Według ministra Budy "strefy wolne od LGBT" to "uchwały sumienia", a lewica szkodzi tym środowiskom
"Ruch LGBT i gender zagrażają naszej tożsamości, naszemu narodowi, polskiemu państwu" - mówił w kwietniu we Włocławku Jarosław Kaczyński. - Czy widzi pan związek między tym, co mówił prezes Kaczyński, a tym, co się zdarzyło w Białymstoku - pytała w TOK FM Waldemara Budę, wiceministra inwestycji i rozwoju, Karolina Lewicka.
- Nie widzę związku. Ewidentnie Białystok to jakaś chuliganeria, działalność przestępcza, która powinna być ścigana. Nie można mieszać spraw światopoglądowych do przestrzegania prawa. Jest prawo do zgromadzeń - odparł.
Podobnie - czyli jako dotyczącą światopoglądu, a nie prawa - ocenił wypowiedź ministra Piontkowskiego, który argumentował, że "warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane". Z czego zresztą później się tłumaczył. W sobotę 20 lipca odbył się pierwszy w Białymstoku Marsz Równości. Część uczestników zostało pobitych. Kontrmanifestanci rzucali kamieniami, petardami, jajkami i butelkami. Wykrzykiwano homofobiczne hasła i groźby. Policja zatrzymała do dziś ponad 90 osób.
Uchwały sumienia
- Te zgromadzenia mogą się odbywać, hasła mogą być głoszone. Są zabezpieczane przez policję. Ta grupa, która dopuściła się rękoczynów, mam nadzieję, że spektakularnie zostanie ukarana. Wypowiadamy się więc o sprawie, co do której powinna być pełna zgoda, że tego rodzaju zdarzenia nie powinny mieć miejsca i powinny być ścigane. Nas, polityków, pod tym względem nic nie dzieli - stwierdził. Dodał, że politycy powinni mało się wypowiadać w tym zakresie, a działać powinny służby - policja, prokuratura, sądy.
Karolina Lewicka zapytała, czy ścigać powinno się za uchwały samorządów, które sprzeciwiają się ideologii LGBT. Strefę wolną od LGBT jako pierwsi uchwalili radni ze Świdnika, takie stanowisko wyrazili też radni Lublina. Dla takich ustaw minister też znalazł wyjaśnienie.
- Taka uchwała ma charakter deklaratoryjny, to jest opinia, to nie jest prawo. Gdyby tego rodzaju uchwały miały jakieś konsekwencje, że społeczność LGBT czegoś nie może, to jest naruszenie prawa, a uchwały mające charakter uchwał sumienia, sumienia grupy radnych, nie zakazują niczego. Pytanie czy samorządy powinny się tym zajmować (uchwałami deklaratoryjnych - przyp. red.), bo moim zdaniem nie, bo samorządy powinny stanowić prawo - stwierdził.
Słowa nie stygmatyzują?
Dziennikarka TOK FM przypomniała, że wojewoda lubelski przyznał wyróżnienia radnym, którzy przyjęli uchwałę o wolności od "ideologii LGBT", a "ideologię LGBT" nazwał dziełem szatana, więc może nie należy się dziwić, że potem jacyś ludzie stwierdzają, że można kogoś pobić.
- Nie, nie. Nie ma takiej konsekwencji, dyskusja o światopoglądzie, proszę bardzo, może trwać, ale to nie jest powód do tego, żeby łamać prawo - mówił Buda.
- A czytał pan Victora Klemperera, który badał język III Rzeszy? On stwierdził: "Nieludzkie słowa tworzą fundament, podstawę do nieludzkich czynów". Od słów się zaczyna, stygmatyzuje, stwierdza, że ktoś jest gorszy, a potem się kogoś przepędza - dziennikarka TOK FM nie dawała za wygraną.
- Nie ma możliwość, żeby uniknąć dyskusji, to kwestia pokazywania poglądu na daną sprawę. To są indywidualne opinie. Ważne jest to, żeby temat dyskusji nie był powodem do działań niezgodnych z prawem - stwierdził minister.
Wina lewicy
Rozmowa zahaczyła też o naklejki dodane do ostatniego numeru Gazety Polskiej, których sąd nakazał wycofanie z dystrybucji. Nawoływały one też do "Stref wolnych od LGBT". Dziennikarka TOK FM chciała wiedzieć, czy minister by taką sobie nakleił np. na samochód. Jej gość stwierdził, że nie.
Przedstawił jednak pogląd, że społeczności gejów i lesbijek najbardziej szkodzi lewica.
- Ja uważam, że środowisko LGBT całą tą sytuacją jest chyba najbardziej pokrzywdzone. Rzeczeni obrońcy praw tych osób doprowadzają do takiego zaostrzenia sporu, że dyskurs szkodzi temu środowisku. Oni sobie spokojnie funkcjonowali, a pojawili się przedstawiciele lewicy, którzy postanowili wziąć to środowisko w rzekomą obronę i czynić ich podstawą do debaty publicznej - stwierdził.
- My uważamy, że nie może dochodzić do sytuacji, kiedy mniejszość terroryzuje większość. Czy pani redaktor pamięta profanację mszy świętej, która się odbywała na marszu równości? Te zachowania rodzą konsekwencje. Te środowiska nie funkcjonują w ładzie, który dotyczy wszystkich. Te środowiska wcale nie potrzebują ochrony - przekonywał.
W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie:
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Mniejsze parówki, cieńszy papier toaletowy. Trwa masowe mydlenie oczu konsumentom
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"