Autor fotoreportażu o śmierci Adamowicza: Byłem świadkiem ogromnego zła. Jeżeli coś we mnie zostało, to poczucie beznadziei
Piotr Hukało, gdański fotoreporter (obecnie trójmiasto.pl), uwiecznił na swoich zdjęciach wydarzenia związane z tragiczną śmiercią Pawła Adamowicza. Za swój fotoreportaż został nagrodzony Grand Press Photo. W rozmowie z TOK FM w rocznicę śmieci Pawła Adamowicza wraca do tamtych dni.
Piotr Kubica TOK FM: Temat zabójstwa Pawła Adamowicza wraca z okazji rocznicy tej tragedii. Ale ile czasu, tak naprawdę o tym mówiono? Kiedy, zwłaszcza w Gdańsku, przestano o tym, co się wydarzyło rok temu, rozmawiać?
Piotr Hukało: Czy to jest nadal żywe? Mam wrażenie, że to "obeschło" po jakichś trzech miesiącach, że to żyło w ludziach do wyborów, które wygrała Aleksandra Dulkiewicz, ale później… Cała ta sytuacja wydaje mi się odległa, jakby wydarzyła się dawno temu, a minął zaledwie rok. To są moje subiektywne odczucia, może dlatego, że dużo się w tym czasie zmieniło w moim osobistym życiu.
A dla ciebie, jako fotoreportera? Kiedy "zamknąłeś" temat?
Zlecony mi wtedy materiał skończył się dla mnie w dniu pogrzebu. Takim momentem zakończenia tematu było wysłanie zdjęć z pogrzebu do redakcji.
Przez to, że tyle się do pogrzebu działo, refleksja o tym, co się stało, przyszła do mnie dopiero w następnym tygodniu. Pierwszym zleceniem, które otrzymałem po (śmierci Adamowicza) była konferencja prasowa z udziałem władz miasta dotycząca jednej z inwestycji. Gospodarska wizyta, jakich fotografowałem w Gdańsku mnóstwo. Pierwszy raz nie pojawił się, w budowlanym kasku, Paweł Adamowicz. Po raz pierwszy jako gospodarz miasta pojawiła się Aleksandra Dulkiewcz. Ta sytuacja wydała mi się wtedy niewyobrażalnie nietypowa. Wtedy tak naprawdę przyszła refleksja, co się wydarzyło.
W momencie ataku byłeś pod sceną w fosie dla fotoreporterów. Miałeś świadomość, co się wydarzyło? Wahałeś się, jak się zachować w takiej sytuacji?
Akurat skończyłem fotografować wokalistkę Blue Cafe i odwróciłem się do publiczności, żeby pokazać Światełko Do Nieba, które w tym roku miało polegać na świeceniu przez publiczność telefonami. Usłyszałem ze sceny, że ktoś coś krzyczy o Platformie Obywatelskiej. Odwróciłem się, było tam dużo ludzi, nie wyłapałem, kto krzyczał. Wróciłem do fotografowania publiczności, ale kątem oka zauważyłem, że kogoś na scenie obezwładniono, jest szamotanina. To się czasami zdarza, że ktoś się wedrze na scenę, wyrwie mikrofon itd. Wtedy przychodzi ktoś z ochrony, bierze delikwenta pod ramię i wyprowadza. Ale tego kogoś powalili na środku sceny. To było zaskakujące, więc zacząłem to fotografować.
Wtedy powstało kilka zdjęć, które potem trafiły do fotoreportażu. Patrząc przez obiektyw, zauważyłem, że w głębi sceny jeszcze ktoś leży. Przez teleobiektyw zobaczyłem, że to prezydent Paweł Adamowicz. I wtedy różne zdarzenia zaczęły mi się układać w jedną całość. Np. wcześniej, podczas szamotaniny, zauważyłem, że ze sceny coś spadło, czarny przedmiot. Pomyślałem, że to telefon komórkowy. Przyjrzałem się, to był nóż, ale wtedy pomyślałem, że może należy do kogoś z obsługi technicznej. Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać, że ten człowiek na scenie, tym nożem zaatakował prezydenta.
Fotografowałeś dalej?
Wtedy pojawiła się etyczna wątpliwość, czy powinienem to fotografować. Powiedziałem o swoich wątpliwościach bardziej doświadczonemu koledze po fachu, który też był na miejscu. Uznaliśmy, że to są wydarzenia, które muszą się znaleźć na kartach pamięci naszych aparatów. Na zastanawianie się co z tym dalej zrobić będzie czas później. Jeżeli nie zrobię zdjęć, to nie będzie wyboru. A czułem podskórnie, że to są bardzo ważne wydarzenia dla tego miasta.
Do fotoreportażu trafiły najmniej drastyczne zdjęcia ze sceny. Pozostałych nigdy nie upubliczniłem. A to, co wysłałem na gorąco do wydawców "Dziennika Bałtyckiego", akceptował też redaktor naczelny. Dopiero wtedy zdjęcia trafiły do internetu i papierowego wydania gazety.
Zrobiłeś w tamtym tygodniu kilka tysięcy zdjęć. Według jakiego klucza dobrałeś akurat te siedem do fotoreportażu?
Zamysł był taki, żeby pokazać zdarzenia tego tygodnia w obrazkach, siedem zdjęć. Nie dałem tylko zdjęć z pogrzebu, nie byłem z nich zadowolony. Wybrałem najlepsze, z warsztatowego punktu widzenia, które udało mi się wykonać. Nie miałem na celu zmieniania świata tymi zdjęciami, podsuwania ludziom jakichś interpretacji czy refleksji. To się chyba powinno odbyć w każdym indywidualnie.
Fotoreportaż jest dostępny pod tym linkiem.
A jaka jest twoja refleksja?
Byłem świadkiem ogromnego zła i jeżeli coś we mnie z tego zostało, to poczucie takiej… beznadziei. Bo te wydarzenia nic nie zmieniły. Paweł Adamowicz stał się ofiarą hejtu, trudno temu zaprzeczyć. Przez wiele lat był grillowany, niektóre media były mu bardzo nieprzychylne. Spotykał się z wieloma atakami. To, co wydarzyło się rok temu, było efektem nakręcania spirali niechęci. Dostaliśmy najbardziej drastyczny przykład tego, czym może się skończyć nienawiść w przestrzeni publicznej. I nic się nie zmieniło, zero refleksji.
Po śmierci Pawła Adamowicza bardzo dużo się mówiło o tym, że trzeba się opamiętać. Ale już po kilku tygodniach, nawet dniach, to wróciło. Kiedy pojawiła się informacja, że Paweł Adamowicz zostanie pochowany w Bazylice Mariackiej, pojawiły się pytania w rodzaju "jak to możliwe, że ktoś, kto wspierał środowiska LGBT będzie pochowany w najważniejszej bazylice w Gdańsku". Ściek ruszył na całego już kilka dni po pogrzebie.
Obecnie nie ma już zahamowań - wystarczy poczytać komentarze w internecie. Więc jeżeli pytasz o odczucia, to jest we mnie smutek, że po tych wydarzeniach nie ma żadnej pozytywnej zmiany. Nikt nie chciał zrobić kroku wstecz. A prostym krokiem w walce z hejtem byłoby np. powiązanie komentarzy pod artykułami w internecie z facebookowym kontem komentującego - ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem.
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
"Nie umią w te klocki". Sienkiewicz o błędach PiS w relacjach z Ukrainą
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
- Jak naprawić relacje Polski z Ukrainą i Brukselą? Przedwyborcza debata w Radiu TOK FM
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"
- Zmarł po kąpieli w Bałtyku. "Miał rany na skórze"