TPN o sylwestrze Kurskiego pod Wielką Krokwią: Nikt nas nie pytał o opinię. Robimy tyle, ile możemy

Żeby podjąć racjonalną decyzję powinniśmy mieć wkład wszystkich stron. Z nami do tej pory nikt się nie skontaktował. Wiemy, że były jakieś spotkania, ustalenia a z sąsiadem - Tatrzańskim Parkiem Narodowym - nikt nie rozmawiał - przyznaje Filip Zięba, wicedyrektor TPN.

Tegoroczny "Sylwester Marzeń" w Zakopanem zostanie przeniesiony pod Wielką Krokiew. Ekolodzy, dziennikarze i mieszkańcy apelują o odwołanie tej decyzji, argumentując, że to wielkie zagrożenie dla dzikich zwierząt. Sprawę w rozmowie z tokfm.pl komentuje Filip Zięba, wicedyrektor TPN.

Opinię publiczną w ostatnich dniach zelektryzowała informacja, że telewizyjny Sylwester TVP, który jest organizowany w Zakopanem ma się przenieść z Równi Krupowej pod skocznię. Czy to jest dobry pomysł?

Filip Zięba, wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego: Z perspektywy Tatrzańskiego Parku Narodowego i przyrody Tatr nie jest to najlepszy pomysł. Zadajemy sobie pytania: czy to jedyne i najlepsze miejsce? Czy on się musi odbyć na granicy Parku?

Jakie to niesie ze sobą zagrożenia?

Na bazie doświadczeń i obserwacji z poprzedniego roku czy sprzed dwóch lat widzimy, że imprezę można podzielić na trzy etapy. Pierwszy to próby, które trwają kilka dni i też generują ogromny hałas. Sama noc sylwestrowa – ciągła impreza w środku nocy. Potem sprzątanie. Wiadomo, że będzie ogromny hałas. Te osoby, które mają zwierzęta domowe wiedzą, jak reagują ich pupile na strzały, petardy. To proszę sobie wyobrazić jak reagują dzikie zwierzęta. Trzeba wziąć pod uwagę, jaka to jest pora roku – środek zimy. Te stworzenia często przygotowują się przez cały rok gromadząc zapasy - chociażby tłuszczu - na okres zimowy. Każdy wydatek energetyczny (a takim jest ucieczka ze strachu przed hałasem) może spowodować, że ten bilans energetyczny jest zachwiany. To się nie wpisuje w cel TPN, jakim jest ochrona przestrzeni Tatr.

Ale pojawiają się argumenty, że tu regularnie organizowany jest Puchar Świata w skokach narciarskich – i też jest hałas, piski, krzyki i nikt nie protestuje.

Tak, ale Puchar Świata trwa dużo krócej. Kibiców jest dużo mniej niż uczestników imprezy sylwestrowej. Mówi się o około trzykrotnej różnicy. Organizatorzy ustalają z nami pewne rzeczy, inaczej jest skierowane nagłośnienie, w innym miejscu jest scena... I przede wszystkim za Pucharem Świata coś idzie. To jest też duża wartość – polski sport, tradycje. To zawsze było wpisane w tą ziemię, do tego przeznaczony jest ten obiekt. To też w mniejszym stopniu oddziałuje na przyrodę niż impreza sylwestrowa. Natężenie hałasu jest inne. Puchar Świata odbywa się też o innej porze doby niż Sylwester.

Wśród argumentów "za" słychać, że Sylwester to wielka promocja Zakopanego, to TPN-u nie przekonuje?

Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów, ja wiem za co polskie państwo mi płaci. Jesteśmy odpowiedzialni za ochronę przyrody. Konsultowaliśmy to z naszymi pracownikami, bo sprawa jest głośna. Wszyscy – a mamy ekspertów w różnych dziedzinach – mówią, że to jest niebezpieczne dla Tatr. Ja myślę, że ta cała sytuacja wzięła się stąd, że nie było dyskusji na samym początku. Żeby podjąć racjonalną decyzję powinniśmy mieć wkład wszystkich stron. Z nami do tej pory nikt się nie skontaktował. Wiemy, że były jakieś spotkania, ustalenia a z sąsiadem – Tatrzańskim Parkiem Narodowym – nikt nie rozmawiał. Oprócz tych względów przyrodniczych... wznieśmy te Tatry na poziom wyżej. Bo tak naprawdę z czego żyje nasz region? Z unikatowych wartości Tatr, z tego że mamy wspaniałe góry i przyrodę. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że gdybyśmy ze Słowacją graniczyli na jakiejś równinie, a granica przebiegałaby na polu kukurydzy to by tutaj nikogo nie było. Tatry generują ogromne pieniądze, nie tylko w ten jeden wieczór. Miliony ludzi tu przyjeżdżają po to, żeby być w Tatrach. Góry łączą i nas powinny łączyć, powinniśmy rozmawiać.

