Kim są uczestnicy Marszu Niepodległości? "Wbrew temu, co się wydaje, to głównie ludzie dość zamożni"
Gościem Mikołaja Lizuta był w piątek prof. Michał Bilewicz z Ośrodka Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii UW.
Psycholog przyznał, że to, co w tym roku wydarzyło się na Marszu Niepodległości, było dla niego zaskakujące. Jak zauważył, do eskalacji przemocy w trakcie np. protestów, dochodzi zwykle, kiedy ich uczestnicy mają "głębokie poczucie deprywacji". - Gdy czują, że ich postulaty są nierealizowane, że rząd ich nie słucha, także gdy występuje deprywacja ekonomiczna - tłumaczył Bilewicz na antenie. Według niego grupy, która uczestniczy w Marszach Niepodległości to nie dotyczy.
- Rząd w Polsce od pięciu lat realizuje postulaty, które właśnie te osoby skrajnie prawicowe wypisywały na swoich sztandarach, np. zdecydowanej polityki antyimigranckiej - zauważył Bilewicz. Do realizowanych postulatów zaliczył też relacje Kościoła i państwa, ograniczanie praw reprodukcyjnych kobiet oraz "tak zwaną ochronę życia". Stwierdził, że dzięki 500 plus i programom socjalnym pauperyzacja też raczej nie dotyczy tej grupy.
Nie słuchasz podcastów? To dobry czas, by zacząć. Dostęp Premium za 1 zł!
Redaktor TOK FM dopytywał go o to, kim są w takim razie ludzie, którzy 11 listopada demolowali Warszawę ludzie i czego właściwie chcą.
- Badania, które prowadziła Paulina Górska, Katarzyna Malinowska i zespół badawczy naszego centrum, razem z Polską Akademią Nauk pokazują, że ten profil uczestników nie jest taki, jak nam się wydaje. To są ludzie stosunkowo zamożni, wcale nie najubożsi. Mają silne konserwatywne, autorytarne przekonania polityczne - tłumaczył Bilewicz.
Mikołaj Lizut zapytał, czy mamy dziś w Polsce do czynienia z faszyzacją poglądów.
- Faszyzacja dotyczy tej konkretnej grupy. Pytanie czy ona jest reprezentatywna dla całej Polski? Nic na to nie wskazuje - odpowiedział jego gość.
Wyjaśnił, że z obserwacji badaczy wynika. że w Polsce w czasie pandemii nie wzrosły nastroje autorytarne, a Polacy nie stali się bardziej antysemiccy, czy antyukraińscy. - Nie widzimy wzrostu uprzedzeń - mówił Bilewicz.