Gdy sport jest jak papierosy, alkohol czy narkotyki. "Ćwiczenia odbierają normalne życie"
Tego dnia wrócił do domu jak zwykle, około 22:00 albo nawet później. Dom był pusty. W szafach nie było ubrań żony ani córeczki. Z łazienki zniknęły szczoteczki do zębów. Zaczął dzwonić do Kasi. Nie odbierała. Dzwonił raz jeszcze. I jeszcze. - Odbierz - błagał w galopadzie myśli.
Przysłała jedynie SMS, że to już koniec. Że chce rozwodu. Bo on wiecznie nie ma dla niej czasu, nawet wtedy, gdy ona ma problemy i nie ma z kim porozmawiać. Napisała, by nie dzwonił i nie pisał.
Piotr (imię na jego prośbę zmienione) to niewysoki mężczyzna, który - jak sam mówi - wciąż ma do zrzucenia kilka zbędnych kilogramów. Nie lubi patrzeć w lustro. Jest wiecznie niezadowolony ze swojego wyglądu, mimo że wielokrotnie słyszał od żony: "Ale z ciebie przystojniak". On czuje inaczej. Chce mieć umięśnione, wyrzeźbione ciało, jak aktorzy z popularnych filmów. Pamiętacie "Słoneczny patrol" o ratownikach z amerykańskiej plaży? Piotr chciałby być taki jak Dwayne Johnson.
Nigdy nie należał do osób szczególnie mocno wierzących w siebie. Wprost przeciwnie, z reguły nie wierzy i widzi wszystko w czarnych barwach. Jest opanowany, a jeśli mocno się zdenerwuje - od razu idzie biegać. Nie znosi sprzeciwu. Jeśli coś postanowi, tak ma być.
Ma 31 lat, ukochaną żonę, 5-letnią córeczkę Julkę i problem, którego do tej pory nie widział. - Nie rozśmieszaj mnie, nie jestem uzależniony. Po prostu kocham sport. A sport to przecież zdrowie - tak wielokrotnie stanowczo mówił do żony. Wpadał w złość, gdy słyszał, że jest problem.
Aktywność sportowa może zacząć nam odbierać normalne życie
Uzależnienie od aktywności fizycznej to tak zwany nałóg behawioralny - od czynności. Jest znany psychologom, choć formalnie nie wpisano go na razie do obowiązującej dziś Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10); nie znalazł się też w ICD-11, czyli klasyfikacji, która będzie stosowana od 2022 roku.
Mechanizmy są podobne jak przy uzależnieniu od substancji, czyli choćby nadmiernym piciu alkoholu czy paleniu papierosów - coś, od czego jesteśmy uzależnieni, zaczyna nam "odbierać" normalne życie.
- Okazuje się, że musimy ćwiczyć coraz więcej, a ćwiczenia wykonujemy według ściśle określonego wzorca. Czyli gdy mamy jedną trasę, którą biegamy, to bardzo źle znosimy, gdy musimy ją zmienić - tłumaczy prof. Monika Guszkowska, psycholog z Wydziału Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. I dodaje, że charakterystyczne jest również poczucie winy - gdy nie ćwiczymy, mamy o to do siebie pretensje.
***
Piotr wpadł w uzależnienie. Od biegania, pływania, jazdy na rowerze. Spalał zbędne kalorie, a przy okazji czuł się szczęśliwy, co jest zupełnie normalne, bo w trakcie ćwiczeń fizycznych wytwarzają się endorfiny, czyli hormony szczęścia. Gdy sport zaczął mu zabierać inne części jego życia, on kompletnie tego nie dostrzegał.
Specjaliści potwierdzają: uprawianie sportu to czynność, w trakcie której uwalniają się w naszym organizmie beta-endorfiny, a to powoduje, że odczuwamy przyjemność, którą chcemy powtarzać. Jednocześnie z czasem musimy ćwiczyć więcej i więcej. - Beta-endorfiny mają strukturę taką jak morfina - działają na nasz organizm przeciwbólowo, ale też euforyzująco - tłumaczy prof. Monika Guszkowska.
Zwraca też uwagę, że przy uzależnieniu pojawia się tak zwany efekt odstawienia. - W momencie, w którym nie ćwiczymy, a mieliśmy takie ćwiczenia zaplanowane, czujemy się gorzej. Stajemy się napięci, rozdrażnieni, nie możemy spać. Mimo że nie ćwiczymy, to i tak bolą nas mięśnie, odczuwamy większe zmęczenie i znużenie - dodaje pani profesor. Jedynym sposobem, by zlikwidować negatywne odczucia, jest podjęcie aktywności fizycznej.
