Na pogrzeb może przyjść 50 osób, ale nawet mała demonstracja jest nielegalna. Kiedy odzyskamy wolność zgromadzeń?
Mecenas Mirosław Wróblewski, dyrektor zespołu prawa konstytucyjnego, międzynarodowego i europejskiego w Biurze Rzecznika Obywatelskiego był gościem Agnieszki Lichnerowicz. Dziennikarka TOK FM pytała go o to, co z wolnością zgromadzeń, które cały czas, bezterminowo są zakazane.
- Wolność zgromadzeń - gwarantowana konstytucyjnie, jedna z najważniejszych wartości w demokracji - jest bardziej restrykcyjnie traktowana niż inne działalności. Na przykład galerie handlowe są już otwarte - zauważyła Lichnerowicz. Wspomniała też o rozbijaniu przez policję protestu przedsiębiorców.
- Patrzymy, jak znoszone są ograniczenia w różnych sferach życia, np. w handlu. Są też tak smutne okoliczności, jak pogrzeby, dla których podwyższono limit uczestników z 5 do 50 z nakazem noszenia maseczek. Trudno więc zrozumieć, dlaczego istnieje możliwość odbywania innych zgromadzeń z zachowaniem warunków ostrożności, a niemożliwa jest realizacja wolności zgromadzeń w rozumieniu prawa o zgromadzeniach - przyznał prawnik.
- Dziś obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów z 2 maja, które stanowi, że do odwołania, a więc na czas nieokreślony, nie można organizować zgromadzeń publicznych. Czyli nawet mała grupka kilku osób nie może dziś legalnie zorganizować demonstracji, zgromadzenia, skupić się na pół godziny, żeby wykrzyczeć swoje postulaty - stwierdził.
Wyjaśnił też, że w stanie nadzwyczajnym trzeba by było taki zakaz wydać na czas określony i ewentualnie przedłużać. Za to w stanie klęski żywiołowej nie można by było wcale ograniczać wolności zgromadzeń.
Odmrażać powinno się nie tylko konsumpcję
Kolejnym problemem jest to, że od zakazów trudno się odwołać. - Miasta nie wydają decyzji odmownych, tylko informują, że zgromadzenie nie może się odbyć z powodu rozporządzenia. I mamy pewien problem z orzecznictwem sądowym, ponieważ niektóre sądy twierdzą, że to nie jest decyzja w rozumieniu ustawy, więc nie przysługuje kontrola sądowa. Inne sądy na szczęście stwierdzały, że decyzja spełnia warunki materialne, więc można się od niej odwołać Ale z drugiej strony uznawały, że skoro na terenie kraju panuje epidemia, to z powodu ochrony zdrowia tego zgromadzenia zorganizować nie można - tłumaczył mecenas Wróblewski.
- Może powinno się oceniać okoliczności konkretnej sprawy? Na przykład w województwie śląskim zagrożenie jest wyższe niż w reszcie kraju. Tymczasem przepisy są takie same dla całej Polski - wskazywał.
Dodał, że przecież "nikt nie mówi o możliwości organizowania stutysięcznych zgromadzeń". - Postulat RPO dotyczy organizowania małych skupisk, na takich samych zasadach jakie obowiązują dziś w innych dziedzinach życia - czyli do 50 osób, w odpowiednich odstępach, z maseczkami - podkreślał.
Zgoda na małe zgromadzenia według niego mogłyby być pierwszym krokiem odmrażania wolności zgromadzeń. - Trzeba wskazywać na konieczność odmrażania także innych sfer życia niż handel i konsumpcja - przekonywał.
Tymczasem dziś obowiązuje - i nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić - absolutny zakaz na czas nieokreślony, aż do odwołania.
Dlaczego kandydat na prezydenta był przetrzymywany w busie?
Rozmowa zeszła też na piątkowy protest przedsiębiorców i działania policji, zatrzymującej jego uczestników.
- Media opisywały kwestie prewencyjnych aresztowań. Nie wiemy, co to znaczy prewencyjne aresztowanie. Wiemy, że jeden z kandydatów na stanowisko prezydenta był przetrzymywany kilka godzin w busie i chcemy sprawdzić, czy to było potrzebne - stwierdził mecenas. Odniósł się też do zatrzymania dziennikarza Gazety Wyborczej. - Dziennikarz relacjonujący wydarzenia nie narusza prawa, a przekazuje informacje. Dla nas, czyli dla biura Rzecznika Praw Obywatelskich te działania nie były zrozumiałe - powiedział. Stwierdził też, że "trudno sobie wyobrazić by cała kampania prezydencka odbywała się bez spotkań z wyborcami."
-
"Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- 31-latka nie zwróciła pracodawcy komputera, bo się obraziła. Grozi jej do 5 lat więzienia
- Komu najbardziej ufają Polacy? Andrzej Duda liderem rankingu, jeden polityk zaliczył ogromny spadek [SONDAŻ]
- Polskie siatkarki pojadą na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Awans na IO po 15 latach
- Rumunia. 25-krotny wzrost liczby zakażeń COVID-19 w ciągu dwóch miesięcy. Rośnie też liczba zgonów
- Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"