Łepkowska: To nieporozumienie, nie jestem homofobiczna. Nie dziwię się radykalizacji poglądów

Ja się nie dziwię radykalizacji poglądów. Ja tylko zastanawiam się spokojnie, siedząc w swoim wygodnym fotelu i będąc starszą heteroseksualną panią, co jest skuteczniejsze. Czy to jest zrozumiałe dla reszty społeczeństwa, jeśli na pierwszym planie są osoby niebinarne - wyjaśniała Ilona Łepkowska w TOK FM.
Zobacz wideo

Gościem Piotra Maślaka w "Pierwszym Śniadaniu" była Ilona Łepkowska, jak przypomniał prowadzący - niegdyś laureatka Europejskiej Nagrody Tolerancji wręczanej przez Stowarzyszenie Lambda, działające na rzecz środowiska LGBT. Znana producentka i scenarzystka filmowa napisała niedawno na Facebooku, że ma wątpliwości co do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. W komentarzach pod tym wpisem pojawiły się głosy, że Łepkowska jest homofobką i powinna "wy***ć z Polski".

"Ja rozumiem tę radykalizację"

- Młodzi chcą dziś, żeby zaakceptować wszystkie postulaty środowiska LGBT. I koniec. Wszystkie prawa. Do ślubu, do adopcji dzieci. Demonstracji jakichkolwiek, w jakiejkolwiek formie, bo na tym polega tolerancja, bo tak działa cały świat - wymieniała Łepkowska w "Pierwszym śniadaniu w TOK-u". I zaraz z takim stawianiem sprawy polemizowała, mówiąc, że nie jest to "cały świat", tylko konkretnie zachodnia Europa. - Dlaczego nawet państwa bałtyckie nie mają małżeństw homoseksualnych? Słowacja, Czechy? I dlaczego nie wprowadzano ich przez tyle lat? - pytała. Jej zdaniem trzeba zrozumieć, że to jest kwestia zmiany świadomości społecznej. - Byliśmy przez kilkadziesiąt lat odcięci jako społeczeństwo od pewnych trendów społecznych, obyczajowych, które istniały na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych. Pewne rzeczy są dla nas bardziej szokujące, trudniejsze do przyjęcia, są większą nowością - wyjaśniała. 

- Odbierana jest pani jak osoba homofobiczna, a to chyba nieporozumienie - stwierdził prowadzący audycję Piotr Maślak.

- Ja uważam, że to nieporozumienie, że jestem homofobiczna - zgodziła się Łepkowska. - To środowisko i młodzież, która temu środowisku sprzyja, jest zerojedynkowa. Albo jesteś z nami całkowicie, albo przeciwko nam - przekonywała. 

Przypomniała, że lata temu prowadzona była kampania pod hasłem "Miłość nie wyklucza". - Teraz czytałam na portalach społecznościowych, że już nie jest czas na "Miłość nie wyklucza". Teraz jest czas na rewolucję. Czas na ostre akcje. Postępuje radykalizacja - mówiła dalej producentka. 

Blokada na podcaście? Odblokuj wszystkie podcasty za 5 zł

- Dziwi się pani? Przecież ci ludzie są upokarzani, poniżani niemal każdego dnia - pytał dziennikarz TOK FM. - Ja się nie dziwię radykalizacji tych poglądów. Ja się tylko zastanawiam spokojnie, siedząc w swoim wygodnym fotelu i będąc starszą heteroseksualną panią, co jest skuteczniejsze. Czy to jest zrozumiałe dla reszty społeczeństwa, jeśli na pierwszym planie są osoby niebinarne - wyjaśniła jego gościni. 

Tłumaczyła, że ona sama, choć jest "osobą po dwóch fakultetach", musiała "chwilę się zastanowić, zanim zrozumiała kontrowersje wokół Margot".To, że jest ona osobą niebinarną, używającą końcówek żeńskich, choć inaczej wynikałoby z zapisów w dowodzie osobistym. - Czy panu się wydaje, że ludzie na prowincji są w stanie łatwo to zrozumieć? - pytała retorycznie.

Według Łepkowskiej organizacje takie jak np. Kampania Przeciw Homofobii powinny prowadzić sensowne kampanie informacyjne. Przekonywała, że wyjaśnienie historii Margot zrodziłoby autentyczne poparcie. - A jak pokazujemy Julię i Margot wyrażające się wulgarnie, bijące się, to jest to bardzo antagonizujące - dodała. Bo, jak mówiła, "nie trzeba przekonywać przekonanych, tylko mówić do nieprzekonanych i tłumaczyć tym, którzy nie rozumieją".

Łepkowska o fryzurze Trzaskowskiej

- Ja tak mam, że jestem dosyć szczerą osobą i mówię otwarcie o pewnych sprawach. Nie jestem okopana w żadnej grupie, w żadnej bańce - zadeklarowała Łepkowska. Przekonywała jednak, że w tej chwili nawet ktoś sprzyjający opozycji, jeśli w jakiś sposób ją skrytykuje, natychmiast dostaje bęcki. I to nawet w sprawie tak łagodnej jak fryzura Małgorzaty Trzaskowskiej, którą ona sama skrytykowała. W rozmowie z Wirtualną Polską po wieczorze wyborczym po pierwszej turze wyborów powiedziała: "Myślę, że wiele osób oglądając ją, pomyślało: 'Kurczę, no zaraz, no ona się nawet nie uczesała dokładnie, te włosy niespięte. Jak ona wygląda?'."  

- Nie dlatego, że ona się mi nie podobała. Chodziło mi tylko o to, że jeśli Trzaskowskiemu zabrakło głosów osób bardziej zbliżonych do PiS, to takie drobne rzeczy też mają znaczenie - tłumaczyła się, twierdząc, że sama często jest podobnie nieuczesana. I dodała: - To nie znaczy, że pani Małgorzata ma przestać być sobą, zrobić sobie na głowie nalakierowany hełm, tylko po prostu trochę się nad tym zastanowić.

Jak mówiła, sytuacja sprzyja radykalizacji postaw, budowaniu obozów i okopywaniu się w nich. - Mimo wszystko trzeba też zrozumieć, że pytanie czy poddawanie w wątpliwość nie może wywoływać takiej reakcji - dodała. Bez tego możliwość korekty zachowań zmniejsza się właściwie do zera.

TOK FM PREMIUM