"Ujawnienie się" zmienia życie. 31 marca to dzień widzialności osób transpłciowych
Anna Maria mówi, że od kiedy "wyszła z szafy" jej życie bardzo się zmieniło. - Zrozumiałam wreszcie, co to znaczy być sobą i jak cudownie jest nie zastanawiać się, dlaczego coś mi nie pasuje, dlaczego coś jest nie tak - mówi.
- Jeżeli chciałam cokolwiek zrobić dla osób transpłciowych, to musiałam się ujawnić - twierdzi z kolei Maja Heban, aktywistka i dziennikarka współpracująca m.in. z NOIZZ.pl.
- Odkąd wyszedłem z szafy czuję się bezpieczny, szczęśliwy i kochany - to z kolei słowa Kacpra, który ma dzisiaj kolejny powód, by być szczęśliwym. Właśnie zakończyła się jego rozprawa sądowa o ustalenie danych. "Ta radość jest słodko-gorzka, ponieważ cała procedura byłaby łatwiejsza, gdyby prezydent Duda nie zawetował w 2015 roku ustawy o uzgodnieniu płci" - czytamy na profilu Kampanii Przeciw Homofobii na Facebooku.
Na początku swojego urzędowania prezydent zawetował ustawę, która miała uprościć procedurę zmiany płci wpisanej w dokumenty, jeśli nie odpowiada ona płci odczuwanej. Chodziło o zlikwidowanie obowiązującego obecnie w tego typu sprawach trybu procesowego - osoby transpłciowe muszą wytaczać powództwa przeciwko własnym rodzicom. To się jednak - w związku z prezydenckim wetem - nie udało.
Bardzo trudne jest też życie transpłciowych nastolatków. Nawet, gdy mają wsparcie rodziców - w szkole wielokrotnie zamiast "Kasia" nazywani są "Maciek", bo tak jest wpisane w dokumentach. Dla części nauczycieli nie ma znaczenia, kim dany uczeń/ uczennica się czuje. To rodzi frustracje, gniew, niejednokrotnie depresję wśród młodych ludzi.