Proces ws. oczerniania lekarzy rezydentów przez TVP. Były dziennikarz zeznaje: Polecenie wydał Pereira

Ziemowit Kossakowski wskazuje, że materiał oczerniający Katarzynę Pikulską powstał według wskazówek szefa portalu TVP Info. Lekarka wytoczyła telewizji publicznej proces.
Zobacz wideo

Katarzyna Pikulska domaga się przeprosin oraz przekazania 30 tys. złotych dla fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. 

Proces wytoczony przez lekarkę TVP ruszył we wtorek. Chodzi o materiał z 2017 roku (z czasu protestu rezydentów), w którym zarzucano Pikulskiej m.in. "niestronienie od luksusu". Piętnowano, że bierze udział w proteście, choć stać ją na zagraniczne wakacje. Wyjazdy, z których zdjęcia pojawiły się w materiale, pochodziły z wyjazdów na misje humanitarne, w których Pikulska uczestniczyła. 

Na pierwszej rozprawie zeznawał Ziemowit Kossakowski, który w 2017 roku pracował w TVP Info.  "Tłumaczył, że napisany przez niego tekst trafił w ręce wydawcy oraz szefa portalu TVP Info Samuela Pereiry. - Jako dziennikarz podlegam wydawcy i szefowi serwisu. Ja oddałem produkt, to w ich kompetencji było dalsze nadzorowanie tekstu - mówił Kossakowski. Powoływał się na maile od Pereiry, w których dostał instrukcje, jak tekst ma wyglądać. W wiadomości zaadresowanej do Kossakowskiego miało się znaleźć m.in. sformułowanie o rezydentach: 'bidactwa nie mają za co żyć'" - relacjonuje stołeczna "Wyborcza". Były dziennikarz, który teraz pracuje jako kucharz, zeznawał, że był wykorzystywany jako narzędzie do ataku na rezydentów. - Miałem 22 lata, byłem najmłodszy w redakcji. Pracowali tam dziennikarze dużo bardziej doświadczeni, a jednak ja dostałem to zadanie. Byłem zapewniany, że materiały są zweryfikowane - podkreślał przed sądem Kossakowski. Przekonywał też, że za ostateczny kształt artykułu odpowiadają jego ówcześni zwierzchnicy, bo to oni dokonali zmian; między innymi tytułu. 

Samuel Pereria się broni

Samuel Pereira odpiera zarzuty Kossakowskiego. W rozmowie z "Presserwisem" powiedział, że były podwładny próbuje zrzucić winę na wydawcę i szefa portalu, "którego w dniu publikacji nawet nie było w pracy". - Wydawca został przez Kossakowskiego oszukany, zlecając tekst, zaufał mu i uwierzył jego zapewnieniom, że sprawdził zgodność z prawdą podawanych informacji - podkreśla Pereira.

Kolejną rozprawę w procesie wytoczonym przez Katarzynę Pikulską ma odbyć się 16 grudnia

TOK FM PREMIUM