Ceny idą w górę nawet o 300 procent. Dlaczego za śmieci zapłacimy więcej?

Wzrost cen za składowane odpady, brak konkurencji wśród firm zajmujących się ich zagospodarowaniem, wyższa płaca minimalna - to kilka z powodów, dlaczego już wkrótce przyjdzie nam płacić więcej za wywóz śmieci. Opłaty rosną w całym kraju, nawet o 300 procent.
Zobacz wideo

Jak Polska długa i szeroka - narzeka się na drożejące śmieci. Zarówno duże miasta, jak i mniejsze gminy wprowadzają, już wprowadziły albo zamierzają wprowadzić raz jeszcze wyższe opłaty za wywóz odpadów. W wielu miejscach podwyżki oscylują na poziomie bliskim 100 procent. Są jednak i takie gminy, gdzie wynoszą one 200, a nawet 300 procent. Dla wielu domowych budżetów może być to naprawdę bolesna zmiana.

Jak zmieniają się ceny za wywóz śmieci?

W Szczecinie na przykład (w domach wielorodzinnych) cena za wywóz odpadów jest uzależniona od ilości zużytej wody. I tak do lipca za 1 metr sześcienny mieszkańcy płacili 4 zł. Latem nastąpiła jednak podwyżka, a cena za metr wzrosła o złotówkę. Teraz szykuje się kolejny wzrost, w efekcie - za 1 metr sześcienny trzeba będzie zapłacić już 7,5 zł.

Szacuje się, że miesięcznie jedna osoba zużywa 3 metry sześcienne wody. Przeliczając zatem powyższe liczby na rachunki, wychodzi na to, że czteroosobowa rodzina do lipca płaciła 48 zł miesięcznie, ale od stycznia będzie płacić już 90 zł miesięcznie. Warto podkreślić, że mówimy o gospodarstwach domowych, które segregują odpadki. W przypadku nieposegregowanych śmieci - podwyżki będą jeszcze wyższe. Czteroosobowa rodzina do lipca płaciła 60 zł miesięcznie, od stycznia zapłaci zaś aż 168 zł.

W innych miastach sytuacja wygląda podobnie. Mieszkańcy Bydgoszczy od nowego roku za wywóz śmieci zapłacą 22 zł od osoby (do tej pory płacili 13 zł), czyli dla czteroosobowej rodziny to koszt 88 zł. W Katowicach stawki pójdą w górę z 14 zł za osobę (za śmieci segregowane) do 21,30 zł; natomiast w przypadku niesegregowanych - z 21 zł do 42,60 zł.  

Łódź też podniosła stawki o 100 procent. O ile do tej pory płacono 12 zł miesięcznie za osobę, tak od grudnia będzie to już 24 zł dla śmieci segregowanych i 48 zł dla niesegregowanych.

"To samo dzieje się w innych miejscach regionu. W gminie Radomsko od stycznia opłata za wywóz śmieci wzrosła dwukrotnie: segregowanych z 8 do 16 zł, zmieszanych z 15 do 30 zł" - czytamy w "Dzienniku Łódzkim".

Katowice zamiast 14 zł (za segregowane) i 21 zł (za niesegregowane) od stycznia zapłacą odpowiednio 21,30 zł i 42,60 zł. W Wałbrzychu ceny wzrosną z 12 zł do 27 zł (za segregowane) i z 20 zł do 54 zł (za niesegregowane). Przykłady można mnożyć.

Droga stolica

Szerokim echem odbiła się ostatnio, zapowiada podwyżka opłat za wywóz śmieci w Warszawie, która tu uzależniona będzie nie od liczby osób w gospodarstwie, ale od metrażu mieszkania. Dla stołecznego ratusza punktem odniesienia jest lokal mający 60 metrów kwadratowych. Jeśli ktoś mieszka w takim bądź mniejszym mieszkaniu - zapłaci 1,2 zł za 1 metr kwadratowy. W związku z czym, za 60 metrów trzeba będzie zapłacić miesięcznie 72 zł - bez względu na to, czy mieszka tam czteroosobowa rodzina, czy jedna emerytka (choć miasto zapewnia, że dla osób w najcięższej sytuacji przygotuje programy osłonowe).

