"Władza powinna dawać ten najlepszy przykład". Bodnar o obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej

- Jeżeli przedstawiciele władzy zachowują się nieodpowiednio w stosunku do tego, czego sami wymagają od obywateli poprzez kolejne obostrzenia, to oczywiście jest wysyłany zły sygnał. W takich sytuacjach to władza powinna dawać ten najlepszy przykład - mówił w TOK FM Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który komentował obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Zobacz wideo

W mediach społecznościowych coraz częściej można znaleźć informację, że ktoś został upomniany przez policję za to, że przejeżdżał rowerem czy po prostu przechodził. Zgodnie z obecnymi ograniczeniami, nie powinniśmy bowiem wychodzić z domu z wyjątkiem załatwienia najważniejszych potrzeb życiowych. Prowadząca "Światopodgląd" Agnieszka Lichnerowicz zastanawiała się jednak, czy funkcjonariusze nie są wobec obywateli nadgorliwi.

Gość TOK FM dr hab. Adam Bodnar zaznaczył na wstępie, że jesteśmy teraz w zupełnie "nowej sytuacji prawnej i społecznej". Nigdy wcześniej, jak mówił, nie mieliśmy do czynienia z tak masowym ograniczaniem naszej wolności osobistej ze względu na pewnie zagrożenie, jakim akurat teraz jest choroba zakaźna. - Myślę, że rząd również nie był do końca przygotowany na to, jak to wszystko porządnie regulować i komunikować, nie mówiąc już o policji, która te przepisy powinna egzekwować - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich.

"Władza mówi, że działa w granicach prawa. Ja mam co do tego wątpliwości" 

Zdaniem Bodnara, polskie władze już dawno powinny wprowadzić stan klęski żywiołowej. Wówczas, jak dodał, łatwiej byłoby i rządzącym, i służbom regulować pewne obostrzenia. - Ten stan nie został wprowadzony z powodów czysto politycznych, w związku z tym rząd posługuje się różnymi innymi formami regulacyjnymi (...), ale wtedy istnieje ryzyko popełniania błędów bądź występowania niejasnych sytuacji, co powoduje szereg wątpliwości - wyjaśniał gość "Światopodglądu".

Bodnar przyznał wprawdzie, że ustawa z 2008 roku, o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, pozwala rządzącym na wprowadzanie pewnym ograniczeń dotyczących poruszania się. - Tylko że obecnie władza nie tyle ograniczyła, co wprowadziła bardzo bezwzględne twarde zakazy (…). Mówi, że działa w granicach prawa. Ja mam co do tego wątpliwości i formułowałem je w różnego rodzaju pismach kierowanych do pana premiera - podkreślił RPO.

Prowadząca audycję zaznaczyła, że w tym całym zamieszaniu niektórzy mają wątpliwości, czy w ogóle mogą wyjść z domu bądź wyjechać - na przykład na święta. - Jeżeli ktoś musi jechać, ma niezbędną potrzebę związaną z życiem, musi się opiekować osobą starszą, chorą czy niepełnosprawną, to ma prawo (…). Ale jeśli chce to zrobić tylko i wyłącznie dla przyjemności, uczczenia tradycji i tego, żeby lepiej się poczuć w gronie bliskich, to niech się nie zdziwi jeśli policja go zatrzyma, spyta o cel podróży i nagle się okaże, że złamał zakaz przemieszczania się - przestrzegał Rzecznik Praw Obywatelskich.

Bodnar podkreślał, że często trudno jest określić, co jest "niezbędną potrzebą życiową", a co nie. Ta sprawa może być dość indywidualna. Dlatego zaapelował do policjantów, aby zamiast mandatów wykorzystywali na przykład upomnienia. - Policja ma pewien margines możliwości działania i wychowywania nas jako obywateli w takich sytuacjach - powiedział.

Bodnar o obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej

W drugiej części rozmowy redaktor Lichnerowicz nawiązała do obrazków, jakie mogliśmy obserwować przy okazji 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Przedstawiciele obozu władzy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim zgromadzili się przed pomnikiem ofiar katastrofy (mimo oficjalnego zakazu zgromadzeń), nie zachowywali dystansu sięgającego dwóch metrów, nie mieli też maseczek ani innych środków ochrony. - Trudno się w takich chwilach nie frustrować - stwierdziła Agnieszka Lichnerowicz.

- To co dziś zobaczyliśmy było przykrym widokiem - stwierdził wprost Adam Bodnar. - To był widok, który stoi w sprzeczności z tym, co jest publicznie deklarowane i co jest wymagane od obywateli - dodał. Podkreślał, że stłoczeni na placu Piłsudskiego byli nie tylko politycy, ale też dziennikarze, którzy próbowali robić zdjęcia czy nakręcić materiał.

- To nie o to chodzi. Jeżeli przedstawiciele władzy zachowują się nieodpowiednio w stosunku do tego, czego sami wymagaj od obywateli poprzez kolejne obostrzenia, to oczywiście jest wysyłany zły sygnał. W takich sytuacjach to władza powinna dawać ten najlepszy przykład - przekonywał gość TOK FM.

Posłuchaj w Aplikacji TOK FM:

TOK FM PREMIUM