Zbadali, co przekona nieprzekonanych do zaszczepienia się. Nie jest to ani loteria, ani pieniądze
Wcześniej m.in. w amerykańskich badaniach pojawiała się teza, że częściej szczepić nie chcą się zwolennicy prawicy i że sceptycyzmowi sprzyja konserwatywny światopogląd. - My jednak widzimy, że to nie jest takie proste. Na przykład w badaniach zespołu z Uniwersytetu Jagiellońskiego widać, że stosunek do szczepień z prawicowością czy konserwatyzmem jest jednak słabo powiązany. Wcale nie jest to jednoznaczne, że osoby prawicowe zawsze będą antyszczepionkowe - mówi prof. Michał Bilewicz.
Jak wygląda profil antyszczepionkowca w Polsce?
Profesor podkreśla, że w badaniach antyszczepionkowiec to osoba, która uważa, że świat to wielka dżungla, w której trzeba walczyć, a zwycięzca bierze wszystko. - Jakikolwiek szacunek dla przegranych nie powinien mieć miejsca. Ludzie o takich przekonaniach nie cierpią równości, demokracji, zawsze będą wspierać hierarchię w społeczeństwie. Uznają, że nierówności to stan naturalny, od którego nie powinniśmy odchodzić, a państwo nie powinno się do niczego wtrącać - mówi profesor.
Nasz rozmówca dodaje, że ta sama grupa społeczna odpowiada za stosowanie mowy nienawiści w życiu codziennym. - To są też ludzie, którzy wierzą w nieskrępowaną wolność - nieskrępowaną nawet prawami tych, którzy są najsłabsi - dodaje naukowiec. - To ludzie, którzy mają najbardziej antynaukowe przekonania i są też najbardziej sceptyczni wobec szczepień - mówi Bilewicz. Jak dodaje, w Polsce 17 procent to zdeklarowani antyszczepionkowcy, do tego dochodzą osoby, które są raczej sceptyczne i sporo osób zupełnie niezdecydowanych.
Psycholog tłumaczy, że loteria, którą wymyślił rząd, wcale nie jest sposobem na zwiększenie liczby osób zaszczepionych. - Uważam też, że odwoływanie się do autorytetów naukowych w przypadku antyszczepionkowców będzie raczej nieskuteczne - mówi profesor.
Co zatem zadziała? - Pamiętajmy, że są to osoby, które lubią hierarchię i które chcą być na jej szczycie, chcą mieć poczucie dominacji nad innymi. Stąd sytuacje, w których ich prawa byłyby jakoś ograniczone - mogłoby zadziałać. Czyli np. ograniczenie dostępu do różnych usług - mówi Michał Bilewicz.
Inaczej rzecz ujmując, badania pokazują, że sprawdziłyby się przywileje dla osób zaszczepionych choćby w restauracji, kinie, na basenie czy w komunikacja miejskiej. - Do tych osób trafia taki przekaz: chcę być tym lepszym, chcę mieć do tego dostęp i dlatego mogę się zaszczepić. Oczywiście, początkowo mogą protestować, ale ostatecznie się zaszczepią - mówi prof. Michał Bilewicz.
DOSTĘP PREMIUM
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- Pokrzywdzony czy zabójca? "Obrona konieczna w Polsce to loteria"
- Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"
- "Lex Kaczyński". PiS zmienia prawo, żeby prezes nie musiał płacić Sikorskiemu? "Sekwencja zdarzeń nieprzypadkowa"
- Dostęp do legalnej aborcji w Polsce to fikcja. "Są takie województwa, w których nie ma lekarza gotowego do przerwania ciąży"
- Zabójstwo na Nowym Świecie. Jeden z podejrzanych zatrzymany. "Pozostali nie mogą spać spokojnie"
- Banaś idzie do prokuratury ws. kontroli NIK w Orlenie. "Podejrzenie popełnienia przestępstwa"
- "Interwencja" dostała list pożegnalny ofiar wybuchu w Katowicach? Prokuratura zabrała głos: Podjęliśmy działania
- Politico: W UE brakuje leków. "Zwłaszcza antybiotyków i środków przeciwbólowych dla dzieci"