Walczą o wielokulturową szkołę. Nie chcą przenosin do molocha
Tradycja szkoły w Berezówce na Lubelszczyźnie sięga 1918 roku, gdy po odzyskaniu niepodległości oddano na ten cel budynek dawnej cerkwi. W 1995 roku, gdy szkołę prowadziła gmina, powstał nowy przestronny, murowany obiekt. Od 2012 roku placówkę prowadzi stowarzyszenie "Za rzeką Krzną", które utworzyli nauczyciele i lokalni mieszkańcy.
Stowarzyszenie wynajmuje budynek od gminy i - co podkreśla dyrektorka szkoły - regularnie płaci czynsz. W placówce uczy się aktualnie ok. 70 dzieci, w tym ponad połowa to dzieci obcokrajowców, mieszkających w ośrodku w Horbowie i ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy - są to głównie Czeczeni. Na miejscu jest też przedszkole.
To tutaj młodzi cudzoziemcy poznają polskie litery i uczą się pierwszych polskich słów. Na korytarzu wisi mapa, na której każde dziecko może zaznaczyć miejsce, z którego pochodzi. W szkole są dzieci różnych wyznań, w tym muzułmańskie. Niektóre dziewczynki chodzą w hidżabach. - Ale nikomu to nie przeszkadza - mówiła nam kilka lat temu jedna z nauczycielek.
Wójt chce przenosin
Wójt gminy Zalesie, Jan Sikora postanowił, że w Berezówce, w budynku, gdzie dziś jest wielokulturowa szkoła, lepiej będzie utworzyć centrum dla seniorów i wiejską świetlicę. Jak mówi w rozmowie z TOK FM, rozmowy są już zaawansowane, a decyzja powinna zapaść w lutym. Musi ją zatwierdzić Rada Gminy. Tymczasem dzieci z Berezówki mają trafić do innej placówki. - W Zalesiu jest szkoła duża, która ma wolne pomieszczenia, dlatego chcemy tam przenieść uczniów z Berezówki, również cudzoziemców - mówi wójt. Podkreśla, że uczniowie będą mieć lepsze warunki do nauki i pełnowymiarową halę sportową. Tyle że to duża szkoła (wcześniej było tu też gimnazjum) - jest w niej około 260 uczniów.
Dyrektorka szkoły w Berezówce, Barbara Protasiewicz nie zgadza się z argumentami wójta. Jak mówi, mała szkoła, która działa od lat, ma doświadczenie w kształceniu małych cudzoziemców. Poza tym, w małej placówce o wiele łatwiej im się odnaleźć niż w szkolnym molochu. Tu każdy nauczyciel zna każdego ucznia, jest integracja i współpraca. W dużej szkole będzie o to trudniej.
Chodzi o pieniądze?
Zdaniem pani dyrektor, w całej sprawie nie chodzi o politykę, jak mogliby przypuszczać niektórzy, ale o pieniądze. Barbara Protasiewicz mówi TOK FM, że pieniędzy na oświatę brakuje, subwencja jest za mała, budżet się nie spina - gdy dzieci z Berezówki przejdą do Zalesia, szkoła przejmie subwencję, więc jest szansa na dodatkowe środki finansowe dla gminy.
Dyrekcja i nauczyciele, wspólnie z rodzicami, robią co mogą, by szkołę uratować. W gminie byli już przedstawiciele Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Rozmawiali i z wójtem, i z dyrekcją szkoły. - Ale nie mamy wpływu na decyzje związane z tym, gdzie ostatecznie będzie szkoła dla dzieci z ośrodka dla cudzoziemców. Mogliśmy tylko wysłuchać obu stron - mówi nam rzecznik urzędu, Jakub Dudziak.
O wyjaśnienia poprosił wójta również wojewoda lubelski, Lech Sprawka. Jak powiedział w rozmowie z nami, wojewoda nie ma możliwości wpływania na decyzje wójta, ale mógłby być mediatorem w konflikcie o szkołę. Szkoła zawiadomiła też o sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich.