Wojewoda mazowiecki kłopotów uczniów nie dostrzega. "Sytuacja pokrycia miejsc w placówkach jest absolutnie pod kontrolą"

Sytuacja pokrycia miejsc we wszystkich naszych placówkach szkolnych jest absolutnie pod kontrolą - przekonywał w piątek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera. Prowadzimy analizę od wielu miesięcy i nie było momentu, w którym moglibyśmy powiedzieć, że jest problem z rekrutacją - dodał.
Zobacz wideo

Jak mówił na konferencji w Ministerstwie Edukacji Narodowej Zdzisław Sipiera, urząd wojewody mazowieckiego od wielu miesięcy "prowadzi dokładną analizę tego, co dzieje się w szkołach". - Absolutnie nie było takiego momentu, o którym moglibyśmy wspólnie powiedzieć, że jest jakiś ogromny problem związany z rekrutacją uczniów do szkół - mówił wojewoda.

Samorządy alarmują, że sytuacja z brakującymi miejscami jest trudna, zwłaszcza w największych miastach. W Lublinie do żadnej szkoły nie dostało się około 600 uczniów, w Olsztynie - około 800. Wyniki rekrutacji w Warszawie mają być znane w przyszłym tygodniu, ale już dziś władze miasta ostrzegają, że bez szkoły może znaleźć się kilka tysięcy uczniów.

Sipiera na konferencji przekonywał, że samorządy od dawna wiedziały o reformie edukacji i o tym, że dojdzie do kumulacji roczników. Podkreślił, że powinny w związku z tym odpowiednio zaplanować swoje działania, aby uniknąć chaosu. - Apeluję, żeby te sprawy rozwiązywać teraz w dialogu, a nie epatować, że "brakuje", "nie ma", "tragedia" - powiedział.

- Ja stwierdzam, że nie ma żadnej tragedii, natomiast oczywiście są pewne wybory i od tego jesteśmy, żeby pomóc edukacji: wydziały w stolicy, wydziały dzielnicowe, biura edukacji, zastępca prezydenta, sam prezydent, czy też kurator i wojewoda - podkreślił Sipiera. Jak dodał, instytucje te "są od tego, żeby pomagać, ale nie zastępować, bo kompetencja ta jest przypisana do samorządu".

Minister Piontkowski: Są miejsca w szkołach

Minister edukacji Dariusz Piontkowski przekonywał z kolei, że po pierwszym etapie rekrutacji - kiedy uczniowie dokonają już ostatecznego wyboru szkoły - znajdą się nowe miejsca, nawet w dobrych placówkach. - Wyraźnie widać, że także te najlepsze szkoły oferują dużą liczbę nowych miejsc w drugim etapie rekrutacji - zapewnił.

Wskazywał na przykład, że w Krakowie po pierwszym etapie rekrutacji w II LO im. Jana III Sobieskiego zostało 20 dodatkowych miejsc, w VIII LO im. Stanisława Wyspiańskiego - 25, a w Zespole Szkół Łączności - 26. Powiedział, że podobnie sytuacja wygląda w Lublinie i Olsztynie.


Zapytany o pozew, który przeciwko Polsce w związku z "chaosem w edukacji" ma zamiar złożyć ojciec dwóch dziewczynek z Łodzi, Piontkowski odpowiedział, że "odpowiedzialną instytucją za nabór do szkół jest samorząd".

- Proszę pytać panią prezydent Łodzi, co zrobiła, by doprowadzić do tego, że będzie odpowiednia liczba miejsc w szkołach średnich - mówił szef MEN. Według Piontkowskiego "jeśli ktoś chce składać jakieś pozwy, to niech zapyta PO i PSL, dlaczego doprowadzą za kilka lat do tego, że kolejne dwa podwójne roczniki trafią do szkół średnich".

- Na przykładzie Mazowsza widać, że część samorządów zauważa, że będzie potrzeba zwiększenia miejsc w szkołach średnich i to spokojnie robi. Inne tego dotąd nie zrobiły, ale zawsze istnieje możliwość, aby spokojnie zwiększyć liczbę oddziałów, liczbę miejsc w szkołach średnich - zaznaczył Piontkowski.

Reforma Anny Zalewskiej

Problem z miejscami w szkołach średnich to efekt reformy edukacji wprowadzanej przez byłą już minister Annę Zalewską. Reforma likwidowała gimnazja, wprowadzając ośmioklasowe szkoły podstawowe. W roku 2019 - w jednym roczniku - spotkały się ze sobą uczniowie zarówno trzecich klas gimnazjów, jak i ósmych klas podstawówek.

Następca Zalewskiej - minister Piontkowski od kilku dni spotyka się z przedstawicielami władz lokalnych. Wczoraj (w czwartek 11 lipca) spotkał się ze starostą powiatu stalowowolskiego, wicestarostą powiatu białostockiego i prezydentem Chełma. Wszyscy przekonywali, że problemu z podwójnym rocznikiem - na ich terenie - nie ma. - Ci samorządowcy pokazują zupełnie inne spojrzenie na rekrutacje - zaznaczał Piontkowski. 

Warto jednak pamiętać, że najbardziej oblegane szkoły średnie są w największych miastach. Na przykład do placówek w Warszawie aplikują nie tylko uczniowie z gimnazjów i podstawówek warszawskich, ale też z okolicznych miejscowości, a nawet z całego województwa. 

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie:

TOK FM PREMIUM