***
Kasia wiele razy dawała Piotrowi do zrozumienia, że zaczyna się od niej oddalać; że nawet gdy rozmawiają, on jest myślami zupełnie gdzieś indziej - na basenie czy na rowerze.
- Pojedziemy do rodziców? Mama ma urodziny. Chciałabym pojechać, pobyć z nimi, odpocząć. Nie byliśmy tam już ponad pół roku - powiedziała do Piotra kilka miesięcy temu. - Jedź. Weź małą i jedź. Ja nie mogę. Mam treningi. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym zawalił chociaż jeden. Każdy trening to lepsza forma - odpowiedział żonie. Odpowiedział tak nie pierwszy raz, i nie ostatni.
Piotr jest nauczycielem, uczy biologii. Gdy kończył studia, miał zupełnie inne plany - chciał pracować w laboratorium, zajmować się pracą badawczą, dokonywać odkryć. To były marzenia. Nie znalazł jednak takiej oferty, dlatego poszedł do szkoły, uczyć. Był pewien, że to tylko na chwilę - wsiąkł jednak chyba już na zawsze.
- Wpadłem w rutynę, której nie lubiłem. Frustrowała mnie i powodowała rozdrażnienie. Nie miałem wielu znajomych. Była tylko rodzina i szkoła. Rano odstawiałem małą do przedszkola, potem lekcje, po nich zakupy, powrót do domu, serial "Breaking Bad" w telewizji - opowiada.
Nigdy nie był specjalnie "wylewny", raczej introwertyk. Nie rozmawiał z Kasią o swoich problemach w szkole; o irytujących uczniach czy dyrektorze, który wyłącznie do niego miał pretensje, że dzieciaki słabo wypadły na testach z biologii. Dusił wszystko w sobie.
Uzależniony nie widzi, że traci: przyjaciół, rodzinę, czas, pieniądze
Psycholog Daria Abramowicz pracuje z zawodowymi sportowcami, ale także z osobami, które uprawiają sport amatorsko. To właśnie u tych ostatnich niejednokrotnie zdarzają się objawy uzależnienia od ćwiczeń. Bywa, że rano biegają, w południe chodzą do fizjoterapeuty czy na pływalnię, a wieczorem na dłuższy trening na siłownię. Czasami są to osoby, które przygotowują się do zawodów, np. triathlonowych. - Takim osobom trudno przyjąć do wiadomości, że uprawianie sportu w taki a nie inny sposób może być problemem - mówi nasza rozmówczyni. Nie rozumieją, że jest granica między zdrowym czerpaniem ze sportu a uzależnieniem.
***
Piotr jako nastolatek pasjonował się sportem. Treningi uczyły punktualności, odpowiedzialności, zaangażowania. Dlatego grał w piłkę, pływał, boksował, ćwiczył na siłowni. Ze sportem nieco zwolnił na studiach. - Miałem mniej czasu, zakochałem się, spędzałem czas z Kasią, która nie była fanką siłowni czy basenu. Sport odszedł na boczny tor. Ale nie pamiętam, by mi go jakoś strasznie brakowało. Miałem wtedy inne priorytety - tłumaczy.
Sytuacja zmieniła się kilka lat temu. Okazało się, że dwóch kolegów ze szkoły przygotowuje się do zawodów triathlonowych. Codziennie z wielką pasją i ogromnymi emocjami opowiadali o swoich treningach. O tym, jak dążą do określonego celu i perfekcji, jak osiągają sukcesy, ile im to daje radości.
- Wtedy zrozumiałem, że coś tracę. Że wpadłem w domową rutynę, która mnie ogranicza - opowiada. Zaczął marzyć o bieganiu po lasach, jeżdżeniu na rowerze, pływaniu, ćwiczeniach na siłowni. Wyobrażał sobie, że też mógłby wystartować w triathlonie, przy okazji zrzucić parę kilo, zadbać o siebie, odstresować się na siłowni. - Chyba chciałem w ten sposób zawalczyć z nudą, która wkradła się do mojego życia i zaczęła mnie uwierać - mówi.
