O kontroli z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Iwona Hartwich dowiedziała się kilka dni temu, odbierając telefon od urzędnika. - Najpierw nie chciano mi powiedzieć, o co dokładnie chodzi, ale potem udało mi się dowiedzieć, że ktoś złożył na mnie donos, że źle zajmuję się moim synem Jakubem - mówi portalowi wysokieobcasy.pl.
Iwona Hartwich startuje do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej (jest "trójką" w Toruniu). W rozmowie z portalem podkreśla, że nie ma pojęcia, kto może stać za donosem i czy może mieć on podtekst polityczny. Przyznaje jednak, że jest zaskoczona, że pojawia się akurat teraz - przed wyborami.
Rzeczniczka toruńskiego MOPR-u nie chciała potwierdzić portalowi informacji na temat doniesienia na Iwonę Hartwich - powołując się m.in. na przepisy dotyczące ochrony danych osobowych. Podkreśliła jednak, że ośrodek jest zobowiązany sprawdzić każdy niepokojący sygnał, który otrzymuje. Dodała też, że w domach z osobami niepełnosprawnymi rutynowe kontrole są przeprowadzane mniej więcej co pół roku.
- W moim domu pracownika socjalnego nie widziałam kilka lat - przyznała z kolei Hartwich, podkreślając, że chętnie go przyjmie, bo ma "kilka spraw do omówienia".
Kim jest Iwona Hartwich?
Iwona Hartwich to jedna z liderek ubiegłorocznego protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. Protest rozpoczął się w połowie kwietnia i trwał 40 dni. Hartwich brała w nim udział razem ze swoim synem Jakubem, który w zeszłym roku został radnym w Toruniu.
Protestujący domagali się m.in. stałego dodatku do renty socjalnej w wysokości 500 złotych. Zależało im, aby dodatek - podobnie jak program 500 złotych na dziecko - był wypłacany bez względu na dochody. W lipcu Sejm przyjął program zakładający wsparcie osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji kwotą 500 zł, z zachowaniem jednak progów dochodowych.
Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie za darmo:
