IPN szuka świadków zbrodni na Wołyniu. "Zdajemy sobie sprawę, że mogą niewiele pamiętać"
- Zwracamy się z apelem do osób pokrzywdzonych, członków ich rodzin, świadków oraz tych wszystkich, którzy posiadają informacje na temat zbrodni, a także są w posiadaniu zdjęć pomordowanych, list ofiar lub innej przydatnej dokumentacji, o kontakt z tutejszą Komisją - taki apel pojawił się we wtorek na stronie lubelskiego IPN i na Facebooku. Jak słyszymy, już tego dnia było kilkanaście telefonów i tyle samo maili.
Śledztwo w sprawie zbrodni wołyńskiej zostało wszczęte w 1991 roku. Nie było wtedy jeszcze IPN – prowadziła je Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, a w obecnej strukturze IPN jest prowadzone od 2000 roku.
Śledztwo jednego prokuratora
Śledztwo przez cały czas, już prawie 20 lat, prowadzi jeden prokurator, Piotr Zając. Przesłuchał ponad 3,5 tysiąca świadków – zgromadził też szereg relacji innych osób. Akta sprawy liczą ponad 220 tomów, a oprócz zeznań są w nich dokumenty, ale też wspomnienia. Ostatnio śledczy dostali spisaną relację uczestnika tamtych wojennych wydarzeń na Wołyniu. Ze względu na wiek nie był już w stanie składać zeznań, ale okazało się, że przez lata przechowywał w domu wcześniej spisane, obszerne wspomnienia.
IPN przekonuje, że wciąż żyją świadkowie historii. - Wciąż widzimy jednak ogromny potencjał w tym, ile osób jest jeszcze gotowych do złożenia swoich relacji – relacji, które są dla nas niezwykle cenne. To jest jeden z najbardziej ważnych dowodów w tym postępowaniu – mówi prokurator Zając i dodaje, że sporą wiedzę mają też ich rodziny, stąd obecny apel o zgłaszanie się.
Pamięć czy polityka?
Podkreśla, że świadkowie zbrodni wołyńskiej mogą już niewiele pamiętać. - Zdajemy sobie z tego sprawę, ale apelujemy też do członków rodzin osób pokrzywdzonych, dlatego, że tylko przez tego rodzaju dowodu jesteśmy w stanie ustalić skalę tych zbrodni. Nigdy być może nie będziemy w stanie zrobić tego w sposób w stu procentach precyzyjny, ale będziemy w stanie zbliżyć się do najbardziej prawdopodobnej liczby ofiar tych zbrodni – tłumaczy prokurator. Obecnie mówi się o 50-60 tysiącach rzezi wołyńskiej.
Piotr Zając przekonuje, że śledztwo powinno się zakończyć w ciągu kilku lat. Chodzi o uznanie zbrodni na Wołyniu za ludobójstwo i o sporządzenie listy ofiar. - Zbrodnia wołyńska jest faktem i nikt temu nie zaprzecza, ale mam wątpliwości, czy dawanie takich ogłoszeń teraz, tyle lat po tej tragedii, szukanie za pomocą ogłoszeń nowych świadków – czy to rzeczywiście ma sens. Nie wiem, czy dziś nie stoi za tym jakaś polityka – mówi nam historyk, który chce jednak zachować anonimowość.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
- Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników
- 32-latek zaatakowany maczetą w Skawinie. Mężczyzna jest w stanie krytycznym