Doskonale pamięta dzień, gdy kupił rower. Nie, nie taki zwykły, w markecie. Lekki, piękny, wymarzony. - Czekałem na niego wiele miesięcy. Zbierałem pieniądze z korepetycji, których udzielałem - opowiada. Dał za niego ponad 7 tysięcy zł, czyli prawie trzy razy tyle, co jego nauczycielska pensja. - Kasia była na mnie zła, to prawda. Trochę się nie odzywała, ale jej przeszło. A ja miałem rower - mówi z dumą.
"Najważniejsze, by dostrzec, że jest problem"
Przy nadmiernym uprawianiu sportu dochodzi do zaburzenia normalnej, dotychczasowej hierarchii wartości. Niejednokrotnie spod kontroli wymykają się nam również finanse. - Nagle okazuje się, że sport to główny cel, na który przeznaczamy nasze dochody - tłumaczy Monika Guszkowska.
Ale kosztem jest też utrata znajomych czy przyjaciół. - Nagle orientujemy się, że przebywamy wyłącznie w środowisku osób, które zajmują się tym samym, co my. A jeśli jestem w grupie osób bardzo intensywnie ćwiczących, to nie widzę tego, że przekraczam jakieś normy, bo tutaj wszyscy tak robią - mówi prof. Guszkowska.
- Najważniejsze, by dostrzec, że coś jest nie tak - podkreśla Daria Abramowicz. Osoba uzależniona może tego nie widzieć, bo działa mechanizm zaprzeczania. Ale gdy widzą to jej bliscy - powinni zareagować i próbować rozmawiać, pomóc.
Coś, na co warto zwrócić uwagę, to charakterystyczne objawy: zaczyna nam brakować czasu dla znajomych, rodziny, przyjaciół czy na dotychczasowe przyjemności (wyjście do kina, teatru, na wycieczkę). Nie mamy czasu na jedzenie czy na zrobienie zakupów; denerwujemy się, gdy z jakiegoś powodu nie możemy ćwiczyć albo ćwiczymy nawet wtedy, gdy jesteśmy chorzy.
***
Piotr wyjeżdżał na trening rano, jeszcze przed szkołą, a potem ponownie - wieczorem. Sam ułożył swój plan treningowy. Wytłumaczył sobie, że nie może już zawozić małej do przedszkola, bo to bardzo cenne minuty. Na odbieranie jej też nie było szans. - Trochę się o to z Kasią sprzeczaliśmy, ale ona przejęła samochód, więc mogła być niezależna. Miała jak zająć się małą - tłumaczy Piotr.
Nie zauważał, że to Kasia musiała teraz sama jeździć na zmianę opon czy poradzić sobie, gdy auto zepsuło się jej 30 km od miasta, a ona była z małym dzieckiem, w środku zimy. Nie, nie zadzwoniła wtedy do niego. Zadzwoniła po starszego brata. To on odholował ją do najbliższego warsztatu. Piotra nie było wtedy w domu. Miał trening.
Tak samo, jak wtedy, gdy Julka miała 40 stopni gorączki, drgawki i trzeba było wezwać karetkę. Tata wtedy biegał. Bez telefonu oczywiście. - Na treningi nigdy nie zabierałem komórki. Taką przyjąłem zasadę - opowiada. Wrócił do domu późno w nocy, mama z córką już spały. Gorączka spadła, a on nawet nie wiedział, że jego bliscy jeszcze niedawno przeżywali trudne chwile.
Tematyka uzależnienia od aktywności fizycznej w Polsce nie jest na razie w pełni zbadana
W Polsce szczegółowe badania na temat uzależnienia od aktywności fizycznej są dopiero przed nami. Na razie opracowywane są narzędzia badawcze. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych zjawisko po raz pierwszy opisał J.C. Little, nazywając je w 1969 roku "nerwicą atletów". Wskazał przypadek mężczyzny, który nie mógł przestać ćwiczyć mimo urazów i innych problemów zdrowotnych. - W literaturze opisywane były też m.in. przypadki osób, które miały dobrą, świetnie płatną pracę i rezygnowały z niej tylko po to, by zatrudnić się w klubie fitness i by móc ćwiczyć w każdym możliwym momencie - mówi prof. Guszkowska.
Trudno kategorycznie stwierdzić, ile osób jest uzależnionych od ćwiczeń. Profesor Monika Guszkowska, która zajęła się tym tematem naukowo, podaje - powołując się na ustalenia zagranicznych badaczy - że jest to od 2 do nawet 30 procent osób regularnie ćwiczących. Ta duża rozbieżność wynika z faktu, że nie ma jednej, zunifikowanej skali badawczej czy innych narzędzi, które pozwoliłyby precyzyjnie i jednolicie ustalić wyniki.