Jeżeli natomiast mieszkanie liczy więcej niż 60 metrów kwadratowych, ale mniej niż 120 - za każdy kolejny metr zapłacimy już 88 groszy. Zaś od 120 metrów kwadratowych w górę - każdy kolejny metr będzie kosztował 56 groszy. Przy czym cały czas mówimy o odpadach segregowanych. W przypadku nieposegregowanych opłata będzie dwa razy wyższa. 

Podwyżkom opłat za śmieci przyjrzał się niedawno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z opublikowanego przez niego raportu wynika, że najgorsza sytuacja (czyli najwyższe podwyżki) występuje na Mazowszu, w mniejszych gminach pod Warszawą, na przykład Piaseczno, Józefów, Otwock czy Marki. Ta ostatnia miejscowość to - jak podaje sam UOKiK - przypadek ekstremalny. Podwyżka wyniosła tam bowiem prawie 300 procent. Przez wiele lat cena za wywóz utrzymywała się na  poziomie 8 zł od osoby. Po zmianach jest to 32 zł od osoby (przy segregacji odpadów) i 67,50 zł (przy braku segregacji).  

Dlaczego za śmieci musimy płacić więcej? Bo znacznie wzrosły koszty zagospodarowania i odbioru odpadów - tłumaczą się samorządowcy.

Skąd te podwyżki?

A z jakiego powodu koszty wywozu śmieci tak bardzo wzrosły? Wśród głównych przyczyn przedstawiciele władz lokalnych wymieniają m.in.:

- Wzrost cen usług firm wywożących śmieci, w tym wzrost kosztów paliwa i cen energii elektrycznej, a także wzrost pensji minimalnej dla pracowników

- Wzrost opłat środowiskowych (efekt rozporządzenia Ministra Środowiska), czyli m.in. tego ile trzeba zapłacić za tonę składowanych odpadów. Tę zmianę samorządowcy odczuwają wyjątkowo dotkliwie. Jak mówiła niedawno na konferencji prasowej w Warszawie wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, jeszcze w 2014 roku tona kosztowała nieco ponad 70 zł, obecnie kosztuje 170 zł, a w 2020 roku ma kosztować 270 zł. - Co oznacza, że składowanie 100 tysięcy ton odpadów w 2014 roku kosztowało nas ponad 7 mln zł, a teraz kosztuje 17 mln zł - wskazała wiceprezydent Łodzi.

Poza tym, firmy wywożące odpady muszą wykonać dwa razy więcej pracy przewozowej (bo jest więcej frakcji do segregacji i kupić nowe pojazdy do obsługi nowego systemu. Potrzebne są też nowe pojemniki na odpady. Jak wskazywał niedawno wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski, "tylko w przypadku stolicy to około 60-70 tys. pojemników, które trzeba było w tym roku kupić".

Dodatkowo, firmy zajmujące się odpadami zostały obarczone dodatkowymi wymaganiami, takimi jak np. monitoring selekcji odpadów czy tworzenie odpowiednich rejestrów. Szacuje się, że wzrost ich działalności może wzrosnąć od 100 tys. do 1 mln zł w zależności od wielkości i skali  działalności firmy.

Kolejny istotny problem, który ma wpływ na wzrost opłat za wywóz śmieci to spadek cen surowców. - W przypadku folii, jeszcze rok temu, otrzymywaliśmy za tonę około 250 zł. Teraz, żeby tonę sprzedać, musimy do tego jeszcze 280 zł dopłacić - mówiła Małgorzata Moskwa-Wodnicka. - My natomiast w ubiegłym roku mieliśmy taką sytuację, że nikt nie przyjmował papieru, był magazynowany. A dzieje się tak, bo liczba odpadów, które wytwarzamy, rośnie - wtórował jej Michał Olszewski.

