Sterczewski: Nie chciałem przekraczać żadnej granicy. To propaganda rządowa
Poseł KO Franciszek Sterczewski (KO) wczoraj (24 sierpnia) próbował przedrzeć się przez kordon Straży Granicznej, by dostarczyć koczującym po białoruskiej stronie granicy z Polską migrantom torbę z kocami i lekami. "Jestem cały i zdrowy. Niedługo napiszę więcej co tam się działo i jak wygląda podłość tego państwa wobec cierpienia niewinnych osób. Dziękuję za Wasze wsparcie i pozdrawiam wszystkich serdecznie z Usnarza Górnego!" - napisał później Sterczewski na Twitterze.
Jak mówił w rozmowie z TOK FM, starał się wykonywać swoje poselskie obowiązku. – Mam prawo podejść do każdej granicy kraju i skontrolować, jak funkcjonują służby. Przez ponad pół godziny tłumaczyłem to funkcjonariuszom w Usnarzu. Nie byli w stanie podać mi podstawy prawnej odmowy pozwolenia na wykonanie tych czynności – opowiadał poseł KO.
Sterczewski dodał, że skoro strażnicy próbowali go nielegalnie powstrzymywać, to on zdecydował się nie zważać na ich zachowanie. – Dlatego chciałem zrobić wszystko, żeby dotrzeć do przetrzymywanych Afgańczyków. Służby zagradzały mi drogę. Wtedy zdecydowałem się na bieg. Zatrzymywali mnie. Zrobiłem trzy takie sprinty, w sumie przebiegłem 250 metrów – relacjonował w TOK FM.
"Trzeba zakończyć ten kryzys i uwolnić tych ludzi"
Zdaniem posła zachowanie strażników było absurdalne. – Żadne służby nie mają prawo blokować posłowi możliwości wykonywania jego mandatu. Co więcej, wbrew temu co twierdzi propaganda rządowa, nie miałem zamiaru przekraczać granicy. Chciałem tylko podejść w to miejsce, gdzie stoją radiowozy i przekazać pakunek Afgańczykom – podkreślił Sterczewski.
W jego opinii obóz migrantów znajduje się na terytorium Polski, więc należy im się pomóc z naszej strony. – Ta grupa jest otoczona z trzech stron przez nasze służby, a z jednej przez białoruskie. (…) W ogóle ta rozmowa, gdzie jest obóz i czyja to jest sprawa, to kwestia drugorzędna. Trzeba zakończyć ten kryzys i uwolnić tych ludzi. Zobowiązują nas do tego konstytucja, konwencje – stwierdził poseł KO.
Gość TOK FM dodał, że pomoc dla Afgańczyków powinna być natychmiastowa. – Ta sytuacja nie powinna trwać dwa tygodnie, tylko maksymalnie dwie godziny. Oni powinni zostać skierowani do punktu granicznego, gdzie mogą wnioskować o azyl. Takie są procedury. (…) Przetrzymuje się ich w szczelnym kordonie, bez dostępu do jedzenia, wody i leków. Kilka osób jest chorych, są ludzie w ciężkim stanie. 52-letnia pani może umrzeć na oczach piątki swoich dzieci – podsumował poseł Sterczewski.
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Gdy policja znalazła jej dzieci w beczce, poczuła ulgę. Jolanta K. - wyrodna matka czy ofiara?
-
Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Będą kontrole na granicy ze Słowacją. Hołownia aż parsknął. "Powrót do PRL"
- Pierwsze sygnały ożywienia gospodarczego w Polsce? I ceny paliw wciąż w dół
- Coraz mniej kandydatów na księży. Ale jest część Polski, w której seminarzystów przybywa
- Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
- Polska ma dostać gigantyczną pożyczkę "na wsparcie obronności". USA potwierdzają