Nie tylko pandemia powinna spędzać nam sen z powiek. Przed nami susza. "Może być rekordowa"

Obecnie żyjemy sparaliżowani strachem związanym z pandemią, ale niebawem może nas dotknąć kolejny poważny problem. To susza. - Wszystko wskazuje na to, że w tym roku może być rekordowa - powiedział w TOK FM dr Sebastian Szklarek, autor bloga "Świat wody".
Zobacz wideo

Od tygodni eksperci i przedstawiciele władz ostrzegają, że tak źle jeszcze nie było. - Mówią, że może nas czekać susza największa od 50 lat - powiedziała na wstępie audycji Światopodgląd jej prowadząca Agnieszka Lichnerowicz. Jej gość dr Sebastian Szklarek przyznał, że w tej chwili wszystko wskazuje na to, że susza rzeczywiście może być w tym roku rekordowa.

Dlaczego? Pierwszy powód to zupełnie bezśnieżna zima. - Można powiedzieć, że więcej śniegu popadało teraz, wiosną, niż w wielu miejscach w trakcie zimy. Tak naprawdę opady, które mieliśmy pod koniec lutego i na początku marca (…) nie odrobiły strat z okresu grudnia i stycznia, a tym bardziej nie odrobiły strat z suszy zeszłego roku czy z roku 2018 - wyjaśniał ekspert.

Zmiany pokazuje chociażby stan wody w Wiśle. Dr Szklarek podkreślił, że przed rozmową prześledził liczby z ostatnich lat. I tak w 2015 roku poziom ten wynosił 186 cm, w 2018 roku - 180 cm, a dziś - 79 cm. - Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie dobrze - przestrzegał gość TOK FM.

Ekspert zaznaczył, że w wielu miejscach już dziś mapy wilgotności gleby pokazują, że ta najbardziej wierzchnia jej warstwa jest bardzo przesuszona. - To powoduje zagrożenie pożarowe, które już w tej chwili obejmuje całą Polskę - podał. Zwrócił też uwagę na problemy związane z rolnictwem. - Jeżeli sytuacja się nie zmieni, możemy mieć kolejny rok suszy rolniczej z niskimi plonami - przyznał.

Czeka nas rekordowa susza. Co możemy zrobić?

Pozostaje więc pytanie, czy możemy zrobić cokolwiek, by zmienić ten czarny scenariusz. Szklarek powiedział stanowczo, że "musimy zwiększać retencję", bo jak nie zaczniemy tego robić, to sytuacja będzie się pogarszać z roku na rok. - Ale problem jest taki, że inwestycje wodne, nawet na małą skalę, mają pewien okres bezwładności. Możemy teraz zacząć działać, ale efekty będą widoczne dopiero za kilka lat - wyjaśniał.

Gość TOK FM przestrzegał też, że mimo pandemii koronawirusa i wszechobecnych cięć nie powinno się ucinać środków na inwestycje przeciwdziałające zmianom klimatu czy właśnie suszy. Wskazywał, że w tej sferze i tak wiele lat zostało "zaprzepaszczone".  - Mogliśmy zacząć działać wcześniej, ale od lat na świecie mało się robiło, a teraz skutki będziemy odczuwać mocniej - powiedział.

Porównał zresztą problem suszy do sytuacji z koronawirusem. - Długi czas się mówiło, że w Chinach coś się dzieje, ale u nas tego nie ma. I tu jest tak samo. W Afryce czy w Indiach były susze, ale zapewniano, że do Europy to nie dochodzi. A teraz doszedł do nas zarówno wirus, jak i susza - skomentował gość TOK FM.

Całej rozmowy posłuchaj w Aplikacji TOK FM!

TOK FM PREMIUM