Tak się szuka pracy dla uchodźców. "Jest takie zainteresowanie, że ledwo się wyrabiamy"

W wielu firmach obcokrajowcy są traktowani jako tania siła robocza, co dla mnie jest nieakceptowalne. Zawsze warto spojrzeć na takiego człowieka jak na dobrego pracownika, który otwiera naszą firmę na świat - mówi w TOK FM Iwona Cichowicz, prowadząca Punkt Informacji Zawodowej dla Cudzoziemców.
Zobacz wideo

Centrum Warszawy. Zza rusztowania remontowanej kamienicy przy placu Konstytucji wyłaniają się drzwi do Warsztatu Warszawskiego. To miejsce znane, zwłaszcza społecznikom. Odbywają się tu wystawy, warsztaty i liczne spotkania organizacji pozarządowych. Trzy dni w tygodniu działa tu także Punkt Informacji Zawodowej dla Cudzoziemców.

Jest wczesne przedpołudnie. Drzwi do Warsztatu co chwilę się otwierają, wchodzą kolejne osoby, głównie kobiety. - Zawsze jest tak dużo ludzi? - zagadujemy pracującą w punkcie Oksanę. - Oj tak. Nie spodziewałyśmy się takiego zainteresowania, czasami ledwo się wyrabiamy - przyznaje.

W przestronnym, ale jednocześnie przytulnym pomieszczeniu, przy trzech oddzielnych stolikach siedzą trzy kobiety rozmawiające z przybyłymi cudzoziemcami. Słychać mieszankę różnych języków. - Jeśli ktoś nie zna polskiego, to nie ma żadnego problemu. Mówimy tutaj w czterech językach. Oprócz polskiego to rosyjski, ukraiński i angielski. Dogadamy się - zapewnia Oksana Denysyuk.

Oksana jest z Ukrainy. Kilka lat temu przyjechała do Warszawy i wie, jaką drogę przechodzą cudzoziemcy, którzy próbują tu poukładać sobie życie. Jest bardzo kontaktowa i pomocna.  

Jedną z osób, którą poznajemy w Warsztacie jest Sara. Przychodzi tu od dłuższego czasu. To kobieta w średnim wieku, która uciekła do Polski z Tadżykistanu. Jej historia jest wstrząsająca. - Rząd zabrał wszystko. Mieszkanie, pieniądze, gospodarstwo. Musiałam uciekać, miałam 20 minut - mówi łamaną polszczyzną. - Teraz już jest dobrze. Bardzo mi tu pomogli, zwłaszcza pani Iwona, to złota kobieta - dodaje. 

"Pani Iwona" to Iwona Cichowicz. Coach, trenerka, doradca zawodowy i głównodowodząca całym przedsięwzięciem. Pracuje z migrantami od 10 lat, wspiera ich w procesie integracji i w odnalezieniu się na polskim rynku pracy. Sam Punkt Informacji Zawodowej dla Cudzoziemców działa w Warszawie od kilku miesięcy. Prowadzi go Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Projekt powstał z inicjatywy urzędu miasta i jest przez niego współfinansowany.

Pierwszy kontakt

- Pomagamy wszystkim migrantom, którzy znajdują się w Polsce i potrzebują wsparcia na rynku pracy, ale nie tylko - mówi Iwona Cichowicz. Pracownice punktu często podpowiadają też, jak znaleźć mieszkanie, zdobyć ubrania, spotkać znajomych, pomaga w takiej zwykłej integracji w nowym miejscu. Tym bardziej, że do punktu przychodzą osoby z różnych zakątków świata. - Z Tadżykistanu, Ukrainy, Białorusi, Rosji, Uzbekistanu, Kirgistanu, z Turcji - wylicza Cichowicz. - O, wczoraj byli panowie z Bangladeszu. Są osoby ze Sri Lanki, sporo ludzi z Indii i z Kongo. Jest naprawdę duża różnorodność - dodaje.

