W poznańskim zoo trwa rozładunek tygrysów. Na miejscu policyjni antyterroryści
Ciężarówka z dziewięcioma tygrysami, które utknęły na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie, dotarła w czwartek po północy do poznańskiego zoo. Zwierzęta mają tam spędzić kilka dni, potem trafią do azylu w Hiszpanii. "Dwójka z nich już w drodze na tymczasowy pobyt w Człuchowie, jadą pod opieką lekarza i opiekuna. Kolejna dwójka w stodole, nakarmiona, napojona, obłożona słomą, odpoczywa po podróży" - relacjonowało na Facebooku poznańskie zoo.
Jeden z tygrysów był bardzo agresywny. Znajdował się w rozpadającej się klatce, która utrudniała dostęp do pozostałych zwierząt i stwarzał zagrożenie. - Mamy ogromny problem. W nocy, a właściwie nad ranem obiecano mi, że pojawi się tutaj policjant z bronią długą, ze sztucerem, który jest niezbędny jako jedyne możliwe zabezpieczenie zdrowia i życia ludzkiego. Musimy ratować tego tygrysa, jak również pozostałe zwierzęta, ale istnieje realne niebezpieczeństwo wyswobodzenia się agresywnego zwierzęcia z klatki, brak reakcji na środki przysypiające. Bez sztucera narażamy własne życie i zdrowie - mówiła podczas briefingu prasowego dyrektor poznańskiego ZOO Ewa Zgrabczyńska.
Jak informowała rano Ewa Zgrabczyńska, zoo ma umowę z policją dotyczącą sytuacji wyjątkowych. - Taka sytuacja zaistniała. Uruchomiłam specjalną procedurę awaryjną. Niestety w tej chwili policja poznańska nam nie pomogła - stwierdziła, dodając, że trwa walka o życie i zdrowie zwierząt.
Na miejscu policyjni antyterroryści
Policjanci pojawili się w ogrodzie przed południem wraz z grupą antyterrorystów. Jak relacjonuje reporter TOK FM Karol Kański, trzeba było użyć specjalnej broni do usypiania drapieżników. Akcja wyciągania ich z klatek trwa.
Przed godziną 12 zoo podało też informacje, że wszystkie tygrysy żyją (wcześniej informowano, że jeden z nich nie daje oznak życia).
Jeden z tygrysów jest agresywny
Według Zgrabczyńskiej akcja może trwać jeszcze wiele godzin. - Klatki (w których przebywają tygrysy) są w fatalnym stanie. Są poukładane dosłownie jak szprotki w puszce. Żeby dostać się do pozostałych tygrysów, musimy najpierw zaopatrzyć zwierzę, które jest w szale, jest agresywne, jest w bólu i cierpieniu. Apeluję do poznańskiej policji: panowie przyjedźcie do nas z bronią długą, żeby chronić życie ludzkie i dać nam możliwość uratowania zwierząt - mówiła.
Dyrektorka zapewniła, że nawet bez obecności policji pracownicy ZOO podejmą próbę przyśpienia zwierzęcia i jego transportu, ale jest to wysoce niebezpieczne. Przez brak możliwości dojścia do pozostałych zwierząt, nie da się również ocenić ich stanu zdrowia.
Środek przysypiający ma zostać podany rannemu zwierzęciu z tzw. długiej strzykawki. Nie wiadomo jednak, czy zadziała on przy tak dużym pobudzeniu zwierzęcia. - Póki tego tygrysa nie uda nam się zabezpieczyć, cała reszta czeka na pomoc - podkreśliła.
Jak dodała, pracownicy ZOO są już po odprawie i wraz z nią podejmą w najbliższym czasie próbę przyśpienia zwierzęcia.
-
Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
-
Co Błaszczak ujawnił w spocie, a co przemilczał? Ekspert odsłania kulisy manipulacji PiS
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
PZPN ogłosił nazwisko nowego trenera piłkarskiej reprezentacji polski
-
Zatrzymanie Gajewskiej to nie jedyne "dziwne" zachowanie policji w Otwocku. "Dostali rozkaz"
- Holland i Tusk bohaterami nowego spotu PiS. "Polacy oczekują potępienia filmowych kłamstw"
- Ile kosztuje restrukturyzacja firmy?
- Lublin zachęca cudzoziemców do głosowania w budżecie obywatelskim. Ale dlaczego po polsku?
- Opera na obrzeżach Łazienek Królewskich. Część mieszkańców oburzona. "Co oni robią?"
- Samolot jak autobus? Łódzkie lotnisko otwiera nowy sezon. "Zaczyna się dziać"