SN oddalił skargę Zbigniewa Ziobry ws. dziennikarzy "Wprost", którzy zniesławili Kamila Durczoka
Jak powiedział PAP rzecznik prasowy SN sędzia Aleksander Stępkowski, który przewodniczył składowi SN w tej sprawie, skarga oparta była m.in. na zarzucie "oczywistej sprzeczności materiału dowodowego z ustaleniami sądu". - Prokurator nie wskazał żadnych konkretnych kwestii, które miałyby być sprzeczne z konkretnymi ustaleniami. Tak naprawdę chodziło raczej o dokonanie nowej oceny zgromadzonego materiału dowodowego, a skarga nadzwyczajna na to nie pozwala, bo to byłoby ponowne rozstrzyganie merytoryczne w sprawie - zaznaczył.
Proces z oskarżenia Durczoka dotyczył dwóch artykułów opublikowanych we "Wprost" w lutym 2015 r. Tygodnik napisał wówczas m.in. o domniemanym molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Sprawa wobec czworga dziennikarzy tygodnika "Wprost": Sylwestra Latkowskiego, Michała Majewskiego, Marcina Dzierżanowskiego i Olgi Wasilewskiej toczyła się z art. 212 Kk.
Wyrok w I instancji i skarga Zbigniewa Ziobry
Jak podawał portal wirtualnemedia.pl, wyrok w pierwszej instancji zapadł w lipcu 2019 r. "Czworo dziennikarzy, autorów tych artykułów, zostało skazanych na kary grzywny. Sylwester Latkowski miał zapłacić grzywnę w wysokości 8,8 tys. zł, Michał Majewski - 7,2 tys. zł, Marcin Dzierżanowski - 8 tys. zł, Olga Wasilewska - 3 tys. zł. Ponadto zasądzono od Sylwestra Latkowskiego, Olgi Wasilewskiej i Marcina Dzierżanowskiego nawiązki w kwocie po 10 tys. zł, a od Michała Majewskiego w kwocie 9 tys. zł. Pieniądze miały być wpłacone na rzecz Stowarzyszenia dla kobiet i dzieci im. Marii Niepokalanej 'Pomoc' w Katowicach" - pisał portal. W czerwcu zeszłego roku warszawski sąd okręgowy utrzymał ten wyrok.
W marcu br. portal tvp.info poinformował o złożeniu w tej sprawie skargi nadzwyczajnej przez Prokuratora Generalnego. Wnosił on o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
"Materiały sprawy wskazują, iż dziennikarze dochowali należytej staranności i rzetelności. Wielokrotnie i na różne sposoby weryfikowali twierdzenia dziennikarki, która miała paść ofiarą molestowania seksualnego, a o niestosownych wypowiedziach o seksualnym podtekście, które kierował pod jej adresem redaktor naczelny, mówili też przed sądem świadkowie. Ponadto autorzy publikacji – zgodnie z wymogami prawa prasowego – próbowali zweryfikować informacje u samego zainteresowanego, ale przerwał on telefoniczną rozmowę i nie odpowiedział na wiadomość e-mail" – pisał wtedy portal tvp.info o argumentach zawartych w skardze PG.
Skarga nadzwyczajna w tej sprawie została rozpoznana przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN w składzie dwóch sędziów i ławnika w środę z wyłączeniem jawności.