KSP: 35 rannych policjantów, setki mandatów, zabezpieczona broń. Narodowcy: odwołać komendanta głównego

Ponad 300 zatrzymanych osób, 35 rannych policjantów, setki mandatów, zabezpieczone pałki teleksopowe, paralizator i broń - tak Marsz Niepodległości podsumowuje policja. Inaczej widzą to narodowcy, którzy twierdzą, że policja nie "wywiązała się z uzgodnień" i była "agresywna".
Zobacz wideo

W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że, jak zapowiadali organizatorzy, miał być zmotoryzowany, wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek, w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Szef stołecznej policji mówił o "realnym zagrożeniu dla życia policjantów", którzy byli zmuszeni do użycia broni gładkolufowej. 

Dzień po marszu konferencję zorganizowali również jego organizatorzy. Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, ogłosił, że domaga się dymisji Komendanta Głównego Policji, który "jest osobiście odpowiedzialny za wczorajszą agresję policji, strzelanie do dziennikarzy oraz nie wpuszczanie samochodów na trasę".

- Chcieliśmy na błonia Stadionu Narodowego wprowadzić pojazd techniczny z nagłośnieniem, poprzez które apelowalibyśmy do zebranych o rozejście się. Policja nam to uniemożliwiła - oświadczył Bąkiewicz. - Policja nie wywiązała się z żadnych uzgodnień, które podejmowała z nami przed Marszem Niepodległości (...) Apelowaliśmy o zmotoryzowany udział, policja to zablokowała. Jedni stali po 3 godziny w korkach, innym policja kazała parkować i dołączać na pieszo - stwierdził. 

35 rannych, setki mandatów, zabezpieczona broń. To policyjny bilans

Innego zdania jest warszawska policja. Rzecznik prasowy KSP Sylwester Marczak poinformował, że w związku z przestępstwami zatrzymano dotychczas 36 osób, wystawiono także ponad 260 mandatów, a do sądu trafiło 420 wniosków o ukaranie. - Wczorajsze działania pokazały niestety bardzo dużą ilość agresji, bardzo dużo zachowań chuligańskich, stąd też duża liczba zatrzymań z naszej strony - powiedział Marczak.

Przekazał, że "łącznie wczoraj zatrzymano ponad 300 osób". - 270 przypadków, to są zatrzymania prewencyjne, a zatem takie zatrzymania, po których osoby po wykonaniu czynności zostały po prostu zwolnione - poinformował. - Mamy ponad 40 zdarzeń o charakterze przestępstwa, zatrzymano już 36 osób w tych sprawach - doprecyzował. 

Wymieniał, że w przypadku przestępstw chodzi m.in. o naruszenie nietykalności cielesnej, o czynny udział w zbiegowisku, o znieważenie policjanta, kradzież, u kilkunastu osób zabezpieczono narkotyki, poza tym zabezpieczono ponad 100 różnego rodzaju produktów pirotechnicznych", pałki teleskopowe i jeden paralizator.

- Zabezpieczona jest również broń, która zostanie poddana analizie ze strony biegłego pod kątem tego, o jakim charakterze broni mówimy. Dopiero na podstawie tej opinii biegłego będziemy podejmować dalsze decyzje w kontekście postępowania konkretnie w tej sprawie - powiedział Marczak. 

Rzecznik stołecznej policji zastrzegł, że trwają postępowania związane z przestępstwami, do których doszło podczas czwartkowego marszu, i liczba zatrzymanych osób może się zwiększyć.

- Jeśli mówimy o kolejnych liczbach, to mówimy o osobach ukaranych mandatami. To jest ponad 260 mandatów karnych, 420 wniosków o ukaranie do sądu, ponad 700 osób wylegitymowanych - poinformował ponadto Marczak. Natomiast w związku z naruszeniami obostrzeń związanych z pandemią, do sanepidu zostanie przekazanych 655 notatek. 

TOK FM PREMIUM