Czy Kamil Zaradkiewicz unieważni nawet ostatnie wybory parlamentarne? "Jest w tym wszystkim jakaś chytrość, ale mocno chora"

- Scenariusz "Gwiezdnych Wojen" jest ubogi w treści w porównaniu z pytaniami, jakie Kamil Zaradkiewicz skierował do Trybunału Konstytucyjnego - powiedział w TOK FM prof. Marek Chmaj. Jak dodał, Zaradkiewicz podważa legalność wszystkich polskich sędziów powołanych między 1989 a 2017 roku. To może mieć daleko idące konsekwencje.
Zobacz wideo

Kamil Zaradkiewicz, sędzia Sądu Najwyższego, skierował do Trybunału Konstytucyjnego pytania, które mogą podważać uprawnienia orzecznicze tysięcy polskich sędziów. W całej sprawie Zaradkiewicz odnosi się do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego sprzed dwóch lat. TK stwierdził wówczas, że przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które mówią o różnej kadencji jej członków, są niezgodne z Konstytucją. Zdaniem TK, czteroletnia kadencja tych sędziów powinna być liczona łącznie, a nie indywidualnie (warto jednak pamiętać, że w rozstrzyganiu tej sprawy brał udział tzw. sędzia-dubler Lech Morawski).

Na tej podstawie prof. Zaradkiewicz zapytał Trybunał Konstytucyjny, czy wszyscy sędziowie powoływani przez wcześniejszą KRS - byli właściwie wyznaczeni.

"Te pytania są prawnie niedopuszczalne"

Zdumienia działaniem Kamila Zaradkiewicza nie krył na naszej antenie konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. 

- Od pana profesora oczekiwalibyśmy jednak znajomości orzecznictwa oraz procedur, które są przed Trybunałem. Pan Zaradkiewicz chce pytać o przepisy, które obowiązywały do roku 2017, ale już nie obowiązują - mówił. Zaznaczył przy tym, że do tej pory TK zawsze orzekał o przepisach, które wciąż są aktualne - mógł zrobić wyjątek jedynie w tych sprawach, które dotyczyły zasadniczych kwestii (np. wolności i praw człowieka).

Zdaniem Chmaja, pytania prawne zadanie przez Kamila Zaradkiewicza są "prawnie niedopuszczalne", ale ich skutki mogą być bardzo szerokie. - Będą dotykać wszystkich sędziów wybranych przed 2017 rokiem, a po 1989, bo wtedy utworzono KRS - podał nasz gość. Jego zdaniem, jeżeli Trybunał Konstytucyjny przychyli się do argumentacji Kamila Zaradkiewicza, to ci wszyscy sędziowie będą musieli być uważani za wybranych wadliwie.  

- To nam otwiera ponad dziewięć tysięcy wakatów. Pozbawiamy tych sędziów ich uposażeń, a tych, którzy są w stanie spoczynku, pozbawiamy stanów spoczynku - dopowiedział prof. Chmaj.

W takiej sytuacji, problem leżałby jednak nie tylko w "starych" sędziach, ale też w wydawanych przez nich wyrokach, które okazałyby się po prostu nieistniejące. A co za tym idzie - jak mówił konstytucjonalista - więźniowie mogliby wyjść na wolność, ukarani grzywną żądać zwrotu pieniędzy. Można byłoby też podważać polskie wybory, ponieważ w Polskiej Komisji Wyborczej także zasiadają sędziowie. 

- Wygląda na to, że Kamilowi Zaradkiewiczowi udało się napisać najwspanialszą powieść science-fiction, jaką widzieliśmy od czasów Lema - skomentowała prowadząca Analizy Agata Kowalska. - Rzeczywiście scenariusz "Gwiezdnych Wojen" jest ubogi w treści w porównaniu z pytaniami pana Zaradkiewicza - przyznał profesor Chmaj.

Kamil Zaradkiewicz a wyrok TSUE

Zdaniem Ewy Siedleckiej z "Polityki", która także była gościem TOK FM, pytania Kamila Zaradkiewicza należy łączyć z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który za kilka tygodni ma wydać wyrok w sprawie "nowej" Krajowej Rady Sądownictwa. Przypomnijmy, niedawno rzecznik generalny TSUE w swojej opinii uznał, że sposób powoływania jej członków (przez Sejm) budzi wątpliwości co do niezależności jej działania.

- Jeżeli TSUE orzeknie, że obecna KRS jest niewłaściwie umocowana, czego skutkiem będzie, że niewłaściwie umocowani są też sędziowie przez nią nominowani, to wtedy nasz Trybunał Konstytucyjny wyciągnie sprawę prof. Zaradkiewicza - powiedziała Siedlecka. Wtedy mówić się będzie nie tylko o "nowej" KRS - powołanej już za rządów PiS - ale też tych dawnych, powoływanych przed 2017 rokiem.

Siedlecka przewidywała, że TK w Polsce orzeknie, iż obecni sędziowie (ci powołani przez "nową" KRS) są powołani właściwie. - I będzie to sposób wybrnięcia z orzeczenia TSUE, bo władza powie, że jeżeli uznajemy wyrok TSUE, to musimy też uznać wyrok naszego TK - mówiła Siedlecka.

"Kamil Zaradkiewicz to bardzo barwna postać"

- Nie wiem, czy pan Zaradkiewicz działa w zmowie i porozumieniu, czy indywidualnie. Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to była jego inicjatywa - skomentowała dziennikarka.

Jak dodała, Kamil Zaradkiewicz "to postać bardzo barwna", która "lubi, jak jego nazwisko jest wymieniane w mediach - wszystko jedno w jakim kontekście". - Jest w tym wszystkim jakaś chytrość, ale mocno chora - stwierdziła Siedlecka.

Zaradkiewicz przez lata pracował w Trybunale Konstytucyjnym. - W tamtym czasie jeszcze chyba wierzył w praworządność i podział władz, prymat Konstytucji i inne zasady, które są w naszej ustawie zasadniczej. Zwątpił, kiedy przyszła "dobra zmiana" - stwierdził profesor Chmaj.

O Zaradkiewiczu zrobiło się głośno pod koniec 2015 roku, kiedy jako dyrektor jednego z biur w Trybunale Konstytucyjnym zaczął popierać twierdzenia PiS o bezprawnym wyborze sędziów oraz o tym, że premier ma prawo nie publikować wyroków TK. Po tym stracił stanowisko. Następnie trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości kierowanego przez Zbigniewa Ziobrę, gdzie zajmował się m.in. sprawami reprywatyzacji. W ubiegłym roku nowa KRS wskazała go na sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie:

TOK FM PREMIUM