Pozew w poniedziałek trafił do sądu. Barbara Borowiecka domaga się od kurii pół miliona złotych odszkodowania i przeprosin, ale nie tylko za molestowanie przez duchownego. - Najistotniejszą rzeczą w tej sprawie jest fakt bezczynności i obstrukcji gdańskiej kurii. Moja klienta była zupełnie ignorowana. Nikt nawet nie chciał się z nią spotkać. Najlepiej, żeby znikła – mówi mecenas Katarzyna Warnecka.
Jak dodała, decyzja o pozwie zapadła po wielokrotnych próbach rozmowy z przedstawicielami Kościoła. - Walczymy o to, żeby nie unieważniać jej cierpienia. Nie zamiatać sprawy pod dywan. Ktoś musi wziąć wreszcie odpowiedzialność – wyjaśnia prawniczka.
Barbara Borowiecka mieszka obecnie w Australii, ale deklaruje, że przyjedzie do Polski na każde wezwanie sądu.
Sprawa prałata Jankowskiego
Barbara Borowiecka była bohaterką reportażu Bożeny Aksamit "Sekret św. Brygidy" w "Dużym Formacie" z grudnia 2018 r., w którym opisała, że padła ofiarą pedofilii ks. Henryka Jankowskiego. Już po publikacji materiału kobieta zgłaszała się do gdańskiej kurii, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
W lutym 2019 r., po oskarżeniach kapłana "Solidarności" o wykorzystywanie seksualne nieletnich, trzej mężczyźni przewrócili pomnik prałata Henryka Jankowskiego stojący niedaleko kościoła świętej Brygidy. Prokuratura złożyła w sądzie akt oskarżenia przeciwko nim. Mężczyzn oskarżono o znieważenie pomnika i uszkodzenie mienia, za co grozi do pięciu lat więzienia.
W marcu 2019 r. radni miasta Gdańska przegłosowali też uchwały, na podstawie których pomnik ks. Jankowskiego został usunięty ze skweru jego imienia.
Ksiądz Jankowski w latach 1970-2004 był proboszczem parafii św. Brygidy w Gdański. Zmarł w 2010 roku.
