Zakaz wstępu do niektórych lasów. Chodzi o przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się koronawirusa
O wprowadzeniu zakazu wejścia na obszar leśny decyduje nadleśniczy danego obszaru w oparciu o lokalne uwarunkowania i obserwacje.
Zakaz wejścia do lasów
"Przy takim zagrożeniu jak mamy obecnie, zamknięcie ścieżek leśnych dla turystów jest bardzo zasadne, szczególnie w miejscach gdzie gromadzi się dużo osób. Stan wyższej konieczności wskazuje na to, żeby ostrożność posunąć trochę dalej. Spacer na świeżym powietrzu pomaga pod warunkiem, że nie ma kontaktu z innymi ludźmi. Jeżeli na niektórych traktach leśnych spotykamy całe grupy wycieczkowe, całe rodziny spacerujące, spotykają się naprzeciw ludzie sobie obcy, to może potencjalnie powodować problem" - powiedział PAP Dyrektor Regionalny Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie Jan Kosiorowski.
W miniony słoneczny weekend m.in. w Puszczy Niepołomickiej pojawiły się tłumy ludzi, którzy nie zważali na zagrożenie. Decyzje o zamknięciu lasów mają przeciwdziałać takim skupiskom ludzi.
Zakaz wejścia do lasów. Nie ma jeszcze decyzji dotyczącej lasów w całej Polsce
Jak przekazała PAP rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska na razie dyrektor generalny Lasów Państwowych nie podjął decyzji o zamknięciu lasów w całej Polsce. Natomiast w obliczu ogłoszenia decyzji o wprowadzeniu stanu epidemii, możliwe jest, że takie wytyczne od rządu zostaną przekazane.
"Apelujemy, aby korzystać z lasu rozważnie, rezygnować z wypraw tam, gdzie jest dużo ludzi. Trzeba pamiętać, by nie tworzyć przy okazji wypraw do lasu skupisk ludzi, które mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne" - podkreśliła Malinowska. Rzeczniczka dodała, że w związku z ładną pogodą w ostatnich dniach bardzo wiele osób wybrało się w rejonie Góry Ślęży, dlatego zamknięto tamtejszy parking.
Warto przypomnieć, że na zamknięcie szkaków dla turystów zdecydował się już wcześniej Tatrzański Park Narodowy.
Koronawirus w Polsce. Blisko 440 zachorowań
Do tej pory w Polsce z powodu koronawirusa zmarło pięć osób. Pierwsza - w czwartek (12 marca) - pacjentka z Poznania. Drugi - mężczyzna z Wrocławia (w piątek, 13 marca), trzeci - 66-letni pacjent hospitalizowany w Lublinie, o którego śmierci resort zdrowia poinformował w sobotę wieczorem, czwarty - w poniedziałek (16 marca) - 67-letni mężczyzna hospitalizowany w Łańcucie. I piąty - pacjent z Wałbrzycha. Każdy z tych pacjentów, co podkreślali przedstawiciele ministerstwa, cierpiał na choroby współistniejące.
Jak poinformował również w piątek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz istnieje także podejrzenie, że przyczyną śmierci mężczyzny z Wałbrzycha był zawał, a nie zakażenie koronawirusem. Ministerstwo czeka na wyniki sekcji zwłok.