Agata Grzybowska zabrała głos po zatrzymaniu. "Usiłowano mnie podejść, żebym przyznała się do winy"

Została przekroczona kolejna granica - napisała w przygotowanym oświadczeniu fotoreporterka Agata Grzybowska, która wyjaśniła przyczyny jej zatrzymania oraz przedstawiła swoją perspektywę wydarzeń z protestów pod siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Zobacz wideo

Agata Grzybowska to dziennikarka agencji RATS, "Gazety Wyborczej" oraz Associated Press. Została zatrzymana przez policję podczas protestu przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej. Na zdjęciach i filmach z tego zdarzenia widać, że dziennikarka robi zdjęcia (wykonuje swoją pracę) i pokazuje funkcjonariuszom legitymację prasową. Mimo to trafiła na kilka godzin na komendę na Wilczej. Wypuszczono ją około godziny 19.  Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że postawiono jej zarzut. Miała podczas protestu pod MEN-em naruszyć nietykalność policjanta, kopiąc go.

Wieczorem kobieta wydała oświadczenie na Facebooku. - [Zostałam] mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna - relacjonuje i jak dodaje "absolutnie nie przyznaję się" do stawianych jej zarzutów.

"Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem)" - pisze w oświadczeniu zatrzymana fotoreporterka i dziennikarka.

"Następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna. Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta" - opisała Agata Grzybowska.

"Usiłowano mnie podejść, żebym przyznała się do winy" - dodała. Jak jednak podkreśliła "absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów".

Posłuchaj podcastu!

TOK FM PREMIUM