"Salomonowy wyrok" i "umycie rąk". Aktywista o orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. czystego powietrza

- Walczymy dalej, ale jestem rozczarowany. Oczekiwałem, że sąd nie będzie wydawał salomonowego wyroku, który jest trochę umyciem rąk - powiedział w TOK FM Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego. Odniósł się w ten sposób do orzeczenia Sądu Najwyższego, który uznał, że prawo do życia w czystym środowisku nie jest dobrem osobistym.
Zobacz wideo

Prawo do życia w czystym środowisku nie jest dobrem osobistym - uznał Sąd Najwyższy, rozpatrując sprawę aktywisty z Rybnika. Oliwier Palarz pozwał Skarb Państwa za fatalną jakość powietrza w swoim mieście, domagając się odszkodowania.

Jego adwokat Miłosz Jakubowski powiedział w TOK FM, że jest tym orzeczeniem rozczarowany, ale znajduje w nim pozytywne strony. - To orzeczenie nie jest ani wygraną, liczyliśmy na więcej, ale nie jest to też porażką. Sąd w uzasadnieniu bardzo wyraźnie podkreślił związek zanieczyszczenia powietrza z naruszeniem innych dóbr osobistych, czyli zdrowia, wolności i prywatności. Przy czym wolność sąd kazał rozumieć szeroko jako potrzebę samorealizacji. Nasza sprawa wraca więc teraz do Sądu Okręgowego w Gliwicach i, jak wskazał dzisiaj Sąd Najwyższy, najciekawsze dopiero przed nami - stwierdził Jakubowski.

Tłumaczył, że Sąd Najwyższy w piątek odniósł się tylko do kwestii, czy prawo do czystego powietrza jest dobrem osobistym. - W ogóle nie badał, czy Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za zanieczyszczenie powietrza i za jego skutki, bo to nie było przedmiotem pytania prawnego. Gdyby uznał, że możliwość oddychania czystym powietrzem jest osobistym, to ułatwiłby dochodzenie roszczeń przeciwko Skarbowi Państwa czy samorządom, ale też roszczeń mieszkańców przeciwko jakiejś fabryce. Ale ta uchwała, która dzisiaj zapadła, nie przekreśla dochodzenia tego typu roszczeń, a nawet pojawia się w niej wskazówka, jak to robić - dodał.

Szacunki wskazują, że z powodu smogu umiera 50 tys. osób rocznie

Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego zapewnił, że dla aktywistów nagłaśniających sprawę zanieczyszczonego powietrza nic się nie zmienia po piątkowym orzeczeniu Sądu Najwyższego. - Walczymy dalej, ale jestem rozczarowany. Oczekiwałem, że sąd nie będzie wydawał salomonowego wyroku, który jest trochę umyciem rąk. Prawo, które istnieje, za bardzo obywatelom nie pomaga w walce o czyste powietrze - powiedział.

Prowadząca "Światopodgląd" przypomniała, że według szacunków w Polsce z powodu smogu umiera około 50 tys. osób rocznie. Zapytała, czy sądy dostrzegają ten fakt i zmieniają postrzeganie kwestii czystego powietrza.

Miłosz Jakubowski odpowiedział, że pierwsze jaskółki można już dostrzec w polskim orzecznictwie. -Chociażby wyroki w Warszawie dotyczące pozwów o zadośćuczynienie z powodu zanieczyszczenia powietrza. Widać tutaj zmianę sposobu myślenia sądów. Ale czy polskie sądy są pod tym względem bardziej konserwatywne niż w innych krajach europejskich? Pewnie tak. Patrząc na wyroki z zachodniej Europy dotyczące klimatu, to tam coraz częściej kończą się sukcesem takie pozwy - ocenił.

Przypomniał, że kiedy kilka lat temu jego mocodawca składał pozew w Rybniku, to miasto uchodziło za najbardziej zanieczyszczone w Polsce, jeśli chodzi o powietrze. - Mimo to wtedy padło stwierdzenie w sądzie pierwszej instancji, że jeśli mojemu klientowi przeszkadza jakość powietrza, to może się wyprowadzić. To było bulwersujące - zakończył.

TOK FM PREMIUM