Koronawirus. Jak wygląda życie w kwarantannie? Codziennie dzwoni policjant. "Pyta, czy czegoś mi nie potrzeba"

Pani Monika z Warszawy jest jedną z tych, którzy muszą siedzieć w domu z powodu kwarantanny. Codziennie odwiedza ją policjant. Musi się mu pokazać w oknie swojego mieszkania. Za niezastosowanie się do kwarantanny grozi kara finansowa 5 tysięcy zł. Bo decyzja o kwarantannie jest decyzję formalną, administracyjną, wydawaną przez sanepid.
Zobacz wideo

33-letnia pani Monika została wysłana na kwarantannę, bo jej przełożona była we Włoszech i mogła się zarazić koronawirusem. Stąd izolacja wszystkich jej współpracowników, w tym naszej rozmówczyni. - Siedzę w domu, oglądam filmy, trochę gram, trochę rozmawiam przez telefon - mówi w rozmowie z TOK FM. Na nudę jeszcze nie było czasu, bo to dopiero kilka dni. - Ale ja się zastosuję do wytycznych sanepidu. Mam siedzieć w domu, to siedzę. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym mogła kogoś zarazić - dodaje.

Na razie ma zapas żywności, ale jest osobą samotną i zapewne niebawem będzie musiała skorzystać z pomocy. Codziennie policjant nie tylko przychodzi pod jej dom, by zobaczyć, czy pani Monika przestrzega procedur, ale też rozmawia z nią przez telefon. - Pyta, czy czegoś mi nie potrzeba. I nie chodzi tylko o jedzenie, ale też np. artykuły higieniczne - tłumaczy pani Monika. Jak będzie trzeba, z pomocy policji skorzysta.

Koronawirus w Polsce. Reguły kwarantanny

Na kwarantannie w domu są tysiące osób w całej Polsce, wśród nich coraz większa grupa naszych rodaków, którzy wrócili z zagranicy. Jak mówił w TOK FM szef KPRM Michał Dworczyk, tylko w trakcie pierwszej doby po zamknięciu granic i wprowadzeniu dodatkowych restrykcji - nakaz kwarantanny otrzymało 24 tysiące ludzi. Szacował, że niebawem może ich być nawet 100 tysięcy.

Jak informuje rzeczniczka wojewody lubelskiego, Agnieszka Strzępka, kwarantanna rządzi się określonymi wymogami. Nie można wychodzić z domu - to oczywiste - ale nie można też zapraszać gości do siebie. Jeśli pod naszą opieką są zwierzęta, warto na czas kwarantanny przekazać je pod opiekę rodzinie - zwłaszcza psy, z którymi nie będziemy mogli wyjść. Można też poszukać kogoś, kto nam pomoże, choćby na Facebooku, na grupie "Widzialna ręka".

Jeśli mieszkamy z rodziną, należy używać oddzielnych naczyń niż pozostałe osoby przebywające w mieszkaniu. Jeśli jest możliwość, należy korzystać z osobnej łazienki/toalety niż pozostali domownicy, a jeśli nie ma takiej możliwości, po skorzystaniu z toalety/łazienki należy zdezynfekować ją dostępnym środkiem czystości. Ważne jest też wietrzenie mieszkania kilka razy dziennie i zachowanie zasad higieny. Do tego dwa razy dziennie trzeba sprawdzać, jaką mamy temperaturę ciała. W razie gorszego samopoczucia, od razu dzwonimy do sanepidu.

Dodatkowo są też wyznaczone miejsca do kwarantanny zbiorowej, np. dla większej grupy wracającej z zagranicy, która nie będzie chciała wrócić do domu, by nie zakazić najbliższych. Poszczególne starostwa przygotowały miejsca w szkołach, bursach, akademikach i innych obiektach. - Konkretnych miejsc kwarantanny zbiorowej nie podajemy, ze względu na to, aby nie generować sytuacji analogicznej do tej, jaka wystąpiła w Kazimierzu Dolnym - przekazała nam Agnieszka Strzępka. Chodzi o to, że w Kazimierzu część radnych i burmistrz - na wieść o tym, że ma być u nich takie miejsce, w miejscowym schronisku - zaczęła głośno protestować.

- Mieszkańcy z niepokojem przyjmują informację dotyczącą wytypowania schroniska "Pod Wianuszkami" jako miejsca kwarantanny - czytamy w apelu zamieszczonym na Facebooku, na profilu burmistrza. -  Realizacja zakomunikowanej w piątek decyzji o skupieniu w Kazimierzu osób na kwarantannę podwyższa przecież ryzyko zagrożenia epidemiologicznego na naszym terenie - alarmuje w apelu. W opinii kazimierskich władz, decyzja ta może wpłynąć negatywnie na rozwój turystyki w Kazimierzu. Tyle, że w obliczu epidemii - o żadnej turystyce i tak nie może być mowy.

TOK FM PREMIUM