Opole. Dla policji użycie megafonu było dowodem na demoralizację 17-latka. Sąd oddalił wniosek o ukaranie nastolatka
Do zdarzenia doszło w grudniu 2020 roku. Na Placu Wolności w Opolu zebrała się wówczas grupa protestujących nastolatków i ekologów, wśród nich był 17-letni Kacper L., który przy pomocy megafonu prosił uczestników o zachowywanie zasad epidemicznych. Obecni na miejscu funkcjonariusze policji wylegitymowali go, a następnie skierowali wniosek do sądu rodzinnego, obwiniając nastolatka o naruszenie ustawy o ochronie środowiska poprzez używanie megafonu.
W obronie nastolatka z Opola list otwarty napisała grupa działaczy ekologicznych z całej Polski - w tym byłych działaczy antykomunistycznego podziemia. W swoim liście podkreślali, że obwiniony przez policję o demoralizację nastolatek nie zachowywał się agresywnie i nie używał języka nienawiści, a cel, w jakim zorganizowano manifestację był pokojowy i służył wszystkim ludziom. Pod dokumentem podpisał się m.in. Zbigniew Karaczun z Polskiego Klubu Ekologicznego, Jack Bożek z Klubu Gaja, Radosław Gawlik z EkoUnii oraz Anna Kalinowska - uczestniczka działającego w latach 80-tych niezależnego ruchu ekologicznego.
Kurator sądowy, który odwiedził Kacpra w jego domu, wystawił mu bardzo pozytywną opinię. W przesłanym do sądu dokumencie kurator podkreślił, że nie ma podstaw, by uznać nastolatka za zdemoralizowanego, jak chce tego policja, ale jest osobą zaangażowaną społecznie i mającą wybitne oceny w nauce szkolnej.
W swoim wpisie mecenas Jacek Różycki poinformował, że sąd rodzinny odmówił wszczęcia postępowania w sprawie jego klienta. "Innymi słowy, w użyciu megafonu podczas LEGALNEGO ZGROMADZENIA PUBLICZNEGO nie dopatrzono się 'przejawów demoralizacji nieletniego'. Każdy człowiek ma prawo pokojowo wyrażać swoje zdania o najróżniejszych kwestiach. Dobrze, by przy okazji tych najważniejszych, mógł robić to w sposób słyszalny" - napisał prawnik.
To już druga decyzja w podobnej sprawie, jaka zapadła w ostatnich miesiącach przed opolskimi sądami rodzinnymi. Jesienią ubiegłego roku policja w Krapkowicach chciała, by sąd rodzinny zajął się sprawą 14-letniego Macieja R., który udostępnił na swoim koncie na Facebooku informację o terminie i miejscu lokalnej akcji w ramach Strajku Kobiet. Jak relacjonował zdarzenie nastolatek, policjanci przyszli do jego domu i mieli go straszyć pobytem w domu poprawczym a nawet zakładzie karnym. Pod koniec listopada sąd rodzinny w Strzelcach Opolskich odrzucił wniosek policji. Wkrótce potem komendant powiatowy Policji w Krapkowicach stracił stanowisko.
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie
- Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Były szef PKW: Osób, które nie chcą wziąć udziału w referendum, nie można nazywać wrogami demokracji
- W mediach rządowych bezpłatny czas antenowy tylko dla PiS i Konfederacji. Jeden ważny szczegół