Czynności wyjaśniające wszczęła w tej sprawie policja w Jarosławiu. Jak podaje Wyborcza.pl, funkcjonariusze ustalili sprawcę podpalenia kukły. To 45-letni mieszkaniec gminy Pruchnik.
Mężczyzna został przesłuchany jako sprawca wykroczenia. Otrzymał zarzuty dopuszczenia się nieobyczajnego wybryku oraz nieostrożnego obchodzenia się z ogniem.
"Ten obyczaj nigdy nie został przerwany"
O spaleniu kukły Żyda rozmawiali w TOK FM goście Mikołaja Lizuta: Przemek Branas, artysta wizualny z Jarosławia, który przez kilka lat dokumentował wydarzenia w Pruchniku i dr Mikołaj Winiewski z Centrum Badań nad Uprzedzeniami.
Branas podkreślał, że zwyczaj kultywowany w Wielki Piątek tak naprawdę nigdy nie został przerwany. - Ostatnia duża inscenizacja sądu nad Judaszem odbyła się w 2011 roku, ale od tamtego momentu, z roku na rok, wisi kukła przypominająca Żyda i z roku na rok ten sąd się odbywał, choć może w mniejszej skali - mówił.
Jak podkreślił, ceremonia bicia Judasza zawsze była brutalna. Kukła była bita kijami, także przez dzieci, wieszana, potem palona lub wrzucana do strumienia. - Według tradycji głowa powinna zostać odcięta, przechowywana przez rok (…) i przyszyta do korpusu Judasza na następny rok. W sferze symbolicznej to jest bardzo agresywny gest - opowiadał.
Zakaz proboszcza nie wystarczył
To, że po 2011 roku nie było dużych inscenizacji, było pokłosiem publikacji reportażu w "Gazecie Wyborczej", w którym Roman Pawłowski opisał, co dzieje się w Pruchniku w Wielki Piątek. I miejscowo proboszcz wydał zakaz w sprawie kultywowanej w miejscowości tradycji.
W tym czasie, jak mówił Przemek Branas, mieszkańcy Pruchnika i okolic przez lata lepili kukły w swoich stodołach, po czym wieszali je na przykład wzdłuż drogi. Inni brali samochody i specjalnie jechali ulicą, aby zobaczyć te wisielce. - To wyglądało jak sceny z filmów - mówił.
Dr Mikołaj Winiewski zwrócił z kolei uwagę, że tego typu obrządki i rytuały, w których oskarża się Żydów o "różne niecne rzeczy", są dość dobrze przechowywane w naszej pamięci kulturowej. - Nawiązując do Pruchnika, to dr Alina Cała [historyczka - red.] w jednej ze swoich prac opisywała właśnie ten obyczaj i pokazywała, że figura Judasza w różnych momentach przedstawiała, bardziej lub mniej, ale bieżących wrogów - zauważył ekspert.
Przyznał, że obrazki bitej w Pruchniku kukły nim wstrząsnęły. - Skojarzyły mi się z serialem z 2005 roku wypuszczonym przez BBC "Auschwitz. Naziści i ostateczne rozwiązanie". W jednym z pierwszych odcinków był archiwalny materiał prezentujący sceny pogromu z Ukrainy, gdzie leżącego na ziemi człowieka biją długimi kijami i dookoła jest tłum roześmianych ludzi. Wstrząsające zdjęcia - mówił dr Winiewski.
Reaguje kościół i lokalne władze
Do wydarzeń w Pruchniku odniósł się burmistrz miasteczka Wacław Szkoła. W wydanym oświadczeniu czytamy: "Wręcz żałosnym i skrajnie nieodpowiedzialnym jest fakt, iż do inscenizacji zaangażowano dzieci. Odczytuję to wręcz jako prowokację niektórych środowisk lub osób, które nie wiedzieć, dlaczego za nic mają dobre imię Pruchnika jak i całej naszej Ojczyzny".
Do sprawy odniósł się też Episkopat. "W kontekście wydarzeń, które miały miejsce w Pruchniku 19 kwietnia, Kościół jednoznacznie wyraża dezaprobatę wobec praktyk, które godzą w godność człowieka. Kościół katolicki nigdy nie będzie tolerował objawów pogardy do członków jakiegokolwiek narodu, w tym do narodu żydowskiego" - czytamy w komunikacie bp. Rafała Markowskiego.
- Pytanie: na ile reakcja przedstawicieli Kościoła czy lokalnych władz nie wynika z tego, że trzeba w jakiś sposób zgasić pożar, a przez wiele lat przymykano na to oko - powiedział dr Mikołaj Winiewski. - Nie przeczę, że to dobrze, że Episkopat Polski odcina się od tego typu poglądów. To jest niezwykle ważne. Natomiast wewnątrz Kościoła to funkcjonuje. Wiele głosów się podniosło, że to [palenie kukły - red.] jest nasza tradycja i co w tym złego - mówił.
- Nie wierzę w czcze gadanie polityków z władzy centralnej (...). Rytuał wieszania, palenia i bicia kukły jest bardzo brutalny, lokalna władza od lat wiedziała, że coś takiego jest - dodał Przemek Branas.
Zwrócił też uwagę na to, iż sami mieszkańcy nie widzą nic złego w tym, co się stało. Przekonują, że nie są antysemitami i nie rozumieją, dlaczego coś takiego im się zarzuca. - Więc co z tego, jeżeli im to zakażemy, a oni dalej nie będą widzieć problemu? - zastanawiał się.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj całej audycji!
-
"Wara od mojej ręki i portfela". Dlaczego 36 proc. młodych mężczyzn ruszyło za Konfederacją?
-
Putin znów grozi bronią jądrową. Jak odpowie NATO? Gen. Bieniek wskazuje: To na pewno rzecz, która będzie rozpatrywana
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Przywódca zbrodniczego reżimu był "przydatny" Janowi Pawłowi II. W tle "sponsoring" Kościoła
-
Ogródek działkowy lekiem na galopujące ceny warzyw i owoców? "Są oferty i za 150 tys. albo 200 tys. złotych"
- Nowy tydzień przyniesie zdecydowaną zmianę pogody. "Będziemy musieli pogodzić się z powrotem zimy"
- Tusk: Jesteś katolikiem? To nie możesz głosować na PiS czy Konfederację
- Frekwencja może przesądzić o wyniku wyborów. "Do urn częściej chodzą starsi niż młodsi"
- Rosja ma rozmieścić taktyczną broń jądrową na Białorusi. Putin porozumiał się z Łukaszenką
- Watykan aktualizuje ważne procedury. Chodzi o pedofilię w Kościele katolickim