To, co wiemy już dziś, to fakt, że tymi, którzy najczęściej się uzależniają, są młodzi mężczyźni, którzy wykonują na co dzień tak zwane ćwiczenia tlenowe, czyli m.in. biegają czy jeżdżą na rowerze. Są też oczywiście osoby, które wiele razy w tygodniu, po kilka godzin, kompulsywnie korzystają z siłowni, by rozbudować swoją masę mięśniową (takie uzależnienie nazywa się bigoreksją lub dysmorfią mięśniową).
***
Piotr nie pamięta dokładnie, kiedy zaczęły się problemy. Rok, może dwa lata temu? Bieganie i rower. Potem siłownia, trening, wizyta u fizjoterapeuty i na basenie. Sauna. I tak codziennie. Tłumaczył Kasi, że sport wymaga czasu, wyrzeczeń i poświęceń. Finansowych, emocjonalnych, osobistych.
Pamięta, że raz spóźnił się do pracy, bo zamknęli mu trasę, którą codziennie jeździł na rowerze czy biegał. - Byłem wściekły na drogowców. Kompletnie zmienili moje plany. Musiałem na szybko opracować inną trasę, dłuższą. Przyszedłem do szkoły rozdrażniony i bardzo zły - tłumaczy.
Uzależniony sam się oszukuje, bagatelizuje problem
O nałogowym uprawianiu ćwiczeń fizycznych pisał psychiatra, dr Bogusław Habrat. Jak podkreślił, uzależnienie to określane jest różnymi synonimami - mówi się choćby o nawykowym zaangażowaniu w regularne ćwiczenia czy kompulsywnych ćwiczeniach. Habrat pisze, że aktualnie nie ma standardów profilaktyki w zakresie nałogowego uprawiania ćwiczeń fizycznych.
Jeśli osoba uzależniona nadmiernie korzysta z siłowni, zareagować na to powinien trener. - Zawsze zwracam na to uwagę swoim studentom i mówię: Kiedy widzicie, że ktoś przychodzi na siłownię niepokojąco często i to jego zaabsorbowanie przekracza granicę tego, co można uznać za zdrowe zaangażowanie w sport, to powinniście zwrócić uwagę, że prawdopodobnie jest problem. Można zachęcić taką osobę, by zrobiła zwykły bilans swojego czasu, by zobaczyć, ile czasu zajmują jej ćwiczenia fizyczne - tłumaczy prof. Guszkowska, która ma zajęcia ze studentami - przyszłymi trenerami personalnymi. I podkreśla, że sam uzależniony ma skłonność do oszukiwania się, bagatelizowania problemu - tak jak przy wielu innych uzależnieniach.
***
Piotr, jak mówi, walczył o lepsze wyniki, większą wydolność, większą wytrzymałość. Sam ustalał treningi, dietę, zasady życia. I wciąż zaprzeczał, że jest jakiś problem. Początkowo jedynie niewinnie sprzeczał się o to z Kasią, ale z czasem zaczęły się głośne i długie awantury, po których wychodził biegać.
Tak było do tego dnia, kiedy wrócił do pustego domu. Nic nie było jak dawniej. To był ten przysłowiowy zimny prysznic, który spowodował, że Piotr postanowił szukać pomocy. Nie od razu, to chwilę trwało. Początkowo odreagowywał, biegając. Bardzo dużo biegał. Aż w końcu zgłosił się na terapię. Musiał zrozumieć, że jest uzależniony. Musiał to przez siebie "przepuścić".
Dzisiaj wie, że nie jest w stanie rzucić aktywności fizycznej z dnia na dzień (m.in. ze względu na organizm, który domaga się codziennych ćwiczeń - odstawienie treningów powoduje bezsenność, rozdrażnienie, nasilające się bóle głowy), ale stara się ją codziennie, coraz bardziej ograniczać. Pracuje nad sobą. Cały czas korzysta z terapii. Może się na niej wygadać, ale też - a może przede wszystkim - razem z terapeutą analizuje swoje życie, krok po kroku. Poszczególne obrazy z życia - jak postąpił, a jak mógł postąpić. Powoli dostrzega, że wszystko ma swoją przyczynę, ale też skutek.
Walczy. Tym razem nie o wyniki czy większą wydolność. Walczy o rodzinę, codzienność, normalność. Jak mówi, walczy o zwyczajne życie. O powrót Kasi i córeczki do domu.
