Prokurator Kwiatkowska dostała pozew o ponad 2 mln złotych. "Ma na celu zastraszenie mnie i innych prokuratorów"
Prokurator Katarzynie Kwiatkowskiej, prezesce stowarzyszenia Lex Super Omnia, grozi pozbawienie całego majątku ze względu na wysokość sporu, który wobec niej się toczy. Chodzi bowiem o ponad 2 miliony złotych. Jednak prokurator mówiła w TOK FM, że Prokuraturze Krajowej i jej szefowi Bogdanowi Święczowskiemu wcale nie chodzi o wygraną sprawę sądową. - Myślę, że ten pozew ma na celu nie tylko przestraszenie mnie, ale również innych prokuratorów - stwierdziła. - Prokuratorzy mają swoje rodziny, mają kredyty mieszkaniowe, zatem jak będą się wypowiadać, to mają pamiętać, że jest pozew z żądaniem tak wysokiej kwoty - dodała.
- Myślę, że pan Święczkowski nie jest w stanie znaleźć na mnie właściwiej metody. Nie pomogła degradacja, nie pomogła delegacja, w związku z tym, myśląc po swojemu, uznał, że jeżeli dostanę tak mocno po kieszeni, to wtedy być może wycofam się ze stowarzyszenia czy też nie będę patrzyła na ręce Prokuraturze Krajowej - mówiła prok. Kwiatkowska. - Uważam, że w przypadku mojego pozwu pan Święczkowski nadużywa urzędu, na czele którego stoi, bo jeżeli naruszyłam jego dobra osobiste, to powinien pozwać mnie jako Bogdan Święczkowski - dodała. Jak zaznaczyła, szef PK "wykorzystuje urząd Prokuratury Krajowej" po to, aby "nie wnosić opłaty od przedmiotu sporu", która wynosi 5 proc. jego wartości, więc w tym przypadku jest to znaczna kwota.
Prokurator wspominała również, że jej konflikt ze Zbigniewem Ziobrą i szykany trwają już od pięciu lat. - Mój konflikt z panem prokuratorem Ziobro rzeczywiście trwa od 2016 roku, wtedy zostałam zdegradowana, następnie zostałam delegowana w tym roku, a teraz jest pozew do sądu pracy skierowany przez prokuratora Święczkowskiego - wymieniała. - Rok 2021 na pewno zapamiętam bardzo mocno, dlatego że w styczniu otrzymałam po raz kolejny jednozdaniowe pismo, bez uzasadnienia, bez pouczenia o prawie odwołania do sądu, że zostaję przeniesiona na delegację do Golubia-Dobrzynia na okres sześciu miesięcy - dodała.
- U nas prokuratorzy są nieusuwalni, mają wyznaczone miejsce pracy, natomiast w naszym przypadku nie ma zabezpieczeń, które maja sędziowie w konstytucji. Nas można naprawdę szybko i skutecznie traktować jako przedmiot, a nie podmiot stosunku pracy - wyjaśniała dalej Kwiatkowska. I opisywała, że w Golubiu-Dobrzyniu przypadły jej sprawy, które z punktu widzenia prawnika były "banalne". - Sprawa o kradzież roweru, groźby karalne, znęcanie się męża nad żoną, przywłaszczenie maszyny rolniczej, włamanie czy kradzież kilku krów - wymieniała.
Prokurator już wyjechała z Golubia-Dobrzynia, a jak informowała, w sprawie delegacji skierowała już drugi pozew. Zamierza przejść pełną drogę sądową w Polsce, a jeżeli zapadną niekorzystane dla niej orzeczenia, to skieruje skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. - Mnie ilość szykan nie przeraża, wręcz przeciwnie. Jeżeli uważam, że jest coś niesprawiedliwego lub czasami bezprawnego, to wtedy jestem bardziej zmobilizowana i zdeterminowana - podkreśliła prokurator. - U nas dyscyplinarki wiążą się przede wszystkim z wypowiedziami medialnymi i informowaniem za pośrednictwem mediów o sytuacji polskiej prokuratury. Pan prokurator Święczkowski uważa, że w prokuraturze powinna obwiązywać zasada: chwal albo milcz - podsumowała.