Otwarcie stoków nie rozwiązuje problemu. Burmistrz Karpacza mówi o milionowych stratach. "To będą ludzkie tragedie"
Gdy Mateusz Morawiecki ogłosił, że ferie zimowe odbędą się dla wszystkich województw w jednym terminie i nadal zamknięta będzie branża turystyczna i hotelarska, burmistrz Karpacza przygotował specjalny list - apel do premiera. Radosław Jęcek chciał w ten sposób zwrócić uwagę na problemy miejscowości turystycznych. Bo nie tylko o Karpacz w całej sprawie chodzi.
- Jesteśmy załamani, to jest gwóźdź do trumny. Raz zamknięcie gastronomii, branży hotelarskiej, dwa zamknięcie stoków, z którego na szczęście powoli premier się wycofuje. Pytanie, co to da, jeżeli nie otworzymy branży gastronomicznej i hotelarskiej - mówił burmistrz w TOK FM.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Jak wyjaśnił, list do premiera "musi być eufemistyczny", dlatego jest "tak ładnie napisany", a na antenie nie powie, jak naprawdę chciałby taki list napisać. - Zamknięcie w tym okresie branży gastronomicznej i hotelarskiej to będą tragedie ludzkie - powiedział gość Macieja Głogowskiego. Jak dodał, 95 proc. mieszkańców Karpacza żyje z turystyki, przez kilka miesięcy w roku muszą zarobić tyle, żeby utrzymać się przez cały rok.
Burmistrz Karpacza przyznał, że sezon letni był dla branży "naprawdę dobrym czasem". Później w Karpaczu odbyło się jeszcze przeniesione z Krynicy Forum Ekonomiczne. I mimo wszystko w mieście nie odnotowano znaczącego wzrostu zakażeń. - Miałem w Karpaczu sześć przypadków zakażenia - podkreślił gość TOK FM. Dlatego, jak ocenił, restauratorzy i hotelarze podchodzą do kwestii reżimu sanitarnego bardzo poważnie.
Radosław Jęcek mówił również, jakie straty finansowe może ponieść Karpacz, jeśli pomysły rządu zostaną zrealizowane. - Wyceniam to zamknięcie na około 3 mln złotych, przy 40 milionach budżet miasta - stwierdził. Dodał od razu, że problemem nie są ew. kłopoty gminy, która sobie poradzi, tylko mieszkańców.
A skala może być naprawdę duża. Jak mówił gość TOK FM, obrót w szczycie sezonu - od grudnia do lutego - firm, które żyją z turystyki, to ok. 180 mln złotych. Chodzi o sklepy, restauracje, hotele i pensjonaty. - To pokazuje skalę problemu - uważa burmistrz.
Władze górskich miejscowości rozmawiali z rządem. "Wszyscy mówią jednym głosem"
Po opublikowanym przez Radosława Jęcka apelu samorządowcy spotkali się z wicepremierem Jarosławem Gowinem i wiceministrem Andrzejem Gut-Mostowym. Rozmowy dotyczyły zamknięcia branży hotelarskiej, gastronomicznej, narciarskiej i skumulowaniu ferii. "Wszyscy starostowie, wójtowie, burmistrzowie od Tatr po Góry Izerskie mówią jednym głosem! Nie zostawiając na pomyśle suchej nitki" - podkreślił burmistrz na Facebooku.
Dziś wicepremier ogłosił, że stoki narciarskie będą otwarte. Ale nadal nie wiadomo, co z resztą branży: hotelami, restauracjami.
-
Oto zwycięzca Marszu Miliona Serc. "Nie jest dziadersem jak Tusk czy Kaczyński"
-
Mieszkańcy Bydgoszczy mają dość "autobusów widmo". Prezydentowi też puszczają nerwy
-
Małgorzata Daniszewska nie żyje. Wdowa po Jerzym Urbanie miała 68 lat
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
-
Nowe wątki afery wizowej. "Tak skopanej operacji jeszcze nie widziałem"
- Anna Zalewska musi przeprosić Agnieszkę Pomaską. Zapadł prawomocny wyrok w procesie wyborczym
- Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
- Polska Jest Jedna może zamieszać. Komu nowe ugrupowanie podbierze głosy?
- Co z wakacjami kredytowymi po wyborach? Debata osób kandydujących do parlamentu
- Nowy sondaż po Marszu Miliona Serc. Kaczyński może czuć na plecach oddech Tuska