Praca zdalna w czasie pandemii? Nie w NBP Adama Glapińskiego. "Większość osób jest zobowiązana, żeby przychodzić codziennie"
Jak mówią reporterowi TOK FM Szymonowi Kępce pracownicy Narodowego Banku Polskiego, e-maile zarządu banku do pracowników pozwalają sądzić, że osoby niepracujące stacjonarnie mogą stracić stanowiska. Pojawiać ma się też groźba utraty premii i nagan.
- Większość osób jest zobowiązana przez prezesa, żeby przychodzić codziennie do pracy. W mailach od prezesa jest to podkreślane, że w ten sposób udowadniamy swoją przydatność dla pracodawcy i to daje nam szansę, że nasze stanowiska pracy nie zostaną zlikwidowane - mówi jeden z pracowników, który chce zachować anonimowość.
Treść tego typu wiadomości opublikowała ostatnio "Polityka". Jak czytamy w artykule, mają one ton dyscyplinujący, a prezes NBP Adam Glapiński podpisuje się w nich jako szef sztabu kryzysowego. W jednej z wiadomości, cytowanych przez tygodnik, czytamy: "Osoby udające się na kwarantannę, bez późniejszego uzyskania odpowiedniego pisma z sanepidu, nie otrzymają premii kwartalnej i otrzymają naganę z wpisem do akt".
Jak mówi TOK FM jeden z pracowników banku, nawet te osoby, które alarmują o potencjalnym zarażeniu COVID-19 - mimo niebezpieczeństwa - przychodzą do biura. - Ktoś miał gdzieś kontakt z jakąś osobą, która miała koronawirusa. Ma podejrzenie zakażenia. Wydawałoby się naturalne, że w takiej sytuacji, przynajmniej do wyjaśnienia sprawy, taki pracownik mógłby pracować zdalnie. Oficjalnie nie ma takiej ścieżki, która by na to zezwalała - informuje nasz rozmówca.
Co na to NBP?
Narodowy Bank Polski odpiera wszystkie zarzuty. Twierdzi, że w trosce o zdrowie pracowników, osoby po 60. roku życia zostały skierowane do pracy zdalnej.
"Dodatkowo, aby zapewnić ciągłość realizacji działań banku, część pracowników kierowana jest do pracy zdalnej w trybie rotacyjnym i z powyższych powodów oraz w związku z dynamiczną sytuacją epidemiologiczną decyzje podejmowane są na bieżąco w porozumieniu z członkami Zarządu NBP, dyrektorami departamentów oraz ze Związkami Zawodowymi, reprezentującymi pracowników banku" - czytamy o oświadczeniu przesłanym przez biuro prasowe NBP naszej redakcji.
Związki zawodowe w NBP nie komentują tej sprawy, ale w oświadczeniu przesłanym do nas twierdzą, że relacje zarządu banku i pracowników są pozbawione jakichkolwiek nacisków.
Przypomnijmy, prezesem Narodowego Banku Polskiego od 2016 roku jest Adam Glapiński, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum.
DOSTĘP PREMIUM
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Pokrzywdzony czy zabójca? "Obrona konieczna w Polsce to loteria"
- Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"
- "Interwencja" dostała list pożegnalny ofiar wybuchu w Katowicach? Prokuratura zabrała głos: Podjęliśmy działania
- WOŚP nie ma nic wspólnego z polityką. "Ale Owsiak jest liderem, przywódcą i przez to jest groźny"
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Przegląd Prasy styczniowej - czy mamy "enough in the tank" na początku roku?
- Zabójstwo na Nowym Świecie. Jeden z podejrzanych zatrzymany. "Pozostali nie mogą spać spokojnie"
- Okradł ten sam sklep dwa razy w ciągu jednego dnia. Złodzieja zatrzymał policjant w czasie wolnym od służby