Obcokrajowcy mają różną sytuacją prawną. Jedni posiadają status uchodźcy lub się o niego starają, inni mają ochronę uzupełniającą lub zgodę na pobyt ze względów humanitarnych. Jest też duża grupa migrantów, którzy przyjechali do Polski, by pracować lub się uczyć. Bo choć słów "migranci" i "uchodźcy" używa się często wymiennie, to różnica między nimi jest znaczna. Uchodźcą jest osobą, która na skutek obawy przed prześladowaniem we własnym kraju z powodu np. rasy, religii czy przekonań politycznych nie może lub nie chce w nim przebywać. Nie podejmuje swobodnej decyzji o opuszczeniu kraju, ale jest do tego zmuszona. Migrant natomiast wyjeżdża z własnej woli. 

Wróćmy jednak do działalności punktu. Osoba, która chce skorzystać z jego pomocy, powinna umówić się na rozmowę. - Spotykamy się z taką osobą raz, dwa, trzy, czasem pięć, w zależności od potrzeb. Jesteśmy też w stałym kontakcie telefonicznym i mailowym - mówi Iwona Cichowicz. Jak dodaje, przychodzą ludzie bardzo różni. Jedni są wysoko wykwalifikowani, pewni siebie i mniej więcej wiedzą, gdzie chcą pracować. Potrzebują jedynie pomocy przy przetłumaczeniu CV i kilku porad przed rozmowami kwalifikacyjnymi (jak się ubrać, co powiedzieć, a czego nie).

Inni są zdecydowanie bardziej zamknięci. Mają niższe kwalifikacje, słabo znają polski, potrzebują silnego wsparcia nie tyle w znalezieniu pracy, co w ogóle - w odnalezieniu się w naszym kraju. - Takie osoby potrzebują przede wszystkim takiego prostego słowa, że "wszystko się uda", "wszystko będzie dobrze". Często zdarza się, że w trakcie rozmowy o samej pracy mówimy może z 15-20 minut, a reszta czasu to rozmowa o innych trudnościach i o tym, co ta druga osoba przeżywa. I kiedy mówię, że ja to wszystko rozumiem, bo sama też to wszystko przeszłam, to od razu widzę, że u mojego rozmówcy pojawia się ulga - opowiada Oksana Denysyuk.

Praca zespołowa

Szukanie pracy dla cudzoziemców to praca zespołowa. Nie jest tak, że dany "klient" ma nad sobą opiekę jednej osoby. W punkcie, oprócz Iwony i Oksany jest też Natalia. Gdy trzeba komuś znaleźć pracę, wszystkie uruchamiają swoje kontakty. Współpracują z różnymi firmami na bieżąco, ale starają się szukać też w różnych nowych miejscach.

- Jeśli chodzi o takie proste prace dla osób mniej wykwalifikowanych i nieznających języka polskiego, to znalezienie pracy nie jest takie trudne. Jeśli ktoś chce natomiast znaleźć pracę w swoim zawodzie, a jest na przykład informatykiem, programistą lub zajmuje się marketingiem, to tutaj dużo zależy od znajomości języka polskiego - mówi Iwona Cichowicz.

Brak znajomości polskiego to jedna z głównych barier w szukaniu pracy, jakiej obawiają się cudzoziemcy. Drugą jest - co ciekawe - zbudowane na podstawie plotek i przekazów medialnych przeświadczenie, że Polacy nie chcą u siebie uchodźców. - To jest taki zwyczajny strach, z którym się spotkam na co dzień. Oni myślą sobie: jestem cudzoziemcem, więc pracodawca na pewno nie będzie mnie chciał. Wtedy ja im mówię, że innym się udało. Też są uchodźcami, a znaleźli pracę, rozwijają się i są zadowoleni - opowiada Cichowicz.

Współpraca z pracodawcami nie zawsze jest jednak kolorowa. Jak mówią nasze rozmówczynie, wiele firm traktuje cudzoziemców jako tanią siłę roboczą, wykorzystują nieznajomość prawa i zwodzą pracowników. - Często to są naprawdę trudne sytuacje. Zgłaszają się do nas osoby, które zostały oszukane przez pracodawcę. Ktoś nie dał umowy przez miesiąc lub dwa, ktoś inny zapłacił mniej niż się umawiał. A to jest duży problem, bo cudzoziemcy tak samo muszą zapłacić za mieszkanie i z czegoś żyć - podkreśla Cichowicz. Jak dodaje, nie zostawiają takich osób na pastwę losu. Starają się wydobyć od pracodawcy to, do czego się zobowiązał i ostrzegają przed nim innych pracowników.

