Ratownik potrafi rozpoznać potencjalnego topielca. I wcale nie chodzi o to, że jest pijany. "To widać po zachowaniu"
Tylko w czerwcu utonęło w Polsce 113 osób. Paweł Błasiak przedstawił przerażającą wizję tego, co czuje osoba tonąca. - Ktoś taki wszystko widzi. To dzieje się pół metra pod wodą. Tylko tego nie widać. Na zdjęciach i filmach w internecie można zobaczyć, jak nad tonącymi przepływają dmuchane materace. Dzieci toną często wtedy, gdy tuż obok nich są dorośli. To jest kwestia trzech minut - mówił gość audycji Analizy. Podkreślał, że tonięciu towarzyszy cisza - nie słychać krzyków i wzywania pomocy, jak często przedstawia się to w filmach. - Tonący wynurza się, by złapać powietrze. On krzyczy pod wodą, ale tego nie słuchać. Dlatego mówimy, że tonie się w ciszy - tłumaczył.
Dlaczego toniemy?
Na to pytanie Paweł Błasiak odpowiedział prosto: Główną przyczyną utonięć jest to, że nie uczymy się pływać za młodu.
Wskazywał też, że pokolenie, które nie nauczyło się pływać, nie przekazało dzieciom szacunku do wody i umiejętności. Poza tym kiedyś też nie było tylu sprzętów do korzystania z wody. Dziś czas nad wodą spędzamy, nie tylko kąpiąc się, lecz także pływając kajakiem czy rowerem wodnym. A i takie sytuacje czasem kończą się tragedią.
Prowadząca audycję Agata Kowalska zwróciła uwagę, że najwięcej utonięć zdarza się w miejscach niestrzeżonych, ale są to kąpieliska, gdzie kąpiel nie jest zabroniona. Paweł Błasiak w tym kontekście zwrócił uwagę, by dobrze zrozumieć, czym są kąpieliska. - Kąpieliska są zawsze strzeżone, tam zawsze jest ratownik - podkreślał. Kąpieliska są tak zorganizowane, żeby ratownicy w przypadku tzw. typowego tonięcia (czyli takiego, które nie ma związku z chorobą, np. atakiem serca, atakiem padaczki) byli w stanie dotrzeć do tonącego i udzielić mu pomocy w ciągu trzech minut. Temu wszystkiemu służą boje, linki, flagi, koła ratunkowe, a przede wszystkim obecność ratowników.
Topielca można rozpoznać
Najrzadziej utonięcia zdarzają się nad morzem - co wcale nie oznacza, że kąpiący się tam nie topią. - Akcji tonięcia jest mnóstwo - kilkadziesiąt do kilkuset w jednej miejscowości w ciągu roku - wyliczał gość TOK FM. Wiele z nich kończy się jednak szczęśliwie. Przyznał, że ratownicy obserwujący wodę i jej brzeg potrafią rozpoznać potencjalnego topielca już wtedy, kiedy wchodzi do wody. - Tyle lat pracowałem, że jestem w stanie to stwierdzić. To widać po zachowaniu. Tam się potem kieruje wzrok, w stronę tej osoby - mówił. I wyznał, że wcale nie chodzi o to, że uwagę zwracają wyłącznie osoby pod wpływem alkoholu. Tłumaczył, że są pewne szczegóły zachowania, które zwiastują, co się może wydarzyć.
Jednak to właśnie alkohol jest przyczyną aż jednej piątej utonięć. - Osobie, która jest pod wpływem alkoholu, a która nie umie pływać, może się wydawać, że jest w tym dobra, lepsza niż jest w rzeczywistości - tłumaczył. Dodał, że ktoś, kto nie umie pływać, a jest trzeźwy, ma świadomość niebezpieczeństwa, które niesie woda. I do niej nie wejdzie.
Kto i gdzie tonie?
Ze statystyk wynika, że najwięcej utonięć zdarza się w rzekach. O tym, jak mogą być one niebezpiecznie, Paweł Błasiak mówił na przykładzie warszawskiego odcinka Wisły. - Nurt jest w niej taki, że wyczynowy pływak nie jest w stanie płynąć do przodu. Bo nurt go znosi - tłumaczył. Dlatego, dodał, kąpieliska nad rzekami są zamykane.
Co ciekawe, zdecydowaną mniejszość wśród tonących stanowią kobiety. W gronie tym nie ma też zbyt wielu dzieci. Poza mężczyznami około pięćdziesiątki kolejną grupą wiekową, dla której woda bywa najgroźniejsza, są osoby powyżej 31. roku życia (31-50). - Takie osoby myślą: kiedyś byłem sprawny, to i teraz mogę jezioro przepłynąć. Zapominamy, że z wiekiem osłabia nam się kondycja. A dzieci toną, bo próbują naśladować inne osoby. Czasami widzimy na nagraniach z kamer przemysłowych, że dziecko stoi z boku, zastanawia się. Ale że koledzy popłynęli, to wchodzi do wody. I tonie - opowiadał.