Szturm, atak, wojna, front. Językoznawca: ''To wojenne słownictwo ma dzielić i powodować strach''
W trakcie sejmowej debaty na temat sytuacji na granicy z ust przedstawicieli władzy padło szereg wojennych określeń. - Bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy jest w bardzo brutalny sposób naruszane. Integralność naszych granic jest w brutalny sposób atakowana - mówił premier - Na granicy mamy do czynienia nie tylko z bezpośrednim użyciem przemocy wobec suwerennego państwa polskiego, ale też z wyreżyserowanym spektaklem, którego celem jest wprowadzenie chaosu w Polsce, w Unii Europejskiej. Migranci zostali przyciągnięci po to, aby jako żywe tarcze zdestabilizować sytuację - grzmiał z sejmowej mównicy premier.
- Wiedzieliśmy, że zapadła decyzja polityczna o uderzeniu na nasz kraj, o uderzeniu na naszych przyjaciół z państw bałtyckich z wykorzystaniem elementu nielegalnej migracji - dodawał minister Mariusz Kamiński. - Jeżeli nie będziemy konsekwentni, jeżeli nie będziemy twardo działać, stracimy zimną krew, to będziemy zalani falą nielegalnej migracji - alarmował minister, powtarzając informacje o wojnie hybrydowej.
Zdaniem językoznawcy prof. Pawła Nowaka, nadawca celowo i świadomie używa języka wojny. - Wyraźnie widać, że nadawca chce eskalować ten konflikt na granicy; chce pokazać, że konflikt się nasila, że staje się coraz bardziej groźny dla naszego kraju, dla naszego narodu - mówi profesor.
Władza wskazuje na zagrożenie ze strony migrantów i uchodźców, którzy w dużych grupach pojawiają się na granicy. - Natomiast ja absolutnie nie mam poczucia, że to uchodźcy są osobami, które atakują polską granicę - wprost przeciwnie, oni tylko próbują uratować się przed trudną, często dramatyczną sytuacją, w jakiej się znaleźli. Poza tym, co też jest bardzo charakterystyczne w używanym przez władzę języku, tu nie mówi się o konkretnych ludziach, ale wyłącznie o masie ludzi, o grupie, o fali migracyjnej. A gdy mówimy o zbiorowości, a nie jednostce, to często wywołuje brak emocji u odbiorcy. Bo mówienie o wszystkich, to mówienie jednocześnie o nikim konkretnym - mówi ekspert.
Na język i słownictwo, używane przez przedstawicieli rządzących, uwagę zwraca również analityczka i dziennikarka Anna Mierzyńska. - Ciekawe, czy tym, którzy stosują w Polsce zarządzanie strachem, przychodzi do głowy, co naprawdę robią z psychiką tych, którzy im wierzą? Zastanawiają się nad skutkami somatycznymi takiego lęku? Nad jego wpływem na codzienne życie? - pyta Mierzyńska.
- Metaforyka wojenna zawsze jest używana po to, by podzielić informacje: na dobre, gdy mówimy o "swoich" i złe, gdy mówimy o "obcych". Przy czym to negatywne wartościowanie pojawia się niejako automatycznie w myślach odbiorców - większość z nas, do których trafiają komunikaty z taką wojenną metaforyką, w ogóle jej nie dostrzega. Ona się znajduje w torze peryferyjnym, czyli mamy ją z tyłu głowy, nie do końca jesteśmy jej świadomi - tłumaczy prof. Paweł Nowak - To powoduje, że pojawia się w narodzie poczucie zagrożenia. To widać m.in. w sposobie formułowania opinii na temat tego, co dzieje się na granicy. Pojawia się coraz więcej hejtu, mowy nienawiści - przyznaje nasz rozmówca.
Zdaniem profesora, wojenna retoryka ściśle wiąże się z ideologią władzy, z jej podejściem do narodowców, ich skrajnych poglądów, hasłami "Polska dla Polaków". - Mamy chociażby 11 listopada i Marsz Narodowców. Wszystkie działania władzy potwierdzają i spełniają realizację oczekiwań tej grupy społecznej, która jest ich zwolennikami - tłumaczy prof. Paweł Nowak.
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
-
Roman Giertych znów w rządzie? Tylko w tym scenariuszu to możliwe [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
-
"Nie wyobrażam sobie, by wygraną opozycji komentowała Holecka". Co z TVP po wygranej opozycji?
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Nagroda Nobla 2023. Laureatami w dziedzinie medycyny zostali Katalin Karikó i Drew Weissman
- ONZ wyśle międzynarodowe siły do walki z bandami terroryzującymi Haiti. "Nadzieja na ratunek"
- Co RPP zrobi ze stopami procentowi? "Reakcja złotego może być makabryczna"
- Musk naśmiewa się z Zełenskiego. W sieci burza. "Zachęta dla Rosji"
- Ceny paliw na stacjach hamują, frank ma tanieć, a metr kwadratowy zdrożeć. Hirsch wyjaśnia
- Gargamel, Stuu, Gonciarz. Ciemna strona youtuberów. "To może doprowadzić do tragedii"