Straż graniczna i żołnierze nie przepuszczają dziennikarzy w Usnarzu. Uchodźcy wciąż koczują na granicy
W sobotę rano w miejscowości Usnarz Górny straż graniczna i wojsko przesunęli kordon o kilkaset metrów od granicy z Białorusią, gdzie już od kilkunastu dni koczuje kilkadziesiąt uchodźców. Chcą oni dostać się do Polski i starać się o pomoc międzynarodową, co potwierdzili w piątek (20 sierpnia), składając w obecności prawników oświadczenia.
Funkcjonariusze straży granicznej i żołnierze uzbrojeni w pistolety maszynowe nie przepuszczają dziennikarzy, o czym w mediach społecznościowych informowała m.in. reporterka TVN24 Marta Abrmaczyk.
Miejsce, w którym na terenie Białorusi są uchodźcy zasłonięte zostało szczelnie przez stojące samochody wojskowe i straży granicznej. Patrząc przez lornetkę można było zobaczyć jedynie polskich żołnierzy i pograniczników oraz fragmenty namiotów turystycznych. Nad pojazdami unosiła się smuga dymu.
W sobotę rano do Usnarza Górnego przyjechali przedstawiciele Fundacji Ocalenie, którzy już od kilku dni starają się pomóc osobom przebywającym na granicy. Nie zostali jednak przepuszczeni za kordon utworzony przez polskich pograniczników i żołnierzy.
Radca prawny Patryk Radzimierski z kancelarii Dentons, wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami, że jako pełnomocnik większości osób przebywających na granicy chciał się dowiedzieć o ich stan zdrowia oraz porozmawiać o sytuacji w jakiej się znajdują.
Wśród wolontariuszy Fundacji Ocalenie była również tłumaczka. Korzystając z megafonu próbował się porozumieć z osobami przebywającymi na granicy. Jednak z powodu dużej odległości było to niemożliwe.
Według informacji fundacji Ocalenie, 32-osobowa grupa już od kilkunastu dni znajduje się między dwoma szczelnie ustawionymi kordonami wojska i pograniczników. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę białoruskie służy. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze SG.
Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie powiedziała w piątek PAP, że osoby znajdujące się na granicy nie chcą zostać na Białorusi.
"Polski rząd nakręca histeryczne reakcje"
Sytuacje na granicy polsko-białoruskiej krytykowała w TOK FM prof. Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Mam wrażenie, że po takim pierwszym zaskoczeniu to już nie jest kwestia tego, że polski rząd nie wie, co ma robić, tylko zaczął kierować się kalkulacją polityczną i nakręca takie histeryczne reakcje przeciwko uchodźcom, w retoryce obrony polskich granic przed zagrożeniem, jakkolwiek kuriozalnie to wygląda - mówiła.
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
-
"Nie umią w te klocki". Sienkiewicz o błędach PiS w relacjach z Ukrainą
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
- Jak naprawić relacje Polski z Ukrainą i Brukselą? Przedwyborcza debata w Radiu TOK FM
- O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Polska i Ukraina "nakręcają spiralę fatalnych relacji". "Strzelanie po kolanach, które broczą krwią"
- "Opozycja może te wybory wygrać, tylko naobiecywała cuda na kiju"
- Zmarł po kąpieli w Bałtyku. "Miał rany na skórze"