Klientów w otwartych lokalach nie brakuje. Czy policjant może wlepić im mandat?
Coraz więcej właścicieli lokali gastronomicznych decyduje się na to, by mimo obowiązujących restrykcji, otworzyć swoje biznesy. Głównie branża gastronomiczna, ale też na przykład siłownie czy kluby fitness. Ich właściciele tłumaczą decyzję głównie fatalną sytuacją finansową i brakiem pomocy ze strony rządu. Wielu przekonuje, że stoi u progu bankructwa i otwarcie, mimo zakazu, jest dla nich jedyną szansą na przetrwanie.
Mapę otwartych lokali można znaleźć tu
Klientów w otwieranych restauracjach czy pubach nie brakuje. W relacjach, które pojawiają się w mediach często słyszymy o zajętych wszystkich dostępnych stolikach czy kolejkach przed wejściem, jak to było w weekend chociażby przed lokalami na Krupówkach. Równocześnie w takich miejscach swoje kontrole przeprowadza policja i sanepid.
Tylko na terenie Małopolski funkcjonariusze skontrolowali w miniony weekend blisko 400 placówek usługowych, ponad pół tysiąca handlowych i 10 dyskotek. W Poznaniu zaś inspektorzy sanepidu (także w weekend) skontrolowali łącznie 38 restauracji, sklepów czy hoteli. Trwają postępowania wyjaśniające.
Otwarte lokale. Klient może dostać mandat?
Jeśli chodzi o ewentualne kary, te najczęściej dotykają właścicieli otwieranych lokali. A co z klientami, którzy takie miejsca odwiedzają, bo chcą być solidarni z przedsiębiorcami lub zwyczajnie napić się kawy czy zjeść lunch na miejscu, a nie na wynos? Czy ich też spotkają konsekwencje?
- Każda sytuacja jest indywidualna, nie można mówić o jakimś odgórnym traktowaniu wszystkich przypadków - mówi nam podinspektor Bogdan Kaleta z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie.
- Jeżeli jakaś osoba w danym lokalu nie będzie miała na przykład maseczki zakrywającej usta i nos, choć jest taki obowiązek, to będzie co najmniej pouczona w celu jej założenia albo ukarana mandatem, jeśli nie będzie chciała się podporządkować. Jeśli nie zechce przyjąć mandatu, będzie skierowany wniosek do sądu o ukaranie, zgodnie z obowiązującą procedurą - dodaje.
W Głogowie policja również prowadzi kontrole w otwieranych lokalach. W miniony weekend, jak czytamy w lokalnych mediach, "w trakcie interwencji wylegitymowano 28 osób w lokalach gastronomicznych, karząc mandatami sześć osób, które nie przestrzegały zasad sanitarnych". - Problemem jest głównie brak maseczki - podaje Kaleta.
Czy w takich przypadkach policja legitymuje wszystkich klientów, obecnych w chwili kontroli w danym lokalu? Podinspektor zaznacza, że to także "zależy od sytuacji". - Jeśli są świadkami jakiegoś zdarzenia, mogą być legitymowani, bo w przypadku dalszego postępowania mogą występować jako świadkowie - informuje.
139 osób zostało spisanych podczas imprezy w klubie muzycznym w Rybniku. Jak podaje tamtejsza komenda, część z tych osób ukarano także mandatami, ponieważ nie przestrzegali nakazu zakrywania ust i nosa, spożywali alkohol w miejscu objętym zakazem i "próbowali wprowadzić policjantów w błąd, podając fałszywe dane osobowe".
Podobna interwencja miała miejsce w Dąbrowie Górniczej. Tam również policjanci weszli do pubu, w którym bawiło się ponad 100 osób. - Te osoby zostały wylegitymowane - mówi nam Bartłomiej Osmólski z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej. Nie ma informacji, by ktoś z osób bawiących się w klubie został ukarany mandatem. Policjanci mają w tej sprawie prowadzić dalsze postępowania. W kontroli brały też udział służby sanitarne, a cała sprawa została zgłoszona do Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej.
W ostatnim czasie głośno było także o imprezie w klubie przy ulicy Parkingowej w Warszawie. Nagranie tłumu bawiącego się na parkiecie udostępnił w mediach społecznościowych dziennikarz "Wprost" Marcin Dobski. Na filmie widać, że nikt nie ma maseczek. Bawiący się krzyczą, śmieją się, tańczą, bynajmniej bez zachowania dystansu społecznego. Interweniowała policja.