Wśród kolejnych przyczyn podwyżki jest niewielka liczba podmiotów zajmujących się gospodarowaniem odpadami, co oznacza brak konkurencji na rynku i możliwość windowania dość wysokich cen w przetargach.

Dlaczego rosną ceny za odbiór śmieci?Dlaczego rosną ceny za odbiór śmieci? UM Warszawa

Podział na 5 frakcji i kary za brak segregacji

Od przyszłego roku segregacja odpadów na pięć frakcji będzie obowiązkowa wszędzie. Zatem jeśli wciąż nie selekcjonujemy śmieci w ten sposób - od stycznia będziemy musieli dzielić je na: papier, metale i tworzywa sztuczne, szkło, odpadki BIO i zmieszane. Co jeśli zaniechamy tego obowiązku?

W ustawie jest wskazane, że firma odbierająca odpadki - jeśli zobaczy, że są niesegregowane - musi powiadomić o tym wójta, burmistrza lub prezydenta i oczywiście właściciela nieruchomości. Władze lokalne rozpoczną wtedy odpowiednie postępowanie. Jeśli okaże się, że dane gospodarstwo w deklaracji zapowiedziało, że śmieci segregować będzie - a tego nie robi - może zapłacić karę. O ile w przypadku domków jednorodzinnych sprawa wydaje się prosta, tak w przypadku zabudowy wielorodzinnej (bloki, kamienice) jest już trochę gorzej. Niejednokrotnie jest przecież tak, że z tych samych altanek śmieciowych korzystają mieszkańcy kilkudziesięciu mieszkań. Co, jeśli - dajmy na to - na 60 gospodarstw domowych, 58 będzie prawidłowo segregować odpady, a dwa nie? Jak wskazać "winnych"? Nie da się. W takim wypadku obowiązywać będzie odpowiedzialność zbiorowa, a wyższe stawki za śmieci zapłacą wszyscy.

W dyskusjach o nowych cenach za śmieci pojawiają się jeszcze pytania o różny sposób naliczania cen. Dlaczego w niektórych gminach stawki są uzależnione od liczby mieszkańców, a w innych od metrażu mieszkania czy zużytej wody? Otóż ustawa daje poszczególnym gminom możliwość wyboru takiego sposobu, który - zdaniem władz lokalnych - na ich terenie sprawdzi się najlepiej.

W Warszawie nie brakuje głosów oburzenia w sprawie nowych zasad naliczania opłat w zależności od metrażu. W mediach społecznościowych mieszkańcy nieustannie zwracają uwagę, że jedna osoba, może mieszkać na 55 metrach kwadratowych i produkować znacznie mniej odpadków niż czteroosobowa rodzina w mieszkaniu o metrażu 42 metrów.

"Nie da się ukryć że nie ma idealnego rozwiązania. Ale jedna osoba na 50m2 nie może płacić tyle samo co 4 osobowa rodzina na takim samym metrażu. To jest z gruntu nieuczciwe i powoduję że ma się gdzieś cały ten system niestety" - pisze na Facebooku pan Robert.

"Podwyżka jest konieczna, jednak system opłat który chcecie wprowadzić jest niesprawiedliwy . Oznacza podwyżkę nawet o kilkaset procent dla osób żyjących na dużych metrażach" - stwierdza z kolei pani Katarzyna.

Stołeczny ratusz tłumaczy jednak, że "opłata uzależniona od metrażu jest najbardziej stabilną metodą, która pozwala zaplanować stałe stawki, a mieszkańcom przewidzieć comiesięczne wydatki". Zdaniem władz stolicy, "metoda naliczania stawek od osoby jest trudna do weryfikacji, a z badań wynika, że różnica, jaka występuje między ilością deklarowanych mieszkańców, a rzeczywiście zamieszkujących wynosi powyżej 20 proc.". Nad nowymi stawkami w stolicy debatować będą jeszcze radni, od których zależy ostateczna decyzja.

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie za darmo:

TOK FM PREMIUM