Miasto trochę teraz ucieka od odpowiedzi. Usłyszałam, że nie podejmują żadnych decyzji tylko czekają na zgłoszenie, a organizatorem jest Telewizja Polska, że tak naprawdę nic nie wiadomo, bo dokumenty nie wpłynęły. Argumenty są takie, że miasto się zgodzi, jeśli Telewizja dopełni wszelkich formalności i uzyska zgody. Rozumiem, że do Was Telewizja się nie zwróciła?

Nie prowadźmy tej dyskusji w ten sposób, żeby strony się do siebie odwracały plecami, bo w ten sposób będzie coraz trudniej rozmawiać o meritum. Jeszcze jest czas, żeby wysłuchać się na wzajem. W ten sposób czasami można wykazać swoją mądrość i decyzję zmienić... Dla nas jest też istotne, jak to ma wyglądać organizacyjne. Stwierdzenie, że służby są świetnie przygotowane i będą stały na baczność nas nie satysfakcjonuje. Jesteśmy poważną instytucją, odpowiadamy za bardzo cenną przestrzeń dla naszego kraju. Takie stwierdzenie jest niewystarczające. Musimy wiedzieć gdzie będą te służby, ile ich będzie, wciąż nie wiemy, w którą stronę ostatecznie będzie skierowane nagłośnienie. To są detale, ważne detale, które byśmy chcieli znać.

Rozumiem, że żadnych konkretnych rozmów nie było? Nie przyszło pismo z pytaniem o opinię?

Były jakieś spotkania i rozmowy, musiały być. Nikt nas o nich nie informował ani nie zapraszał, nikt też nie pytał o opinię. Perspektywa strony odpowiadającej za ochronę przyrody nie była brana pod uwagę.

Argumenty TPN trafiają do wielu ludzi, czego dowodem jest petycja przeciwko organizacji Sylwestra w tym miejscu, którą przygotował Tygodnik Podhalański i już podpisało ją kilkanaście tysięcy ludzi.

To też pokazuje jak ten problem jest złożony, świat nie jest czarno-biały, tylko kolorowy. Zdania są różne. Ja ubolewam, że jesteśmy w tym miejscu. Dla nas to jest dziwna sprawa, bo zawsze się z urzędem miasta dogadywaliśmy, a tematy były różne – trudne, łatwe – jednak zawsze dla dobra regionu potrafiliśmy po partnersku wyjść z różnych sytuacji.

Czy podejmujcie jakieś formalne kroki?

Sprawa jest skomplikowana, bo formalnie impreza ma odbyć się poza granicami parku. Powiem na przykładzie Pucharu Świata – skoczek startuje, rusza w ciszy w Tatrzańskim Parku Narodowym, a ląduje (ci lepsi) – poza granicą Parku. Hałas i te wszystkie sprawy negatywnie oddziałujące na środowisko są teoretycznie poza granicą parku, ale skocznia jest na terenie parku, więc organizator zwraca się do nas z prośbą o zgodę, my też stawiamy pewne warunki – na przykład związane z tym, że organizator ma obowiązek monitorować jak rozchodzi się hałas i przedstawić nam te wyniki. Tutaj [w przyp. Sylwestra] tak naprawdę cała impreza odbywa się poza granicami parku. Formalnie jesteśmy z boku, nasza jurysdykcja tam nie sięga. Jednak chyba każdy widzi związek z parkiem narodowym. Na Podhalu jest tak przyjęte, że jak sąsiad coś robi na działce obok, to idzie do sąsiada i mówi, że coś będzie robił. A tu mamy taką sytuację, że mamy ogromną imprezę, a nie do końca rozmawiamy i informujemy się. Nie zależy nam na tym żeby wchodzić w spór. Można tu bardzo łatwo rozkręcić konflikt. Bardzo proszę o to, żeby nie iść w tym kierunku. My profesjonalnie podchodzimy do ochrony przyrody, w związku z tym nie obrażamy się na nikogo. Uważamy, że jeszcze jest czas na spokojną rozmowę na ten temat. Robimy w tej sprawie, i robić będziemy, tyle ile możemy.

W Aplikacji TOK FM posłuchasz na telefonie: 

TOK FM PREMIUM