Policja "bezkosztowo" ochrania dom Jarosława Kaczyńskiego? Gen. Rapacki: Nie będzie pieniędzy na inne cele
Podczas ostatniej demonstracji w Warszawie, której udało się przejść na Żoliborz w okolice domu Jarosława Kaczyńskiego, na ulicach stolicy pojawiły się setki policjantów. Pod samym domem wicepremiera i prezesa PiS ustawiono ponad 80 radiowozów. Stołeczna policja twierdzi, że nie wygenerowało to dodatkowych kosztów. Jednak generał Adam Rapacki, były zastępca komendanta głównego policji i były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, ocenił w TOK FM, że to mało precyzyjne tłumaczenie. Wymieniał szereg kosztów, choćby pracy funkcjonariuszy policji, paliwa czy używanego sprzętu.
- Prawdą jest, że w budżecie nie ma na to dodatkowych pieniędzy, lecz dzięki temu, że policjanci byli akurat w takiej ilości w tym miejscu, to nie będzie pieniędzy na zakup sprzętu, nie będzie policjantów w tych miejscach, gdzie powinni pełnić służbę, wiec w innym miejscu powstanie luka - wyjaśniał. - To nie tak, że jest nadwyżka, można ją w dowolny sposób wykorzystać, tylko tą krótką kołdrę przeciąga się z jednego miejsca na drugie - stwierdził.
Zaznaczał, że trzeba zapłacić za nadgodziny policjantom, którzy do Warszawy przyjechali z innych miast i spędzili na służbie po kilkanaście godzin. Prowadzący audycję Piotr Maślak przypominał jednak, że KSP dosyć dokładnie wyliczała kiedyś, ile kosztowało zabezpieczenie różnych wydarzeń, chociażby meczu finałowego Pucharu Polski z 2017 roku, gdy ten koszt oszacowano na ponad milion złotych, albo organizowanego wówczas przez PO "Marszu wolności", który ochraniało 1400 policjantów, co miało kosztować prawie 260 tysięcy złotych.
- Rzecznik powinien się trochę wysilić i precyzyjniej oszacować koszty, pokazując, że niestety będą musieli to pokryć w ramach budżetu policji, który jest przyznawany ustawowo, a przez to nie będzie pieniędzy na inne cele - powiedział gen. Rapacki. - Moim zdaniem przewymiarowano ilość policyjnych sił (...). Wygląda to bardzo słabo, wygląda to tak, ze władza tworzy prawo, zarządza, i z drugiej strony boi się ludzi, społeczeństwa - oceniał.
Były wiceszef policji sugerował spokojniejsze działania, z mniejszą ilością sił, podkreślał, że ostatnio w Warszawie tłum nie był ani agresywny, ani bardzo liczny. - Trzeba zgromadzenie zabezpieczyć, żeby nie nastąpiło niszczenie mienia, prób ataku na obiekty czy osoby, ale nie w takiej ilości i nie w taki sposób - stwierdził. Na koniec oceniał jeszcze, że policja powinna rzetelnie wyjaśnić sytuacje, w której policjant złamał rękę uczestniczce protestu przed jednym z komisariatów. Jednak jego zdaniem, niezależnie od wyniku postępowania, policja już powinna przeprosić poszkodowaną.
DOSTĘP PREMIUM
- "To nie jest zwykła kolonia karna, to są tortury". Zarembiuk załamany po wyroku na Poczobuta
- "Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Zełenski jest zdany na siebie w walce o Ukrainę w UE. "Zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia"
- Zła wiadomość dla kierowców. "Nawet 9-10 złotych za diesla na polskich stacjach"
- Polski strażak, który szuka ocalałych po trzęsieniu ziemi w Turcji. "Czas jest nieubłagany"
- Ustawa wiatrakowa. Sejm podjął ważne decyzje ws. odległości wiatraków od domów
- KO przed Zjednoczoną Prawicą, ale o włos. Pięć partii w Sejmie
- Stopy procentowe. Jest decyzja Rady Polityki Pieniężnej
- Cichanouska w Senacie: "Wśród bohaterów, którzy łączą Polskę i Białoruś jest także Andrzej Poczobut"