Poza tym, jak informuje nas nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji, w Warszawie w weekend funkcjonariusze przeprowadzili prawie 200 kontroli restauracji i innych tego typu placówek. Pytany o konsekwencje dla ich klientów, odpowiada: "Każda osoba, która popełni wykroczenie musi się liczyć z odpowiedzialnością, którą za dany czyn przewidział ustawodawca. Tak też jest i w tym przypadku, osoba popełniająca wykroczenie może zostać ukarana mandatem, może wobec niej zostać skierowany wniosek do sądu może też zostać skierowana notatka do Państwowej Inspekcji Sanitarnej".
Przypomnijmy, zgodnie z decyzją rządu restauracje i lokale mają być zamknięte do 31 stycznia. Dozwolone jest podawanie dań na wynos i z dowozem. Za złamanie tego zakazu sanepid może ukarać grzywną w wysokości nawet 30 tys. zł.
Właścicielka jednej z kawiarni na warszawskiej Woli w rozmowie z nami przyznaje, iż obawia się, że takie obrazki z zatłoczonych klubów rykoszetem odbiją się na całej branży, także gastronomicznej, z której otwarciem rząd nie będzie się wcale spieszył. Mówi, że rozumie problemy właścicieli klubów, sama ma podobne, ale z drugiej strony opowiada się za przestrzeganiem zasad sanitarnych, takich jak dystans, dezynfekcja i maseczki.
Jej kawiarnia dalej serwuje napoje i jedzenie jedynie na wynos, choć - jak mówi - klienci dopytują, czy się otworzy. - Niby wiem, że prawo jest po naszej stronie, a ja mam warunki, by zapewnić dystans wszystkim gościom i dezynfekować wszystko, co potrzeba. Ale mimo wszystko, jeśli wejdzie policja i zacznie legitymować mi moich klientów, będzie mi zwyczajnie głupio. Na razie zostaję więc z serwowaniem na wynos - stwierdza.
Kiedy policjant może nas wylegitymować?
Adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy - w rozmowie z TOK FM - przypomina, że policjant nie może wylegitymować dowolnej osoby "ot tak", w każdej sytuacji. - Musi podać podstawę faktyczną i podstawę prawną czynności wylegitymowania - mówi.
Powinniśmy też pamiętać o tym, że przed legitymowaniem, funkcjonariusz powinien podać nie tylko przyczynę, ale też swój stopień, imię i nazwisko. Jeśli jest nieumundurowany, powinien okazać także legitymację służbową w sposób umożliwiający odnotowanie danych, jakie są na niej zawarte.
- Jeśli chodzi o nakładane sankcje, chociażby mandaty, to klienci [restauracji czy kawiarni - red.] mogą odmówić ich przyjmowania i potem, w razie skierowania przez policję wniosku do sądu o ukaranie, bronić się właśnie przed sądem - podaje. Obronę, zdaniem prawnika, można oprzeć przede wszystkim na argumencie związanym z tym, że "obostrzenia są nakładane obecnie przez państwo w sposób niekonstytucyjny", bo nie w drodze ustawy, lecz rozporządzeń Rady Ministrów. - I jak pokazuje orzecznictwo sądów administracyjnych w ostatnich tygodniach, wszystkie te sprawy, gdzie są składane skargi przez obywateli, są pozytywnie przez te sądy rozpatrywane, bo konstytucja mówi wprost, że takie obostrzenia powinny być nakładane drogą ustawy, a nie są - informuje nasz rozmówca.
-
Paweł Śpiewak nie żyje. Znany socjolog miał 71 lat. "Postać wieloformatowa"
-
Marcin W. w rękach policji. Jest podejrzany o zabójstwo dwóch osób
-
"Rząd przygotował na nas pułapkę". Polonia w Londynie zrobiła eksperyment. Chodzi o wybory
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Leszek Miller o wysokim poparciu dla PiS-u: Zdemoralizowana władza demoralizuje społeczeństwo
- Wypadek radiowozu z nastolatkami. Są zarzuty. Giertych: Nie udało się sprawy przekręcić
- Inflacja w marcu 2023. Są najnowsze dane GUS i prognozy ekonomistów: To początek trendu dezinflacyjnego
- Zmiany w Kodeksie pracy 2023 zaczną obowiązywać już w kwietniu. Sprawdź szczegóły
- "Gangster w otoczeniu komendanta Szymczyka". Szef policji pozywa dziennikarza "Gazety Wyborczej"
- Wolał iść do więzienia niż ogrzewać dom. Poszukiwany 52-latek sam zadzwonił na policję