Kolejki karetek przed szpitalami. Chory z koronawirusem czekał na przyjęcie trzy godziny
Kolejny rekord nowych przypadków koronawirusa, brak szczepionek na grypę, kończące się miejsca na oddziałach zakaźnych. I do tego kolejki przed szpitalami, w których stoją już nie tylko pacjenci, ale też karetki pogotowia. W Mielcu niektóre z nich na to, aż pacjenci zostaną przyjęci na SOR, czekały nawet cztery godziny. W jednej z nich był zakażony koronawirusem pacjent w ciężkim stanie.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że pacjent zakażony koronawirusem, w stanie zagrożenia życia, od trzech godzin znajdował się w karetce, ale szpital oświadczył, że go nie przyjmie - informuje nas aspirant Urszula Chmura z mieleckiej policji. - Wojewódzki koordynator pogotowia ratunkowego sprawdzał siedem oddziałów zakaźnych w szpitalach w całym województwie, jednak w żadnym nie było miejsca - dodaje.
Zakażony pacjent, jak informuje policja, czekał w karetce od 11:30 do 14:30. Wszystkie miejsca na oddziale zakaźnym Szpitala Specjalistycznego w Mielcu były wówczas zajęte, ale ostatecznie szpital przyjął pacjenta. Jednak i tak, jak informuje nas Urszula Chmura, policja wszczęła postępowanie. Będzie sprawdzać, czy doszło do bezpośredniego narażenia pacjenta na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Wieczorem, przed tym samym szpitalem, ustawiła się kolejka karetek. Niektóre czekały aż cztery godziny na przyjęcie pacjentów. Według mieleckiego pogotowia spory ruch na SOR-ach generują także pacjenci lekko chorzy, którzy nie dostali się do lekarzy rodzinnych. - Osoby w stanie niezagrażającym życiu nie powinny szukać pomocy medycznej w miejscach zarezerwowanych dla najciężej chorych - przekazało pogotowie portalowi "Hej Mielec".
Kolejki karetek w Warszawie i we Wrocławiu. "Dwa problemy"
Jednak problem z kolejkami karetek dotyczy nie tylko Mielca, ale też innych szpitali w Polsce. W poniedziałek przed Szpitalem Czerniakowskim w Warszawie czekało dziesięć karetek. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", załogi z pacjentami stały przed szpitalem po kilka godzin, a rekordziści mieli czekać ponad osiem. W jednym z pojazdów był pacjent z podejrzeniem COVID-19, dlatego załoga cały czas siedziała w maskach i kombinezonach.
Również we Wrocławiu, jak ustalili dziennikarze TVN24, przed jednym ze szpitali ustawiła się kolejka dziewięciu karetek. Niektóre SOR-y były zamykane, gdy okazywało się, że przyjęty pacjent był zakażony koronawirusem. W rozmowie z "Wyborczą" Karol Bielski, dyrektor warszawskiego pogotowia "Meditrans" przyznał, że widzi dwa problemy. Po pierwsze gwałtowny wzrost liczby wezwań, a po drugie rosnącą liczbę zakażonych pacjentów, którymi załogi muszą się odpowiednio zająć.
-
Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
-
PiS "w pewnej defensywie", ale opozycja też musi uważać. "To dziś główny kłopot"
- Hollywoodzcy scenarzyści mogą już wrócić do pracy. Wynegocjowali "niezbędne zabezpieczenia"
- Koniec strefy Schengen bliżej niż dalej? Jest jeden "bezpiecznik"
- Siedzą w szpitalnej sali, a czują się, jak w kosmosie. "Na terenie Polski to nowość"
- Co partie po wyborach zrobią z prawem do aborcji? Jedna nie ma o tym ani słowa w swoim programie
- Co dalej z kontrolami na granicy z Polską? Nieoficjalnie: Niemcy podjęły decyzję