Uzależniają się też kobiety. Bo chcą być jak celebrytki z Instagrama
Małgorzata Krawczyk jest trenerką personalną, byłą pracownicą AWF, a jednocześnie mistrzynią Polski w sportach sylwetkowych. Jak mówi, osobom, z którymi sama pracuje, stara się uświadamiać, że aktywność fizyczna może być uzależniająca. Jest jednak naprawdę wiele osób, które same ustalają sobie plany ćwiczeń, pojawiają się na siłowni codziennie, nawet na kilkugodzinnych treningach. - Gdy wypada jakiś dzień wolny albo np. święta, mają wyrzuty sumienia. Mówią wprost, że forma im spada, że to dla nich dzień stracony. A to pierwsze oznaki uzależnienia - słyszymy od naszej rozmówczyni,
Na siłowni pojawia się wiele kobiet, w wieku 20-30 lat, które chcą być takie jak celebrytki, które obserwują w mediach, zwłaszcza na Instagramie. Dlatego przychodzą na siłownię non stop i non stop dążą do wymarzonego wzorca. - W tej chwili rzesze kobiet wykonują głównie ćwiczenia na mięśnie pośladkowe. Chcą mieć je "zrobione" tak, jak choćby Kim Kardashian. Czasami próbuję tłumaczyć, że to nie jest dobre dla naszego organizmu, ale żadne argumenty nie trafiają. Uważają, że dzięki wyczerpującym ćwiczeniom będą dłużej młode i piękne. Przy tym niestety nie do końca trzymają się zasad zdrowego żywienia. I wpadają w to zamknięte koło - mówi pani Małgorzata.
W jej ocenie, problemy pojawiają się wtedy, gdy aktywność fizyczną ustalamy sobie sami lub gdy mamy nieodpowiednich trenerów. - Nie oszukujmy się, w naszym środowisku są m.in. osoby nastawione głównie na pieniądze. A czym więcej treningów, tym więcej pieniędzy - mówi wprost trenerka personalna z Lublina. Zawód trenera personalnego stał się ostatnio bardzo modny wśród młodych ludzi. - Kończą weekendowe kursy, nie mając przygotowania od strony biomechaniki ruchu czy fizjologii wysiłku i anatomii funkcjonalnej. Podejmują się pracy na ludzkim organizmie - dodaje nasza rozmówczyni.
- Wiemy, że ćwiczenia poprawiają nam samopoczucie, zwiększają zadowolenie z własnego ciała, budują nam też pozytywną samoocenę. Korzyści jest dużo. Ale nie można przemilczeć tego, że jest też druga strona medalu, czyli że zaangażowanie w ćwiczenia fizyczne może być nadmierne - tłumaczy prof. Monika Guszkowska.
Pobierz Aplikację TOK FM i słuchaj sprytnie:
Telefon zaufania dla osób uzależnionych behawioralnie: 801 889 880 - czynny codziennie w godz. 17-22. A więcej informacji o uzależnieniach od czynności można znaleźć TUTAJ.
Literatura:
- M. Guszkowska, Aktywność fizyczna i psychika. Korzyści i zagrożenia. Toruń 2018.
- M. Guszkowska "Uzależnienie od ćwiczeń fizycznych - objawy i mechanizmy" w: Psychiatria Polska 2012. Tom XLVI, numer 5.
- B. Habrat, "Nałogowe uprawianie ćwiczeń fizycznych" w: Zaburzenia uprawiania hazardu i inne tak zwane nałogi behawioralne. Warszawa 2016
-
Ksiądz, w którego mieszkaniu odbyła się orgia, zabrał głos. "To uderzenie w Kościół"
-
Poparcie PiS rośnie mimo afery wizowej. Budka tłumaczy, jak działa "szczepionka"
-
Kamienica na Mokotowie oddana w prywatne ręce. Mieszkańcy w strachu. "Nie powinniśmy być tak traktowani"
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Dolar nie odda łatwo korony króla. To zła wiadomość dla złotego i dla naszych portfeli
- Orlenowi brakuje paliw? W sieci wrze po publikacji zdjęć dystrybutorów i wycieku instrukcji dla pracowników
- Pierwszy wybór z drugiej ręki - Polacy coraz chętniej kupują używany sprzęt elektroniczny
- Inflacja w Polsce mocno spadła. Są najnowsze dane GUS
- Tragedia w Inwałdzie. Nie żyje 12-latek, który rowerem uderzył w drzewo