- Czasem jest też tak, że rekrutujący są bardzo chętni, by zatrudnić cudzoziemców, ale ich pracodawca, który ostatecznie decyduje, już się na to nie zgadza - mówi Cichowicz. Jak dodaje, jej zdaniem wynika to nie tyle z niechęci wobec obcokrajowców, co bardziej z braku wiedzy o tym, jak z takimi ludźmi pracować. - Pierwsza blokada to też język. Boimy się, że się nie dogadamy. Druga bariera to często pozwolenie na pracę, bo część pracodawców nie wie, w jaki sposób to załatwić. Dlatego staramy się edukować osoby, które się z nami kontaktują - podkreśla Cichowicz.

Otwieramy się na cudzoziemców

Mimo trudności, nasze rozmówczynie przekonują, że podejście pracodawców się zmienia i firmy (zwłaszcza duże) są coraz bardziej otwarte na przyjmowanie osób spoza Polski. - Naprawdę warto mieć takich pracowników. Oni otwierają firmę na świat, na różnorodność. Często mają kwalifikacje, doświadczenia i wiedzę, której my Polacy nie posiadamy - przekonuje Cichowicz.

I tak, cudzoziemcy są zatrudniani często w firmach, które sprzedają swoje produkty za granicę. Bo znają kraj, z którego przyjechali i wiedzą, co się w nim sprzeda, a co nie. Osoby mniej wykwalifikowane świetnie sprawdzają się na przykład jako nianie do dzieci. Oprócz opieki oferują "w pakiecie" naukę języka obcego.  

- Ale i tak na topie jest obecnie temat zakładania działalności gospodarczej. Bardzo wielu obcokrajowców się tym interesuje. Zamiast szukać pracodawcy, który nie zawsze chce zrobić zezwolenie na pracę, można otworzyć własną działalność gospodarczą i pracować na siebie - mówi Oksana. Jak dodaje, przykłady takich działalności są bardzo różne: od hostelu, przez małe kawiarnie i restauracje, do firm sprzątających czy budowlanych. W tym zakresie obcokrajowcy także znajdą w punkcie odpowiednią pomoc.

Oprócz szukania pracy, Punkt Informacji Zawodowej dla Cudzoziemców organizuje porady prawne i spotkania z ekspertami rynku pracy. Przeprowadza warsztaty, które mają edukować obcokrajowców, m.in. z zakresu praw i obowiązków pracownika. Na ich Facebooku często można znaleźć też zaproszenia na warsztaty np. z języka polskiego czy fotografii. Wszystko po to, aby cudzoziemcy poznawali różne dziedziny i wiedzieli, jak zadbać o własne potrzeby.

Na razie fundacja nie ma danych liczbowych, ilu obcokrajowcom udało się przy pomocy punktu znaleźć pracę. Takie informacje (za pierwszy kwartał) są zbierane i wkrótce mają być udostępnione. Cichowicz podkreśla jednak, że sukcesów jest dużo. Jako przykład podaje młodą prawniczkę z Ukrainy, która wkrótce będzie zdawała egzaminy adwokackie i zaczyna praktykę w kancelarii. - Zawód prawnika nie jest łatwy. Każde prawo przecież jest inne, ale otwartość tej kancelarii naprawdę nas zdumiewa - mówi.

Zgodnie z założeniami urzędu miasta stołecznego Warszawy, Punkt Informacji Zawodowej dla Cudzoziemców w takiej formie ma działać do 2021 roku (do tego roku ma też współfinansowanie). Co będzie dalej? Na razie nie wiadomo. Pytanie, czy taki punkt jest potrzebny, wydaje się retoryczne. Wystarczy spojrzeć na stale otwierające się drzwi Warsztatu Warszawskiego. - Na tę chwilę jesteśmy we trzy i widzimy, że jest potrzeba, aby było nas więcej. Dużo więcej - mówi Iwona Cichowicz.

TOK FM PREMIUM