Śledztwo w sprawie tygrysów przejęte przez prokuraturę wyższego szczebla
W areszcie jest Rosjanin, który był organizatorem transportu tygrysów z Włoch do Dagestanu. To areszt warunkowy z możliwością wyjścia za kaucją. Jak usłyszeliśmy, prokuratura właśnie się od tej decyzji odwołała - śledczy uważają, że o żadnej kaucji nie powinno być mowy.
Z wolnej stopy odpowiadają z kolei dwaj włoscy kierowcy - również oni mają zarzuty z ustawy o ochronie zwierząt, dotyczące znęcania się nad tygrysami. Grozi za to do trzech lat więzienia. Także w ich przypadku prokuratura wysłała do sądu zażalenia, domagając się aresztu.
Pytaliśmy śledczych, czy badają też wątek zachowania lekarzy weterynarii na granicy i tego, że transport z tygrysami przepuszczono dalej, a zatrzymali go dopiero Białorusini. Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, nie chciała odpowiedzieć wprost, ale przyznała, że śledztwo jest wielowątkowe i w grę może wchodzić nie tylko znęcanie.
Tygrysy zatrzymane na granicy trafiły do dwóch ogrodów zoologicznych - w Poznaniu i Człuchowie. Ich stan był bardzo ciężki - były odwodnione, poranione i wyczerpane. Mimo to, stanowisko Głównego Inspektoratu Weterynarii, które dostaliśmy, jest takie, że mogły jechać dalej.
- Byłem na miejscu, na granicy i stwierdziłem, że warunki przewozu są złe i te zwierzęta są w złej kondycji. Transport ich dalej, trzy tysiące kilometrów, groził im po prostu śmiercią - tłumaczył nam dr Jarosław Przybylski z ZOO w Poznaniu, zaskoczony stanowiskiem Głównego Lekarza Weterynarii.
Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie za darmo: