Dyrektorka poznańskiego zoo: Tygrysy prawdopodobnie miały być sprzedane "na części"

Zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzętami ma przedstawić prokuratura organizatorowi transportu 10 tygrysów z Włoch do Dagestanu. Tygrysy utknęły na przejściu granicznym w Koroszczynie. Jeden z nich padł.
Zobacz wideo

Dziewięć pozostałych tygrysów nocy ze środy na czwartek zostało przewiezionych do zoo w Poznaniu.

Udało nam się uratować dziewięć istnień tygrysich - poinformowała dyrektor ogrodu zoologicznego w Poznaniu Ewa Zgrabczyńska, informując o stanie zwierząt sprowadzonych w czwartek do zoo. Jak dodała, jeden z tygrysów jest w stanie bardzo ciężkim.

Akcja rozładunku klatek z tygrysami trwała od rana. Lekarzy weterynarii i pracowników zoo zabezpieczał policyjny zespół z pododdziału kontrterrorystycznego. W czwartek dyrektor poznańskiego ogrodu zoologicznego Ewa Zgrabczyńska poinformowała na konferencji prasowej, że rozładunek tygrysów zakończył się i wszystkie tygrysy żyją.

- Nie wiemy, jak długo potrwa leczenie, jeden z tygrysów jest w stanie bardzo ciężkim i w jego oczach jest rozpacz - powiedziała. Dyrektor przyznała, że stan wszystkich tygrysów jest zły.

- Są to zwierzęta, które podlegały w okresie długoterminowym cierpieniu fizycznemu i psychicznemu. One są wychudzone, wszystkie mają poranione i poodparzane łapy. Część zwierząt nie ma zębów. Jeden z tygrysów ma uszkodzone fragmenty pazurów i paliczków ze względu na to, że próbował wydrapać podłogę klatki - wyjaśniła.

Dyrektor dodała, że zwierzęta przez kilka ostatnich dni były karmione kurczakami kupowanymi w sklepie. - To jest taka karma, która zapycha przewód pokarmowy i to było jedną z przyczyn śmierci tygrysa, który nie doczekał ratunku na terenie zoo – wyjaśniła dyrektorka.

Jednocześnie stwierdziła, że tygrysy miały najprawdopodobniej zostać przeznaczone "na części". Ze zwierząt pozyskuje się m.in. zęby, pazury, a także futro i skórę.

Dopytywana o to, jak będą wyglądały najbliższe dni tygrysów w poznańskim zoo, odparła, że będzie to ciąg dalszy walki, bo zwierzęta będą na antybiotykach. - Część z nich jest wycieńczona bardzo, widzimy te wystające kręgosłupy świadczące o tym, ile dni nie jadły i nie piły - mówiła.

Zaznaczyła, że nie ma dokumentacji medycznej zwierząt, nie zgadzają się także zapisy dotyczące płci poszczególnych zwierząt. Wyraziła przekonanie, że skoro nie zgadza się płeć, to prawdopodobnie pozostałe dokumenty mogły zostać sfałszowane.

Są zarzuty

Organizator transportu, obywatel Federacji Rosyjskiej Rinat V. został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury w charakterze podejrzanego. Usłyszał zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Według śledczych mężczyzna zorganizował transport zwierząt w nieodpowiednich dla nich warunkach, w klatkach ograniczających swobodę, nie zapewnił odpowiedniej ilości pokarmu i dostępu do wody, w wyniku czego jeden z tygrysów padł.

"Podejrzany nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia, których treści nie ujawniamy" – poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Zapowiedziała, że dalszych informacji w tej sprawie prokuratura udzieli w piątek.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej. 

Transport 10 tygrysów dotarł na przejście graniczne w Koroszczynie w sobotę 26 października. Jak poinformował Główny Inspektorat Weterynarii zwierzęta zostały wysłane z Włoch 22 października z zamiarem przewiezienia do Federacji Rosyjskiej (Dagestan) - zgodnie z informacją umieszczoną w dokumencie INTRA wygenerowanym przez jednostkę weterynaryjną we Włoszech.

Transport został przepuszczony przez polskie służby graniczne, przewożący tygrysy mężczyźni przedstawili dokumenty wymagane w Unii Europejskiej przy przewożeniu zwierząt objętych ochroną na mocy Konwencji Waszyngtońskiej. Białoruskie służby graniczne odmówiły wjazdu na teren Białorusi, ponieważ brakowało wymaganych na Białorusi urzędowych certyfikatów weterynaryjnych wystawionych przez włoskie służby weterynaryjne, a dodatkowo kierowcy nie mieli aktualnych wiz. Ciężarówka z tygrysami została cofnięta, umieszczona na terminalu w Koroszczynie. Jeden z tygrysów niestety padł.

Dziewięć pozostałych tygrysów przewiezionych zostało do zoo w Poznaniu, gdzie mają spędzić kilka dni, a potem trafią do azylu w Hiszpanii.

Poznańskie zoo poinformowało na portalu społecznościowym, że kondycja przywiezionych zwierząt jest bardzo zła, są "chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami, futra obklejone odchodami; mają odparzenia od moczu, są w stresie, bez woli i chęci do życia". Dwa tygrysy dowiezione do Poznania od razu załadowano do osobnej ciężarówki wiozącej je do zoo w Człuchowie (woj. pomorskie).

Także prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował w czwartek w nocy w mediach społecznościowych, że tygrysy są w bardzo złej kondycji, a jeden prawdopodobnie nie przetrwał podróży.

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie za darmo:

TOK FM PREMIUM